czwartek, 3 września 2009

PKP likwiduje się najszybciej w Europie

Mamy dwa razy więcej torów kolejowych niż Czesi, ale jeździ po nich dwa razy mniej pociągów. Będzie jeszcze gorzej.

PKP Intercity zmienia rozkład jazdy i likwiduje część połączeń. Z rozkładu jazdy znikają m.in. pociągi jeżdżące do: Gliwic, Gorzowa Wielkopolskiego, Ełku, Chełma, Słupska czy Szczecina.

Taka decyzja nie dziwi. Od dłuższego czasu w polskich kolejach rośnie jedynie liczba firm powstająca z podziału dawnych Polskich Kolei Państwowych. A to nie przekłada się na coraz bardziej urozmaiconą ofertę połączeń.

Na początku lat 90. podróżujący po Polsce mieli do dyspozycji 8 tys. pociągów dziennie w całym kraju.Teraz na tory wyjeżdża 3,5 tys. składów.

Na tory w Czechach wyjeżdża dwa razy więcej pociągów

Jak wynika z raportu Komisji Europejskiej w ostatnich dwudziestu latach Polska była na pierwszym miejscu w Europie pod względem długości likwidowanych tras. Ubyło nam około 6,7 tys. kilometrów torów.

W tym samym czasie w całej UE usunięto niewiele więcej bo niecałe 10 tys. km torów. A np. w Wielkiej Brytanii długość sieci kolejowej zwiększyła się.

- Mimo wejścia do Unii Europejskiej i pozyskiwania z budżetu unijnego sporego wsparcia na inwestycje, proces degradacji infrastruktury kolejowej w Polsce nie został zahamowany - podkreśla Adrian Furgalski, analityk branży kolejarskiej w firmie doradczej Tor.

W 1990 roku Polska posiadała sieć czynnych linii kolejowych o długości 26,2 tys. km, tak obecnie pociągi kursują po trasach o łącznej długości zaledwie 19 tys. km. Około 500 kilometrów szyn pozostało z myślą o przywróceniu połączeń w przyszłości.

- Można spodziewać się dalszej likwidacji sieci. PKP Spółka Polskie Linie Kolejowe, zarządzająca infrastrukturą wskazuje, że pokrycie kosztów zarządzanych linii da dopiero ograniczenie ich długości do 16,5 tys. km. - mówi Karol Trammer, redaktor naczelny "Z biegiem szyn".

Na tle innych krajów UE Polska wypada blado. Republika Czeska, która jest ponad trzykrotnie mniejsza od Polski, ma tylko dwa razy mniej torów. Na dodatek każdego dnia wyjeżdża na nie dwa razy więcej pociągów niż nad Wisłą.

Z kolei nasi zachodni sąsiedzi mają codziennie do dyspozycji dziewięć razy więcej składów. Gdyby w Polsce liczba pociągów w przeliczeniu na długość linii kolejowych była taka jak w Niemczech to codziennie w trasę powinno wyruszać 15,7 tys. pociągów, cztery razy więcej niż obecnie.

Niedoinwestowanie i niszczejąca infrastruktura kolejowa to przyczyny tego, że po polskich torach jeździ tak mało pociągów. Jest jednak światełko w tunelu. - Od trzech lat ich liczba ponownie rośnie - informuje Michał Wrzosek, rzecznik Grupy PKP.

Jak wynika z danych zebranych z raportów Grupy PKP obecnie jeździ około 200 składów więcej niż w 2007. Ale pasażerowie wiedzą, że nie zrekompensowało to wcześniejszych ubytków.

Na dodatek nie ma szans na to, by liczba połączeń zdecydowanie rosła. Powód? Fatalny stan torów - Wielu zamkniętych linii nie demontowano licząc na to, że ruch będzie w przyszłości przywrócony. Tyle że po latach zarosły krzakami lub zostały rozkradzione - mówi Trammer.

Zdaniem Adriana Furgalskiego najefektywniejszym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w infrastrukturę kolejową, szczególnie likwidację wąskich gardeł i lokalnych ograniczeń prędkości. Zaowocuje to stworzeniem sieci efektywnych połączeń w całym kraju.

Rozmnożenie spółek przez pączkowanie

Decyzje PKP Intercity o cięciu nierentownych połączeń, można wiązać z planowanym debiutem giełdowym spółki, Firma chce poprawić wyniki, by jak najlepiej wypaść w oczach potencjalnych nabywców jej akcji na GPW.

Jednak - na tle innych spółek z Grupy PKP - Intercity dotychczas radziło sobie dobrze. Firma wypracowywała zyski (30 mln zł w 2007).

Od tego roku jednak przejęła połączenia pospieszne i w dużym stopniu przestarzały tabor od Przewozów Regionalnych, które przeszły pod nadzór właścicielski samorządów. Taki posag to duże obciążenie dla firmy, która dotychczas specjalizowała się w połączeniach z wyższej półki.

Poza PKP Intercity w ramach Grupy PKP funkcjonuje obecnie tylko jedna firma zajmująca się przewozami pasażerskimi - SKM Trójmiasto. Ponadto w grupie są firmy przewozowe i opiekujące się infrastrukturą kolejową.

Grupa poda oficjalne wyniki za 2008 rok we wrześniu. Jednak według PAP, trzy firmy z Grupy - PKP Cargo, PKP PLK i PKP Energetyka zanotowały w ubiegłym roku spore strat

PKP LHS 20,8 mln zł
PKP Informatyka 1,4 mln zł
Telekomunikacja Kolejowa 1,9 mln zł
PKP SKM 0,3 mln zł
PKP Cargo - 176 mln zł
PKP PLK - 96,5 mln zł
PKP Energetyka - 17,7 mln zł

W ubiegłym roku najlepiej radziła sobie PKP LHS (specjalizująca się w szybkich przewozach na Wschód). Zyskownie rok zakończyły PKP Informatyka i Telekomunikacja Kolejowa. Zarabia na siebie także trójmiejska SKM.

Z kolei samorządy przejęły nadzór właścicielski nad spółkami Koleje Mazowieckie i Przewozy Regionalne (PKP PR). Sytuacja szczególnie tej drugiej nie jest ciekawa. Według PAP ubiegły rok PKP PR zamknęła stratą 78,5 mln zł.

Polskie TGV na EURO 2012

Pomimo kłopotów z efektywnością działania polskie koleje planują stworzenie w Polsce połączenia dużych prędkości. Mają ona dowieźć kibiców na mecze turnieju EURO 2012.

W tym celu polskie Linie Kolejowe podpisały umowę, która pozwoli na wprowadzenie specjalnego systemu sterowania pociągami.

Przystosowanie centralnej magistrali do prędkości 200 km/godz., a docelowo do 300 km/godz będzie kosztować 3 miliardów złotych. Obecnie trwają testy prędkości.

Warto pamiętać, że obecnie na prawie dwóch tysiącach kilometrów polskich torów obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.

Na kolejnych 10 tysiącach kilometrów pociągi pędzą z zawrotną prędkością do 80 km/h. Znając dokonania polskiego kolejnictwa w ostatnich dwudziestu latach trudno uwierzyć, że w dwa lata przełamie ono kryzys i popędzi 300 na godzinę, nawet jeśli z odsieczą przyjdą Chińczycy.


Źródło money.pl

Brak komentarzy: