piątek, 11 września 2009
środa, 9 września 2009
Sprawdź, czym zarazi cię twoja klawiatura
W jednym z polskich miast wybuchła właśnie wielka awantura z powodu brudnych klawiatur używanych w tamtejszych szkołach. Korzysta z nich przynajmniej kilkanaście osób dziennie i nie są one wcale czyszczone. Nie ma się jednak, co dziwić, gdyż mało osób wie, jakie zagrożenie czai się między klawiszami. Lista chorób zaś jest dość pokaźna. Zaczynając od biegunki, a kończąc na sepsie.
Specjaliści zgodnie twierdzą, że klawiatury są siedliskami zarazków. Panują na nich wprost idealne warunki do rozwoju bakterii. Szefowa Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej Narodowego Instytutu Leków podaje, że powodują najczęściej choroby dróg oddechowych i biegunkę. Jest jeszcze gorzej.
Amerykańskie badania podają, że na klawiaturze i w otoczeniu komputera znajduje się więcej zarazków, niż w toalecie. Co więcej, dokarmiamy je jedząc przy komputerze, a następnie przenosimy choćby za pomocą telefonów komórkowych. Nie ma się więc, co dziwić, że co czwarty pracownik biura narzeka na bóle głowy, gardła oraz pogorszenie nastroju. Najgorszy okres to jesień i zima, bo wtedy jesteśmy podatniejsi na infekcje.
Prof. Adam Kaznowski z Zakładu Mikrobiologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu także sprawdził, co czai się pomiędzy klawiszami. Na jednej z klawiatur, na powierzchni 100 cm kw. (czyli 25 klawiszy), znalazł prawie 2500 drobnoustrojów! Niektóre z nich potrafią przeżyć dwa miesiące. Wśród nich są choćby gronkowce, które powodują najwięcej zakażeń u człowieka.
Co jeszcze można znaleźć na klawiaturze?
Bakterie Pseudomonas luteola, które powodują zakażenia krwi i tkanki łącznej, zapalenia otrzewnej, wsierdzia, szpiku i opon mózgowych.
Staphylococcus warnerii, które wywołują zapalenie szpiku.
Micrococcus sedentarius powodujące złuszczanie naskórka.
Staphylococcus haemolyticus wywołujące zakażenie kości.
Pseudomonas oryzihabitans odpowiadające za zapalenie wnętrza oka.
Staphylococcus aureus, przyczyniające się do powstawania ropni skóry i zakażeń ran, zapalenia gardła, migdałków, zatok, ucha środkowego, płuc i nerek
Staphylococcus epidermidis infekujące zastawki serca, wywołujące zakażenia krwi, dróg moczowych, oczu.
Bacillus subtilis powodujące choroby przewodu pokarmowego, zakażenia płuc i krwi, może doprowadzać także do sepsy.
Co teraz myślisz o czyszczeniu swojej klawiatury?
Źródło: vbeta.pl
wtorek, 8 września 2009
czwartek, 3 września 2009
PKP likwiduje się najszybciej w Europie
Mamy dwa razy więcej torów kolejowych niż Czesi, ale jeździ po nich dwa razy mniej pociągów. Będzie jeszcze gorzej.
PKP Intercity zmienia rozkład jazdy i likwiduje część połączeń. Z rozkładu jazdy znikają m.in. pociągi jeżdżące do: Gliwic, Gorzowa Wielkopolskiego, Ełku, Chełma, Słupska czy Szczecina.
Taka decyzja nie dziwi. Od dłuższego czasu w polskich kolejach rośnie jedynie liczba firm powstająca z podziału dawnych Polskich Kolei Państwowych. A to nie przekłada się na coraz bardziej urozmaiconą ofertę połączeń.
Na początku lat 90. podróżujący po Polsce mieli do dyspozycji 8 tys. pociągów dziennie w całym kraju.Teraz na tory wyjeżdża 3,5 tys. składów.
Na tory w Czechach wyjeżdża dwa razy więcej pociągów
Jak wynika z raportu Komisji Europejskiej w ostatnich dwudziestu latach Polska była na pierwszym miejscu w Europie pod względem długości likwidowanych tras. Ubyło nam około 6,7 tys. kilometrów torów.
W tym samym czasie w całej UE usunięto niewiele więcej bo niecałe 10 tys. km torów. A np. w Wielkiej Brytanii długość sieci kolejowej zwiększyła się.
- Mimo wejścia do Unii Europejskiej i pozyskiwania z budżetu unijnego sporego wsparcia na inwestycje, proces degradacji infrastruktury kolejowej w Polsce nie został zahamowany - podkreśla Adrian Furgalski, analityk branży kolejarskiej w firmie doradczej Tor.
W 1990 roku Polska posiadała sieć czynnych linii kolejowych o długości 26,2 tys. km, tak obecnie pociągi kursują po trasach o łącznej długości zaledwie 19 tys. km. Około 500 kilometrów szyn pozostało z myślą o przywróceniu połączeń w przyszłości.
- Można spodziewać się dalszej likwidacji sieci. PKP Spółka Polskie Linie Kolejowe, zarządzająca infrastrukturą wskazuje, że pokrycie kosztów zarządzanych linii da dopiero ograniczenie ich długości do 16,5 tys. km. - mówi Karol Trammer, redaktor naczelny "Z biegiem szyn".
Na tle innych krajów UE Polska wypada blado. Republika Czeska, która jest ponad trzykrotnie mniejsza od Polski, ma tylko dwa razy mniej torów. Na dodatek każdego dnia wyjeżdża na nie dwa razy więcej pociągów niż nad Wisłą.
Z kolei nasi zachodni sąsiedzi mają codziennie do dyspozycji dziewięć razy więcej składów. Gdyby w Polsce liczba pociągów w przeliczeniu na długość linii kolejowych była taka jak w Niemczech to codziennie w trasę powinno wyruszać 15,7 tys. pociągów, cztery razy więcej niż obecnie.
Niedoinwestowanie i niszczejąca infrastruktura kolejowa to przyczyny tego, że po polskich torach jeździ tak mało pociągów. Jest jednak światełko w tunelu. - Od trzech lat ich liczba ponownie rośnie - informuje Michał Wrzosek, rzecznik Grupy PKP.
Jak wynika z danych zebranych z raportów Grupy PKP obecnie jeździ około 200 składów więcej niż w 2007. Ale pasażerowie wiedzą, że nie zrekompensowało to wcześniejszych ubytków.
Na dodatek nie ma szans na to, by liczba połączeń zdecydowanie rosła. Powód? Fatalny stan torów - Wielu zamkniętych linii nie demontowano licząc na to, że ruch będzie w przyszłości przywrócony. Tyle że po latach zarosły krzakami lub zostały rozkradzione - mówi Trammer.
Zdaniem Adriana Furgalskiego najefektywniejszym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w infrastrukturę kolejową, szczególnie likwidację wąskich gardeł i lokalnych ograniczeń prędkości. Zaowocuje to stworzeniem sieci efektywnych połączeń w całym kraju.
Rozmnożenie spółek przez pączkowanie
Decyzje PKP Intercity o cięciu nierentownych połączeń, można wiązać z planowanym debiutem giełdowym spółki, Firma chce poprawić wyniki, by jak najlepiej wypaść w oczach potencjalnych nabywców jej akcji na GPW.
Jednak - na tle innych spółek z Grupy PKP - Intercity dotychczas radziło sobie dobrze. Firma wypracowywała zyski (30 mln zł w 2007).
Od tego roku jednak przejęła połączenia pospieszne i w dużym stopniu przestarzały tabor od Przewozów Regionalnych, które przeszły pod nadzór właścicielski samorządów. Taki posag to duże obciążenie dla firmy, która dotychczas specjalizowała się w połączeniach z wyższej półki.
Poza PKP Intercity w ramach Grupy PKP funkcjonuje obecnie tylko jedna firma zajmująca się przewozami pasażerskimi - SKM Trójmiasto. Ponadto w grupie są firmy przewozowe i opiekujące się infrastrukturą kolejową.
Grupa poda oficjalne wyniki za 2008 rok we wrześniu. Jednak według PAP, trzy firmy z Grupy - PKP Cargo, PKP PLK i PKP Energetyka zanotowały w ubiegłym roku spore strat
PKP LHS 20,8 mln zł
PKP Informatyka 1,4 mln zł
Telekomunikacja Kolejowa 1,9 mln zł
PKP SKM 0,3 mln zł
PKP Cargo - 176 mln zł
PKP PLK - 96,5 mln zł
PKP Energetyka - 17,7 mln zł
W ubiegłym roku najlepiej radziła sobie PKP LHS (specjalizująca się w szybkich przewozach na Wschód). Zyskownie rok zakończyły PKP Informatyka i Telekomunikacja Kolejowa. Zarabia na siebie także trójmiejska SKM.
Z kolei samorządy przejęły nadzór właścicielski nad spółkami Koleje Mazowieckie i Przewozy Regionalne (PKP PR). Sytuacja szczególnie tej drugiej nie jest ciekawa. Według PAP ubiegły rok PKP PR zamknęła stratą 78,5 mln zł.
Polskie TGV na EURO 2012
Pomimo kłopotów z efektywnością działania polskie koleje planują stworzenie w Polsce połączenia dużych prędkości. Mają ona dowieźć kibiców na mecze turnieju EURO 2012.
W tym celu polskie Linie Kolejowe podpisały umowę, która pozwoli na wprowadzenie specjalnego systemu sterowania pociągami.
Przystosowanie centralnej magistrali do prędkości 200 km/godz., a docelowo do 300 km/godz będzie kosztować 3 miliardów złotych. Obecnie trwają testy prędkości.
Warto pamiętać, że obecnie na prawie dwóch tysiącach kilometrów polskich torów obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.
Na kolejnych 10 tysiącach kilometrów pociągi pędzą z zawrotną prędkością do 80 km/h. Znając dokonania polskiego kolejnictwa w ostatnich dwudziestu latach trudno uwierzyć, że w dwa lata przełamie ono kryzys i popędzi 300 na godzinę, nawet jeśli z odsieczą przyjdą Chińczycy.
Źródło money.pl
PKP Intercity zmienia rozkład jazdy i likwiduje część połączeń. Z rozkładu jazdy znikają m.in. pociągi jeżdżące do: Gliwic, Gorzowa Wielkopolskiego, Ełku, Chełma, Słupska czy Szczecina.
Taka decyzja nie dziwi. Od dłuższego czasu w polskich kolejach rośnie jedynie liczba firm powstająca z podziału dawnych Polskich Kolei Państwowych. A to nie przekłada się na coraz bardziej urozmaiconą ofertę połączeń.
Na początku lat 90. podróżujący po Polsce mieli do dyspozycji 8 tys. pociągów dziennie w całym kraju.Teraz na tory wyjeżdża 3,5 tys. składów.
Na tory w Czechach wyjeżdża dwa razy więcej pociągów
Jak wynika z raportu Komisji Europejskiej w ostatnich dwudziestu latach Polska była na pierwszym miejscu w Europie pod względem długości likwidowanych tras. Ubyło nam około 6,7 tys. kilometrów torów.
W tym samym czasie w całej UE usunięto niewiele więcej bo niecałe 10 tys. km torów. A np. w Wielkiej Brytanii długość sieci kolejowej zwiększyła się.
- Mimo wejścia do Unii Europejskiej i pozyskiwania z budżetu unijnego sporego wsparcia na inwestycje, proces degradacji infrastruktury kolejowej w Polsce nie został zahamowany - podkreśla Adrian Furgalski, analityk branży kolejarskiej w firmie doradczej Tor.
W 1990 roku Polska posiadała sieć czynnych linii kolejowych o długości 26,2 tys. km, tak obecnie pociągi kursują po trasach o łącznej długości zaledwie 19 tys. km. Około 500 kilometrów szyn pozostało z myślą o przywróceniu połączeń w przyszłości.
- Można spodziewać się dalszej likwidacji sieci. PKP Spółka Polskie Linie Kolejowe, zarządzająca infrastrukturą wskazuje, że pokrycie kosztów zarządzanych linii da dopiero ograniczenie ich długości do 16,5 tys. km. - mówi Karol Trammer, redaktor naczelny "Z biegiem szyn".
Na tle innych krajów UE Polska wypada blado. Republika Czeska, która jest ponad trzykrotnie mniejsza od Polski, ma tylko dwa razy mniej torów. Na dodatek każdego dnia wyjeżdża na nie dwa razy więcej pociągów niż nad Wisłą.
Z kolei nasi zachodni sąsiedzi mają codziennie do dyspozycji dziewięć razy więcej składów. Gdyby w Polsce liczba pociągów w przeliczeniu na długość linii kolejowych była taka jak w Niemczech to codziennie w trasę powinno wyruszać 15,7 tys. pociągów, cztery razy więcej niż obecnie.
Niedoinwestowanie i niszczejąca infrastruktura kolejowa to przyczyny tego, że po polskich torach jeździ tak mało pociągów. Jest jednak światełko w tunelu. - Od trzech lat ich liczba ponownie rośnie - informuje Michał Wrzosek, rzecznik Grupy PKP.
Jak wynika z danych zebranych z raportów Grupy PKP obecnie jeździ około 200 składów więcej niż w 2007. Ale pasażerowie wiedzą, że nie zrekompensowało to wcześniejszych ubytków.
Na dodatek nie ma szans na to, by liczba połączeń zdecydowanie rosła. Powód? Fatalny stan torów - Wielu zamkniętych linii nie demontowano licząc na to, że ruch będzie w przyszłości przywrócony. Tyle że po latach zarosły krzakami lub zostały rozkradzione - mówi Trammer.
Zdaniem Adriana Furgalskiego najefektywniejszym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w infrastrukturę kolejową, szczególnie likwidację wąskich gardeł i lokalnych ograniczeń prędkości. Zaowocuje to stworzeniem sieci efektywnych połączeń w całym kraju.
Rozmnożenie spółek przez pączkowanie
Decyzje PKP Intercity o cięciu nierentownych połączeń, można wiązać z planowanym debiutem giełdowym spółki, Firma chce poprawić wyniki, by jak najlepiej wypaść w oczach potencjalnych nabywców jej akcji na GPW.
Jednak - na tle innych spółek z Grupy PKP - Intercity dotychczas radziło sobie dobrze. Firma wypracowywała zyski (30 mln zł w 2007).
Od tego roku jednak przejęła połączenia pospieszne i w dużym stopniu przestarzały tabor od Przewozów Regionalnych, które przeszły pod nadzór właścicielski samorządów. Taki posag to duże obciążenie dla firmy, która dotychczas specjalizowała się w połączeniach z wyższej półki.
Poza PKP Intercity w ramach Grupy PKP funkcjonuje obecnie tylko jedna firma zajmująca się przewozami pasażerskimi - SKM Trójmiasto. Ponadto w grupie są firmy przewozowe i opiekujące się infrastrukturą kolejową.
Grupa poda oficjalne wyniki za 2008 rok we wrześniu. Jednak według PAP, trzy firmy z Grupy - PKP Cargo, PKP PLK i PKP Energetyka zanotowały w ubiegłym roku spore strat
PKP LHS 20,8 mln zł
PKP Informatyka 1,4 mln zł
Telekomunikacja Kolejowa 1,9 mln zł
PKP SKM 0,3 mln zł
PKP Cargo - 176 mln zł
PKP PLK - 96,5 mln zł
PKP Energetyka - 17,7 mln zł
W ubiegłym roku najlepiej radziła sobie PKP LHS (specjalizująca się w szybkich przewozach na Wschód). Zyskownie rok zakończyły PKP Informatyka i Telekomunikacja Kolejowa. Zarabia na siebie także trójmiejska SKM.
Z kolei samorządy przejęły nadzór właścicielski nad spółkami Koleje Mazowieckie i Przewozy Regionalne (PKP PR). Sytuacja szczególnie tej drugiej nie jest ciekawa. Według PAP ubiegły rok PKP PR zamknęła stratą 78,5 mln zł.
Polskie TGV na EURO 2012
Pomimo kłopotów z efektywnością działania polskie koleje planują stworzenie w Polsce połączenia dużych prędkości. Mają ona dowieźć kibiców na mecze turnieju EURO 2012.
W tym celu polskie Linie Kolejowe podpisały umowę, która pozwoli na wprowadzenie specjalnego systemu sterowania pociągami.
Przystosowanie centralnej magistrali do prędkości 200 km/godz., a docelowo do 300 km/godz będzie kosztować 3 miliardów złotych. Obecnie trwają testy prędkości.
Warto pamiętać, że obecnie na prawie dwóch tysiącach kilometrów polskich torów obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.
Na kolejnych 10 tysiącach kilometrów pociągi pędzą z zawrotną prędkością do 80 km/h. Znając dokonania polskiego kolejnictwa w ostatnich dwudziestu latach trudno uwierzyć, że w dwa lata przełamie ono kryzys i popędzi 300 na godzinę, nawet jeśli z odsieczą przyjdą Chińczycy.
Źródło money.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)