Windows XP jest coraz bliżej pobicia wszystkich rekordów. Microsoft ogłosił że wsparcie dla Windows, do którego ludzkość przywiązała się jak do żadnego innego będzie zapewnione przez dłuższy okres czasu niż wcześniej planowano.
Jego bardzo duża popularność najwyraźniej nie daje firmie Microsoft spokoju, a "wpadki" z trzecim pakietem serwisowym chyba nie odstraszyły klientów.
Obecnie oczywisty spadek udziału "XP'ka" w rynku na rzecz Visty powstrzymywany jest przez wschodzący rynek UMPC (Ultra Mobile PC), na którym najnowszy Windows nie jest mile widziany.
Obecnie Microsoft ma w planach zakończyć udostępnianie poprawek i aktualizacji dla Windows XP dopiero za sześć lat! Czy Windows XP "umrze" w kwietniu 2014 roku, czy uda mu się przetrwać kolejną, zapowiadaną śmierć?
Źródło: pclab.pl
środa, 25 czerwca 2008
PKP wkońcu będą miały konkurencję
Do wejścia na polski rynek przygotowują się między innymi koleje niemieckie.
W 2010 roku otwiera się rynek przewozów kolejowych. Do rozgrywki o klientów dołączą między innymi koleje niemieckie.
Na razie Niemcy bezskutecznie próbują rozpocząć działalność w Polsce. Od około roku Deutsche Bahn stara się o założenie w Polsce spółki - Kolei Nadmorskiej UBB. Niemiecki UBB dojeżdża na razie tylko do granicy. Nowa linia docelowo miałaby zaś łączyć Świnoujście i niemieckie See-bad Ahlbec.
Po liberalizacji rynku, która nastąpi w styczniu 2010 roku, długotrwała procedura związana z powoływaniem nowego przewoźnika nie będzie konieczna. Dla zagranicznych konkurentów polskiego PKP będzie to ogromne ułatwienie.
Adrian Furgalski uważa, że koleje niemieckie są zainteresowane jedną z najbardziej dochodowych tras: z Warszawy przez Poznań do Berlina, obsługiwaną przez spółkę zawiązaną przez PKP InterCity i Deutsche Bahn. Inną trasą, o którą być może będą walczyć Niemcy, będzie trasa Szczecin - Berlin.
InterCity w liberalizacji rynku nie widzi zagrożenia konkurencją.
W styczniu 2010 roku wchodzi w życie zbiór przepisów unijnych, tzw. III pakiet kolejowy, który przewiduje m.in. otwarcie europejskiego rynku przewozów kolejowych.
Źródło: hotmoney.pl
W 2010 roku otwiera się rynek przewozów kolejowych. Do rozgrywki o klientów dołączą między innymi koleje niemieckie.
Na razie Niemcy bezskutecznie próbują rozpocząć działalność w Polsce. Od około roku Deutsche Bahn stara się o założenie w Polsce spółki - Kolei Nadmorskiej UBB. Niemiecki UBB dojeżdża na razie tylko do granicy. Nowa linia docelowo miałaby zaś łączyć Świnoujście i niemieckie See-bad Ahlbec.
Po liberalizacji rynku, która nastąpi w styczniu 2010 roku, długotrwała procedura związana z powoływaniem nowego przewoźnika nie będzie konieczna. Dla zagranicznych konkurentów polskiego PKP będzie to ogromne ułatwienie.
Adrian Furgalski uważa, że koleje niemieckie są zainteresowane jedną z najbardziej dochodowych tras: z Warszawy przez Poznań do Berlina, obsługiwaną przez spółkę zawiązaną przez PKP InterCity i Deutsche Bahn. Inną trasą, o którą być może będą walczyć Niemcy, będzie trasa Szczecin - Berlin.
InterCity w liberalizacji rynku nie widzi zagrożenia konkurencją.
W styczniu 2010 roku wchodzi w życie zbiór przepisów unijnych, tzw. III pakiet kolejowy, który przewiduje m.in. otwarcie europejskiego rynku przewozów kolejowych.
Źródło: hotmoney.pl
Polska daje szansę Leo, a Leo polsce
Po zakończeniu Euro dostałem kolejne dwie oferty pracy, ale odmówiłem. Jeszcze nie skończyłem swojej pracy z Polską reprezentacją - mówi "Rzeczpospolitej" Leo Beenhakker. Jak tłumaczy, nie jest człowiekiem, który potrafi tylko błyszczeć w świetle kamer po zwycięstwie, a kiedy przychodzi trudny moment, mówi „do widzenia”.
Wyjechałem do domu, bo chciałem odpocząć. Jednak nie waham się, czy dalej prowadzić reprezentację Polski - powiedział trener "biało-czerwonych". Jak dodał, rozumie zawiedzione emocje polskich kibiców i rzucane w tym rozgoryczeniu po porażce oskarżenia pod jego adresem.
- To normalne, że po takim występie przez pierwsze dni rządzą emocje. Ludzie nie myślą racjonalnie, tylko plują na trenera. Zniknąłem z Polski po to, żeby dać im czas na ponowne używanie głowy. Może napiją się herbaty i będą potrafili odpowiedzieć, dlaczego kolejny występ zakończył się niepowodzeniem - mówi Leo Beenhakker.
Co z tą polską piłką?
Chociaż trener wielokrotnie podkreślał, że bierze na siebie odpowiedzialność za porażkę Polaków na ich debiutanckich Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej, to sugeruje, że problem może być bardziej złożony. - Przeanalizujmy, co takiego stało się w Rosji czy Turcji, że są tak daleko przed nami. Może ludzie wymyślą, że nie za wszystko odpowiada zły Leo, że zwolnienie go i rezygnacja z dwóch czy trzech piłkarzy nie uzdrowi polskiej piłki? A może system szkolenia jest zły albo Polacy nie umieją grać z najlepszymi? - pyta retorycznie Beenhakker.
Trener polskiej kadry uspokaja też, że między nim a władzami Polskiego Związku Piłki Nożnej nie ma żadnej sprawy postawionej na ostrzu noża, jak choćby to, że ma oprzeć sztab szkoleniowy na Polakach.
- Pan Antoni Piechniczek nie stawia żadnego ultimatum. To, że mam przygotować swojego następcę, ustaliliśmy w lipcu 2006 r., nic nie zmieniło się po Euro. Jednak jak przyznaje, to co go "boli", to fakt, że przy rozmowach o tym, kto jest młody, zdolny i chętny do pracy z reprezentacją, zapada cisza.
"Mam już plan"
Leo Beenhakker z nadzieją patrzy jednak w przyszłość i w głowie już kreśli plany, jak "uzdrowić" polski futbol.
Mam już pomysł dotyczący i sztabu, i piłkarzy, ale proszę wybaczyć – najpierw muszę o wszystkim powiadomić moich przełożonych i samych zainteresowanych - mówi trener. - Na początku lipca wracam, siadamy do stołu i dyskutujemy. Już bez emocji, tylko po głębokiej analizie wszystkich aspektów naszego występu. Jeżeli krytyka będzie fachowa, skorzystamy na niej wszyscy - dodaje.
Leo gra fair
Trener polskiej kadry dementuje też plotki na temat stosowanych przez niego praktyk, mówiących, że powoływał tych, a nie innych zawodników do reprezentacji, żeby później sprzedać ich do Holandii.
- Zarabiam godne, wcześniej ustalone pieniądze i nie potrzebuję szargać swojego nazwiska takim brudem. Na Euro powołałem najlepszych, nie kontaktując się i nie słuchając rad żadnego menedżera - tłumaczy. - Rozumiem krytykę, rozmowę o futbolu, ale takie zagrania są poniżej mojej godności. W takiej samej sytuacji, jak ja znaleźli się Raymond Domenech, Roberto Donadoni, Marco van Basten czy Karel Brueckner, ale czy im ktoś zarzuca zarabianie na transferach? - pyta.
Leo Beenhakker ze zdziwieniem przyjął informację, jakoby miał kupić mecze z Kazachstanem i Belgią w eliminacjach do Euro 2008.
- O tym jeszcze nie słyszałem, ale ci, którzy tak mówią, są zwyczajnie chorzy, mają coś nie tak z głową. Takie głosy nie pomagają mi wrócić do pracy, pozbierać się po porażce. Ręce mi opadły - denerwuje się selekcjoner.
Źródło: tvn24.pl
Brawo dla Leo Beenhakkera!, który moim zdaniem jest najlepszym trenerem reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że Leo utrze nosa Panu Tomaszewskiemu i Wójcikowi, którzy potrafią tylko gadać i krytykować.
Wyjechałem do domu, bo chciałem odpocząć. Jednak nie waham się, czy dalej prowadzić reprezentację Polski - powiedział trener "biało-czerwonych". Jak dodał, rozumie zawiedzione emocje polskich kibiców i rzucane w tym rozgoryczeniu po porażce oskarżenia pod jego adresem.
- To normalne, że po takim występie przez pierwsze dni rządzą emocje. Ludzie nie myślą racjonalnie, tylko plują na trenera. Zniknąłem z Polski po to, żeby dać im czas na ponowne używanie głowy. Może napiją się herbaty i będą potrafili odpowiedzieć, dlaczego kolejny występ zakończył się niepowodzeniem - mówi Leo Beenhakker.
Co z tą polską piłką?
Chociaż trener wielokrotnie podkreślał, że bierze na siebie odpowiedzialność za porażkę Polaków na ich debiutanckich Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej, to sugeruje, że problem może być bardziej złożony. - Przeanalizujmy, co takiego stało się w Rosji czy Turcji, że są tak daleko przed nami. Może ludzie wymyślą, że nie za wszystko odpowiada zły Leo, że zwolnienie go i rezygnacja z dwóch czy trzech piłkarzy nie uzdrowi polskiej piłki? A może system szkolenia jest zły albo Polacy nie umieją grać z najlepszymi? - pyta retorycznie Beenhakker.
Trener polskiej kadry uspokaja też, że między nim a władzami Polskiego Związku Piłki Nożnej nie ma żadnej sprawy postawionej na ostrzu noża, jak choćby to, że ma oprzeć sztab szkoleniowy na Polakach.
- Pan Antoni Piechniczek nie stawia żadnego ultimatum. To, że mam przygotować swojego następcę, ustaliliśmy w lipcu 2006 r., nic nie zmieniło się po Euro. Jednak jak przyznaje, to co go "boli", to fakt, że przy rozmowach o tym, kto jest młody, zdolny i chętny do pracy z reprezentacją, zapada cisza.
"Mam już plan"
Leo Beenhakker z nadzieją patrzy jednak w przyszłość i w głowie już kreśli plany, jak "uzdrowić" polski futbol.
Mam już pomysł dotyczący i sztabu, i piłkarzy, ale proszę wybaczyć – najpierw muszę o wszystkim powiadomić moich przełożonych i samych zainteresowanych - mówi trener. - Na początku lipca wracam, siadamy do stołu i dyskutujemy. Już bez emocji, tylko po głębokiej analizie wszystkich aspektów naszego występu. Jeżeli krytyka będzie fachowa, skorzystamy na niej wszyscy - dodaje.
Leo gra fair
Trener polskiej kadry dementuje też plotki na temat stosowanych przez niego praktyk, mówiących, że powoływał tych, a nie innych zawodników do reprezentacji, żeby później sprzedać ich do Holandii.
- Zarabiam godne, wcześniej ustalone pieniądze i nie potrzebuję szargać swojego nazwiska takim brudem. Na Euro powołałem najlepszych, nie kontaktując się i nie słuchając rad żadnego menedżera - tłumaczy. - Rozumiem krytykę, rozmowę o futbolu, ale takie zagrania są poniżej mojej godności. W takiej samej sytuacji, jak ja znaleźli się Raymond Domenech, Roberto Donadoni, Marco van Basten czy Karel Brueckner, ale czy im ktoś zarzuca zarabianie na transferach? - pyta.
Leo Beenhakker ze zdziwieniem przyjął informację, jakoby miał kupić mecze z Kazachstanem i Belgią w eliminacjach do Euro 2008.
- O tym jeszcze nie słyszałem, ale ci, którzy tak mówią, są zwyczajnie chorzy, mają coś nie tak z głową. Takie głosy nie pomagają mi wrócić do pracy, pozbierać się po porażce. Ręce mi opadły - denerwuje się selekcjoner.
Źródło: tvn24.pl
Brawo dla Leo Beenhakkera!, który moim zdaniem jest najlepszym trenerem reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że Leo utrze nosa Panu Tomaszewskiemu i Wójcikowi, którzy potrafią tylko gadać i krytykować.
wtorek, 24 czerwca 2008
Internetowa cenzura
Już nie tylko reżimy dyktatorskie kontrolują zawartość stron WWW. Coraz częściej robią to państwa demokratyczne. W sieci wrze
Wielką burzę wywołał projekt ustawy przyjętej kilka dni temu przez szwedzki parlament. Nazwano ją „prawem Orwella”. Agencja rządowa będzie mogła dzięki niej kontrolować pocztę elektroniczną Szwedów.
Kilka miesięcy temu podobna burza wybuchła w Finlandii, gdy okazało się, że policja ma listę 1700 zagranicznych stron z pornografią dziecięcą, które miały zostać zakazane w tym kraju. Internauci pisali, że policja nie sprawdziła dobrze wszystkich witryn, bo na liście znalazł się sklep z instrumentami muzycznymi i sklep z lalkami. Grozą powiało, gdy do listy dodano stronę osoby, która ośmieliła się skrytykować cenzurę w sieci.
O cenzurze mówi też Unia Europejska. Pod koniec ubiegłego roku komisarz sprawiedliwości i bezpieczeństwa Franco Frattini osobiście wezwał dostawców usług internetowych, by blokowali dostęp do stron, które uczą, jak konstruować bomby. W Wielkiej Brytanii szefowa MSW Jacqui Smith wzywała do zwalczania stron terrorystycznych. Dziś w Wielkiej Brytanii proponuje się stworzenie wielkiej państwowej bazy informacji o wszelkich połączeniach dokonywanych przez Internet.
– Jest coraz gorzej – mówi „Rz” rzecznik organizacji Elektroniczne Bariery Australia (EFA) Jacob Colins. W krajach demokratycznych cenzura Internetu wprowadzana jest zazwyczaj z dwóch powodów: w ramach walki z terroryzmem i z pornografią dziecięcą. – Ale każda czarna lista stron internetowych układana przez władze może budzić poważne obawy – dodaje Colins.
Oburzeni internauci piszą, że wolność słowa jest zagrożona. Eksperci zaś wątpią w skuteczność cenzury.
– Próbowało ją wprowadzać wiele organizacji i państw, ale z miernym skutkiem. Internet to twór ponadnarodowy, bardzo trudno go okiełznać – mówi „Rzeczpospolitej” Robert Pająk, specjalista ds. bezpieczeństwa komputerowego. Jako przykład podaje informacje i zdjęcia, które docierają do świata z objętych cenzurą Chin i Tybetu. – Jeśli informacja raz pojawi się w Internecie, jest potem powielana i bardzo trudno ją usunąć – dodaje.
Źródło: Rzeczpospolita rp.pl
Wielką burzę wywołał projekt ustawy przyjętej kilka dni temu przez szwedzki parlament. Nazwano ją „prawem Orwella”. Agencja rządowa będzie mogła dzięki niej kontrolować pocztę elektroniczną Szwedów.
Kilka miesięcy temu podobna burza wybuchła w Finlandii, gdy okazało się, że policja ma listę 1700 zagranicznych stron z pornografią dziecięcą, które miały zostać zakazane w tym kraju. Internauci pisali, że policja nie sprawdziła dobrze wszystkich witryn, bo na liście znalazł się sklep z instrumentami muzycznymi i sklep z lalkami. Grozą powiało, gdy do listy dodano stronę osoby, która ośmieliła się skrytykować cenzurę w sieci.
O cenzurze mówi też Unia Europejska. Pod koniec ubiegłego roku komisarz sprawiedliwości i bezpieczeństwa Franco Frattini osobiście wezwał dostawców usług internetowych, by blokowali dostęp do stron, które uczą, jak konstruować bomby. W Wielkiej Brytanii szefowa MSW Jacqui Smith wzywała do zwalczania stron terrorystycznych. Dziś w Wielkiej Brytanii proponuje się stworzenie wielkiej państwowej bazy informacji o wszelkich połączeniach dokonywanych przez Internet.
– Jest coraz gorzej – mówi „Rz” rzecznik organizacji Elektroniczne Bariery Australia (EFA) Jacob Colins. W krajach demokratycznych cenzura Internetu wprowadzana jest zazwyczaj z dwóch powodów: w ramach walki z terroryzmem i z pornografią dziecięcą. – Ale każda czarna lista stron internetowych układana przez władze może budzić poważne obawy – dodaje Colins.
Oburzeni internauci piszą, że wolność słowa jest zagrożona. Eksperci zaś wątpią w skuteczność cenzury.
– Próbowało ją wprowadzać wiele organizacji i państw, ale z miernym skutkiem. Internet to twór ponadnarodowy, bardzo trudno go okiełznać – mówi „Rzeczpospolitej” Robert Pająk, specjalista ds. bezpieczeństwa komputerowego. Jako przykład podaje informacje i zdjęcia, które docierają do świata z objętych cenzurą Chin i Tybetu. – Jeśli informacja raz pojawi się w Internecie, jest potem powielana i bardzo trudno ją usunąć – dodaje.
Źródło: Rzeczpospolita rp.pl
poniedziałek, 23 czerwca 2008
PZPN czyli temat tabu
PZPN i Euro 2008 urasta już do rangi tematu tabu. Ludzie już powoli nie mają ochoty tego słuchać. To co pisze prasa i podają media jest żenujące i nudne. Panowie z PZPN-u i ludzie związani z tym molochem tylko potrafią gadać i nic nie robić. O Panu Tomaszewskim i Świerczewskim już pisałem wcześniej więc nie ma co się rozwodzić na temat tych Panów bo to się mija z celem. Ostatnio głos zabrali Panowie Lato, Wójcik i Smolarek. I znowu żenujące słowa można usłyszeć. Pan Lato z Smolarkiem widać tworzą opozycję, która chce się pozbyć Leo Beenhakkera. Pan Wójcik był już selekcjonerem i wydaje mi się, że nie powinien wogóle zabierać w tej kwestii głosu. Temu Panu już dziękujemy bo pokazał już jak nie powinno się prowadzić kadry. O jego sukcesach klubowych tez nie będę pisać bo to tylko jeden wielki wstyd. Co do Pana Smolarka to przykre, że za takimi gości próbuje jeszcze bardziej pogłębić kryzys w polskiej piłce. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że taki Pan Lato, który nie ma bladego pojęcia o rządzeniu w piłce jest popierany i wypychany na salony przez Pana Listkiewicza. Niestety PZPN zawsze będzie molochem, a w polskiej piłce nigdy nie będzie lepiej. To są układy i układziki wszyscy dobrze o tym wiemy. Pan Lato odpowiada Listkiewiczowi na jego następcę bo przecież długo się znają i wszyscy z tego będą mieć profity. Miejmy tylko nadzieję, że Lato nie zostanie prezesem PZPN bo to już będzie katastrofa dla polskiej piłki nożnej. Wszystko wskazuje, że jesteśmy świadkami dobrze zaplanowanej i sprytnie przeprowadzonej akcji umieszczenia na "tronie" spadkobiercy Listkiewicza. Od jakiegoś czasu "ocieplaniu" wizerunku w mediach pomaga Lacie agencja PR. Szkoda, że on sam nie potrafi powiedzieć coś sensownego do mikrofonu no ale ostatnimi czasy współpraca z agencjami PR jest w modzie. Wszyscy są świadomi, że nawet jeśli Lato będzie prezesem to będzie prywatną marionetką w rękach Listkiewicza. U nas przydało by się zrobić tak jak w Rosji. Były prezydent Władimir Putin nie zważając na UEFA zainterweniował i sam rozgonił całe towarzystwo w rosyjskim odpowiedniku polskiego PZPN-u. Na efekty trzeba było czekać tylko dwa lata. Nowe władze zatrudniły Guusa Hiddinka, które miał maksymalne poparcie Putina i teraz na Euro 2008 Rosjanie są czarnym koniem. My mamy tylko Beenhakkera ale niestety reszta jak zwykle zawiodła.
Podsumowując to całe to PZPN to jedna wielka komedia i kompromitacja, z której śmieją się już wszyscy, nie tylko Polacy. W polskiej piłce nic się nie zmieni bo kto podcina gałąź na której siedzi.
Podsumowując to całe to PZPN to jedna wielka komedia i kompromitacja, z której śmieją się już wszyscy, nie tylko Polacy. W polskiej piłce nic się nie zmieni bo kto podcina gałąź na której siedzi.
niedziela, 22 czerwca 2008
Nieudolni bramkarze
Nawet najlepszemu piłkarskiemu bramkarzowi świata może przydarzyć się wpadka lub kiks. Czasem prze gorszy dzień lub słabsza formę potrafi popełnić koszmarny błąd, który może kosztować bardzo wiele całą drużynę.
piątek, 20 czerwca 2008
Ziomek - Boks Tajski
Kolejny odcinek kultowej bajki pt. "Ziomek". Kreskówka do złudzenia przypomina polską rzeczywistość i panujące w niej realia.
Zakazana reklama VW Polo
Bardzo fajna reklama pokazująca jak wytrzymały jest VW Polo. Niestety reklama została początkowo ocenzurowana, a z czasem całkowicie zakazana.
Architektura japońska
Architektura japońska bardzo często zadziwia, zaskakuje oraz fascynuje. Architekci z kraju "Kwitnącej Wiśni" potrafią wykorzystać i rozsądnie zagospodarować każdy wolny kawałek ziemi. Ta sztuka udaje im się nawet w najbardziej zatłoczonych miastach Japonii.
czwartek, 19 czerwca 2008
Wielka samochodowa tajemnica!
Co najmniej raz w roku.
Niemal wszyscy automobiliści.
Za miliony złotówek, dolarów i euro.
Wymieniamy olej w samochodach.
Dlaczego? Bo świeży olej jest dobry dla twojego silnika. Logiczne. Tak już robimy od dziesiątków lat. Producenci olejów silnikowych prześcigają się w wypuszczaniu na rynek coraz to wykwintniejszych olejów o macho-nazwach ultra-power-multi-synthetic-formula od których twój samochód miałby dostawać orgazmu, euforii a także więcej mocy, trwałości i dawać tobie przyjemności jazdy twoją wspaniałą i wymarzoną maszyną na którą przecież tak długo pracowałeś i dbasz o nią bardziej jak o własną żonę nie żałując jej Royal-Purple-Mobil-5W50. Co najmniej raz w roku wylewamy litry starego, brudnego, czarnego oleju i wlewamy nowiutki, złociutki jak miód Castrol TTS Full Synthetic Motor Oil. Producenci olei (Shell, Castrol, BP, Mobil, Valvoline, Gulf i inni) zarabiają na tym rokrocznie miliardy.silnik
I co?
Jaki jest tego efekt?
Emerytowany dyrektor Castrol Nederland, Henk de Groot, od lat testował wpływ różnych olei na osiągi silników samochodowych. Dzisiaj ogłosił publicznie: „Nowe oleje szkodzą silnikom”.
Wymiana oleju nie ma sensu.
Olej w silniku w bardzo szybkim czasie robi się czarny od cząstek sadzy. Te cząsteczki sadzy (węgla) mają wyśmienite właściwości smarownicze i powodują, że rozgrzany olej lepiej spełnia swoje funkcje także są właśnie korzystne dla pracy i osiągów silnika. Wymiana oleju to olbrzymie marnotrawstwo i wielkie obciążenie dla naszego środowiska naturalnego a także pogorszenie osiągów silnika. Według doświadczeń pana de Groot samochód po wymianie oleju ma gorsze osiągi i większe spalanie.
Henk de Groot toczy swoją włąsną wojnę z „mafią wymieniaczy olejów”. Wszyscy użytkownicy samochodów, ciężarówek i innych pojazdów są niepotrzebnie wpędzani w koszta, zmuszani przez serwisy samochodowe do wymiany oleju we wskazanym czasie.
Przejechałem już swoim samochodem 350.000 km bez wymiany oleju - mówi Henk de Groot - oszczędziłem na tym swój portfel i środowisko naturalne. Moja żona jeździ samochodem bez wymiany oleju już 20 lat.
Oczywiście należy jak najbardziej kontrolować i uzupełniać ubytki oleju.
Henk de Groot będąc dyrektorem Castrol Nederland poruszał tą sprawę ze swoimi szefami w Londynie, z oczywistym brakiem zrozumienia dla jego wątpliwości. Któż będzie podcinał gałąź na której siedzi?
Co na to serwisy i fabrykanci samochodów?
Nic!!.
Zmowa milczenia trwa.
Źródło: wiatrak.nl
Niemal wszyscy automobiliści.
Za miliony złotówek, dolarów i euro.
Wymieniamy olej w samochodach.
Dlaczego? Bo świeży olej jest dobry dla twojego silnika. Logiczne. Tak już robimy od dziesiątków lat. Producenci olejów silnikowych prześcigają się w wypuszczaniu na rynek coraz to wykwintniejszych olejów o macho-nazwach ultra-power-multi-synthetic-formula od których twój samochód miałby dostawać orgazmu, euforii a także więcej mocy, trwałości i dawać tobie przyjemności jazdy twoją wspaniałą i wymarzoną maszyną na którą przecież tak długo pracowałeś i dbasz o nią bardziej jak o własną żonę nie żałując jej Royal-Purple-Mobil-5W50. Co najmniej raz w roku wylewamy litry starego, brudnego, czarnego oleju i wlewamy nowiutki, złociutki jak miód Castrol TTS Full Synthetic Motor Oil. Producenci olei (Shell, Castrol, BP, Mobil, Valvoline, Gulf i inni) zarabiają na tym rokrocznie miliardy.silnik
I co?
Jaki jest tego efekt?
Emerytowany dyrektor Castrol Nederland, Henk de Groot, od lat testował wpływ różnych olei na osiągi silników samochodowych. Dzisiaj ogłosił publicznie: „Nowe oleje szkodzą silnikom”.
Wymiana oleju nie ma sensu.
Olej w silniku w bardzo szybkim czasie robi się czarny od cząstek sadzy. Te cząsteczki sadzy (węgla) mają wyśmienite właściwości smarownicze i powodują, że rozgrzany olej lepiej spełnia swoje funkcje także są właśnie korzystne dla pracy i osiągów silnika. Wymiana oleju to olbrzymie marnotrawstwo i wielkie obciążenie dla naszego środowiska naturalnego a także pogorszenie osiągów silnika. Według doświadczeń pana de Groot samochód po wymianie oleju ma gorsze osiągi i większe spalanie.
Henk de Groot toczy swoją włąsną wojnę z „mafią wymieniaczy olejów”. Wszyscy użytkownicy samochodów, ciężarówek i innych pojazdów są niepotrzebnie wpędzani w koszta, zmuszani przez serwisy samochodowe do wymiany oleju we wskazanym czasie.
Przejechałem już swoim samochodem 350.000 km bez wymiany oleju - mówi Henk de Groot - oszczędziłem na tym swój portfel i środowisko naturalne. Moja żona jeździ samochodem bez wymiany oleju już 20 lat.
Oczywiście należy jak najbardziej kontrolować i uzupełniać ubytki oleju.
Henk de Groot będąc dyrektorem Castrol Nederland poruszał tą sprawę ze swoimi szefami w Londynie, z oczywistym brakiem zrozumienia dla jego wątpliwości. Któż będzie podcinał gałąź na której siedzi?
Co na to serwisy i fabrykanci samochodów?
Nic!!.
Zmowa milczenia trwa.
Źródło: wiatrak.nl
środa, 18 czerwca 2008
wtorek, 17 czerwca 2008
Krzątawica - choroba pokoleń?
Krzątawica jest chorobą z grupy chorób zakaźnych. Dosięga ok. 70% kobiet. Osoba zarażona zachowuje się z pozoru normalnie.
Z początku ataki następują raz, dwa razy dziennie, po czym choroba przechodzi w stan przewlekły. Ataki z cyklicznych zmieniają się w permanentne krzątanie całodzienne. Osobnik krząta się już bez przerwy, zdarzają się nawet ataki nocne. Domownicy są atakowani werbalnie przez zainfekowaną, a odmowa współdziałania pogarsza przebieg choroby.
Dodatkowo chora czuje się przeważnie wyizolowana, ponieważ nikt z członków rodziny nie rozumie jej dolegliwości. W rzeczy samej, ona też nie rozumie tego ciągłego przymusu sprzątania, prasowania, wycierania, przecierania, poprawiania, ścielenia, prania, itp., itd. Matki zarażają córki już w okresie wczesnego dzieciństwa.
Co ciekawe, potomstwo męskie wykazuje zagadkową odporność na chorobę. Mężczyźni są na krzątawicę odporni w 98% przypadków. Pozostałe dwa procent to osobnicy zarażeni we wczesnym dzieciństwie, pod dużą presją. W takim przypadku choroba ma dużo cięższy przebieg, a osobnik zarażony, w życiu dorosłym zaraża dużo bardziej ekspansywnie. Czasem choroba ma przebieg kompulsywny z oznakami nerwicy i manii prześladowczej. Znane są przypadki, że zakażona sypia nawet w gumowych żółtych rękawiczkach, by nie marnować czasu na zakładanie ich rano i już od wczesnych godzin porannych zabiera się za sprzątanie. Chora przestaje rozumieć z czasem świat zewnętrzny. Pochłania ją sprzątanie i pilnowanie, żeby nikt nie nabrudził. Wydaje ogromne pieniądze na środki czystości i dezynfekuje absolutnie wszystko w swoim otoczeniu.
Choroba trudno poddaje się leczeniu. Terapia ogranicza się do kojących uwag: „zostaw, przecież jest czysto” lub „za chwilę i tak się nabałagani”, ale rzadko odnosi to jakikolwiek skutek. Działanie wstrząsowe (wysłanie chorej do domu znajomych, którzy mają ośmioro dzieci, lub codziennie sprzątanie kurnika na fermie kurzej) też poprawia sytuację jedynie czasowo. Pozostaje tylko akceptacja choroby. Chorą można umieścić np. w firmie sortującej śmieci, wtedy ataki domowe nieco łagodnieją, no i jest z tego jakiś pożytek.
Źródło: Interia.pl
Z początku ataki następują raz, dwa razy dziennie, po czym choroba przechodzi w stan przewlekły. Ataki z cyklicznych zmieniają się w permanentne krzątanie całodzienne. Osobnik krząta się już bez przerwy, zdarzają się nawet ataki nocne. Domownicy są atakowani werbalnie przez zainfekowaną, a odmowa współdziałania pogarsza przebieg choroby.
Dodatkowo chora czuje się przeważnie wyizolowana, ponieważ nikt z członków rodziny nie rozumie jej dolegliwości. W rzeczy samej, ona też nie rozumie tego ciągłego przymusu sprzątania, prasowania, wycierania, przecierania, poprawiania, ścielenia, prania, itp., itd. Matki zarażają córki już w okresie wczesnego dzieciństwa.
Co ciekawe, potomstwo męskie wykazuje zagadkową odporność na chorobę. Mężczyźni są na krzątawicę odporni w 98% przypadków. Pozostałe dwa procent to osobnicy zarażeni we wczesnym dzieciństwie, pod dużą presją. W takim przypadku choroba ma dużo cięższy przebieg, a osobnik zarażony, w życiu dorosłym zaraża dużo bardziej ekspansywnie. Czasem choroba ma przebieg kompulsywny z oznakami nerwicy i manii prześladowczej. Znane są przypadki, że zakażona sypia nawet w gumowych żółtych rękawiczkach, by nie marnować czasu na zakładanie ich rano i już od wczesnych godzin porannych zabiera się za sprzątanie. Chora przestaje rozumieć z czasem świat zewnętrzny. Pochłania ją sprzątanie i pilnowanie, żeby nikt nie nabrudził. Wydaje ogromne pieniądze na środki czystości i dezynfekuje absolutnie wszystko w swoim otoczeniu.
Choroba trudno poddaje się leczeniu. Terapia ogranicza się do kojących uwag: „zostaw, przecież jest czysto” lub „za chwilę i tak się nabałagani”, ale rzadko odnosi to jakikolwiek skutek. Działanie wstrząsowe (wysłanie chorej do domu znajomych, którzy mają ośmioro dzieci, lub codziennie sprzątanie kurnika na fermie kurzej) też poprawia sytuację jedynie czasowo. Pozostaje tylko akceptacja choroby. Chorą można umieścić np. w firmie sortującej śmieci, wtedy ataki domowe nieco łagodnieją, no i jest z tego jakiś pożytek.
Źródło: Interia.pl
Jak zdobyć serce kobiety?
Wydawałoby się, że sposobów jest wiele, a nawet tysiące... Ale niestety tylko jeden okazał się skuteczny i przekonujący. Oczywiście nie zawsze tak jest ale w większości przypadków to się sprawdza praktycznie w 100%.
poniedziałek, 16 czerwca 2008
Syndrom białego kozaczka?
Studentka z Wrocławia idzie po Katowicach i wykrzykuje:
- Nienawidzę Katowic! Nienawidzę Katowic! Nienawidzę Katowic!
Żul spod spożywczego:
- A ja nienawidzę goroli.
- Nienawidzę Katowic! Nienawidzę Katowic! Nienawidzę Katowic!
Żul spod spożywczego:
- A ja nienawidzę goroli.
sobota, 14 czerwca 2008
Wypadki na polskich drogach
Ludzka głupota kosztuje, i często nie zna granic. Szybkie auto od tatusia, świeżo upieczony kierowca, koledzy w samochodzie, głośna muzyka, zimny łokieć ;-) i noga jak cegówka na pedale gazu. Nic dodać, nic ująć i tragedie mamy gotową.
Niestety ale w taki oto sposób kończy się brawurowa jazda po polskich drogach. Brak umiejętności, doświadczenia i przede wszystkim obycia na drodze dają o sobie znać. W tym przypadku na szczęście obyło się bez ofiar ale w większej ilości takich wypadków taka jazda kończy się tragicznie.
Mamy nadzieje, że ten filmik będzie przestrogą dla młodych kierowców, którzy pięć razy się zastanowią zanim zrobią jakąś głupotę na drodze i narażą na niebezpieczeństwo innych użytkowników polskich dróg.
Niestety ale w taki oto sposób kończy się brawurowa jazda po polskich drogach. Brak umiejętności, doświadczenia i przede wszystkim obycia na drodze dają o sobie znać. W tym przypadku na szczęście obyło się bez ofiar ale w większej ilości takich wypadków taka jazda kończy się tragicznie.
Mamy nadzieje, że ten filmik będzie przestrogą dla młodych kierowców, którzy pięć razy się zastanowią zanim zrobią jakąś głupotę na drodze i narażą na niebezpieczeństwo innych użytkowników polskich dróg.
"Poldi Song" ...
Nasi zachodni sąsiedzi są tak zafascynowani umiejętnościami Lukasa Podolskiego, że mają już nawet piosenkę ku jego czci pt. "Poldi Song" .
piątek, 13 czerwca 2008
Pierwszy kibic polski :-)p ...
* Zdjęcia mają charakter humorystyczny, zostały znalezione w Internecie, nie są własnością twórcy bloga "At Gotham City".
czwartek, 12 czerwca 2008
Klimatyzacja: przyjaciel czy wróg?
Znany polski portal zamieścił bardzo ciekawy artykuł na temat klimatyzacji w pomieszczeniach. Dlaczego zamieszczam ten artykuł?. Ponieważ sam pracowałem z klimatyzacją przez dwa lata i tym samym jestem żywym dowodem, że klimatyzacja może przysporzyć bardzo dużo kłopotów zdrowotnych.
Ilu Polaków ma klimatyzację w domu? Niewielu... Ilu Polaków wyjeżdżających z dziećmi na wakacje wie, jak jej używać? Niewielu... Mądry Polak po szkodzie, a lepiej uczyć się na błędach innych niż własnych!
Z jednej strony "air condition" bywa błogosławieństwem, bo gdy na zewnątrz temperatura ścina jajka na twardo, dzięki niej można odpocząć od upału. Z drugiej strony jest głównym winowajcą większości chorób: katar, zapalenie strun głosowych i przeziębienie są najczęstszymi problemami zdrowotnymi w ciepłych krajach.
Możemy tam znaleźć trzy typy pokojów hotelowych:
* 1. z klimatyzacją
* 2. z klimatyzacją i wiatrakiem
* 3. z wiatrakiem
Punkt 2 jest szczególny, bo w takiej sytuacji możemy sami wybrać, co wolimy włączyć. W miejscach, gdzie często brakuje prądu i hotel uruchamia własny generator, klimatyzacja z reguły nie działa (bo zużywa za dużo prądu) i wtedy działa tylko wiatrak.
Klimatyzacja:
Występuje w dwóch wersjach - nowoczesnej, uruchamianej na pilota, i wbudowanej w ścianę (przedpotopowa i wyjąca jak silnik odrzutowca przy starcie, z telepiącą się obudową). W obu przypadkach powinna chłodzić, choć nie jest to regułą. Zdarzają się bowiem sytuacje, gdy zepsuta lub rozregulowana przez nas klimatyzacja grzeje i na zewnątrz jest chłodniej niż w pokoju - co w tropiku jest średnio przyjemne...
Jak rozsądnie używać klimatyzacji:
* Wracając do hotelu jesteśmy zmęczeni upałem. Wtedy największym błędem jest ustawienie klimatyzacji na maksimum chłodzenia (np. 18 stopni). Klimatyzacja powinna być ustawiona na minimum 26 stopni i ani trochę mniej, jeżeli za oknem jest powyżej 30 stopni.
* Nawiew powinien być włączony po całości pokoju. W nowoczesnych modelach wszelkie żaluzje i lamelki ustawiamy tak, aby wiało w sufit, a nie na łóżko, na którym śpimy (takie jest ulubione ustawienie hotelarzy).
* Gdy pokój się jeszcze nie schłodził, zasypiamy pod prześcieradłem. Małe dzieci powinny mieć cienkie bawełniane śpiworki, aby nie mogły się rozkopać w nocy.
* Najgorsze nie są godziny wieczorne, ale te tuż przed wschodem słońca. Jeśli klimatyzacja za bardzo chłodzi, możemy obudzić się szczękając zębami. Wtedy jest już za późno - złapaliśmy niezłe przeziębienie. Jak się rodzice zakatarzą - trudno, ale dzieci szkoda.
* Są klimatyzatory z opisem tylko w wersji japońskiej lub chińskiej. Hotel zaznacza na nich "optymalne" ustawienia, czyli najczęściej takie, przy których szron na pysku osiada. Oczywiście ustawiamy dmuchanie w sufit i stopniowo usiłujemy znaleźć regulację temperatury. Nie zmieniamy wszystkich potencjometrów naraz, bo klimatyzator ma pewną bezwładność i możemy się zdziwić, gdy zacznie grzać!
Żródło: Onet.pl
Artykuł opisuje zasady funkcjonowania klimatyzacji sprawnej i czystej, która jest systematycznie czyszczona i sprawdzana. A ja chciałbym dodać od siebie kilka słów na temat klimatyzacji nie zadbanej i nie czyszczonej.
Gro ludzi nie wie i nie ma pojęcia, że klimatyzacja, która jest zagrzybiona i zapleśniała może dostarczyć Nam poważnych problemów zdrowotnych. Klimatyzacja powinna być sprawdzana i czyszczona systematycznie co rok. Filtry powinny być wymieniane, a cała instalacja czyszczona. Ludzie jadąc na wakacje lub pracując w klimatyzowanych pomieszczeniach nie mają pojęcia czy firma lub hotel dba o utrzymanie klimatyzatorów. Takie zabrudzone i niezadbane urządzenia wydzielają bakterie grzybicze oraz pleśniowe. Zagrzybiona najczęściej jest instalacja, a nie wymieniane filtry pleśnieją w dosłownym tego słowa znaczeniu. Długie przebywanie w takich pomieszczeniach powoduje, że ludzie wdychają te bakterie. Bakterie takie mogą spowodować wysypkę na ciele, kaszle oraz duszność, a nawet ciężkie oddychanie po wyjściu na zewnątrz. Oczywiście takie objawy nie wychodzą od razu lecz po dłuższym czasie, a leczenie bywa długie i uciążliwe.
Ilu Polaków ma klimatyzację w domu? Niewielu... Ilu Polaków wyjeżdżających z dziećmi na wakacje wie, jak jej używać? Niewielu... Mądry Polak po szkodzie, a lepiej uczyć się na błędach innych niż własnych!
Z jednej strony "air condition" bywa błogosławieństwem, bo gdy na zewnątrz temperatura ścina jajka na twardo, dzięki niej można odpocząć od upału. Z drugiej strony jest głównym winowajcą większości chorób: katar, zapalenie strun głosowych i przeziębienie są najczęstszymi problemami zdrowotnymi w ciepłych krajach.
Możemy tam znaleźć trzy typy pokojów hotelowych:
* 1. z klimatyzacją
* 2. z klimatyzacją i wiatrakiem
* 3. z wiatrakiem
Punkt 2 jest szczególny, bo w takiej sytuacji możemy sami wybrać, co wolimy włączyć. W miejscach, gdzie często brakuje prądu i hotel uruchamia własny generator, klimatyzacja z reguły nie działa (bo zużywa za dużo prądu) i wtedy działa tylko wiatrak.
Klimatyzacja:
Występuje w dwóch wersjach - nowoczesnej, uruchamianej na pilota, i wbudowanej w ścianę (przedpotopowa i wyjąca jak silnik odrzutowca przy starcie, z telepiącą się obudową). W obu przypadkach powinna chłodzić, choć nie jest to regułą. Zdarzają się bowiem sytuacje, gdy zepsuta lub rozregulowana przez nas klimatyzacja grzeje i na zewnątrz jest chłodniej niż w pokoju - co w tropiku jest średnio przyjemne...
Jak rozsądnie używać klimatyzacji:
* Wracając do hotelu jesteśmy zmęczeni upałem. Wtedy największym błędem jest ustawienie klimatyzacji na maksimum chłodzenia (np. 18 stopni). Klimatyzacja powinna być ustawiona na minimum 26 stopni i ani trochę mniej, jeżeli za oknem jest powyżej 30 stopni.
* Nawiew powinien być włączony po całości pokoju. W nowoczesnych modelach wszelkie żaluzje i lamelki ustawiamy tak, aby wiało w sufit, a nie na łóżko, na którym śpimy (takie jest ulubione ustawienie hotelarzy).
* Gdy pokój się jeszcze nie schłodził, zasypiamy pod prześcieradłem. Małe dzieci powinny mieć cienkie bawełniane śpiworki, aby nie mogły się rozkopać w nocy.
* Najgorsze nie są godziny wieczorne, ale te tuż przed wschodem słońca. Jeśli klimatyzacja za bardzo chłodzi, możemy obudzić się szczękając zębami. Wtedy jest już za późno - złapaliśmy niezłe przeziębienie. Jak się rodzice zakatarzą - trudno, ale dzieci szkoda.
* Są klimatyzatory z opisem tylko w wersji japońskiej lub chińskiej. Hotel zaznacza na nich "optymalne" ustawienia, czyli najczęściej takie, przy których szron na pysku osiada. Oczywiście ustawiamy dmuchanie w sufit i stopniowo usiłujemy znaleźć regulację temperatury. Nie zmieniamy wszystkich potencjometrów naraz, bo klimatyzator ma pewną bezwładność i możemy się zdziwić, gdy zacznie grzać!
Żródło: Onet.pl
Artykuł opisuje zasady funkcjonowania klimatyzacji sprawnej i czystej, która jest systematycznie czyszczona i sprawdzana. A ja chciałbym dodać od siebie kilka słów na temat klimatyzacji nie zadbanej i nie czyszczonej.
Gro ludzi nie wie i nie ma pojęcia, że klimatyzacja, która jest zagrzybiona i zapleśniała może dostarczyć Nam poważnych problemów zdrowotnych. Klimatyzacja powinna być sprawdzana i czyszczona systematycznie co rok. Filtry powinny być wymieniane, a cała instalacja czyszczona. Ludzie jadąc na wakacje lub pracując w klimatyzowanych pomieszczeniach nie mają pojęcia czy firma lub hotel dba o utrzymanie klimatyzatorów. Takie zabrudzone i niezadbane urządzenia wydzielają bakterie grzybicze oraz pleśniowe. Zagrzybiona najczęściej jest instalacja, a nie wymieniane filtry pleśnieją w dosłownym tego słowa znaczeniu. Długie przebywanie w takich pomieszczeniach powoduje, że ludzie wdychają te bakterie. Bakterie takie mogą spowodować wysypkę na ciele, kaszle oraz duszność, a nawet ciężkie oddychanie po wyjściu na zewnątrz. Oczywiście takie objawy nie wychodzą od razu lecz po dłuższym czasie, a leczenie bywa długie i uciążliwe.
Striptease w Bucharesztańskim metrze
Nie ma to jak zbierać datki za striptease do kubełka z KFC :-).
środa, 11 czerwca 2008
wtorek, 10 czerwca 2008
Jedno pochodzenie, dwa światy
Powyższy obrazek jest bardzo wymowny ponieważ są na nim dwaj bardzo znani Polacy grający dla naszych zachodnich sąsiadów. To Miroslav Klose z Opola oraz Lukas Podolski z Gliwic. Oboje na co dzień grają w niemieckim Bayernie Monachium i do tego razem stanowią o sile ataku reprezentacji Niemiec. Dlaczego ci dwaj Panowie nie przesądzają o sile ataku reprezentacji Polski??. Jest kilka powodów. Główny to opieszałość władz polskiego związku piłki nożnej. Niestety władze PZPN nie specjalnie się kwapiły aby Ci dwaj piłkarze bronili polskich barw, a teraz mówią oficjalnie, że to wina piłkarzy bo nie chcieli grać dla Polski tylko wybrali Niemcy. A to wcale nie jest tak do końca. Klose mógł grać dla Nas ale cały czas podkreślał, że czuje się Niemcem i chce grać tylko dla nich. W kwestii Klosego nie ma o czym mówić bo wybrał reprezentację i na tym kończy się temat. Sprawa ma się troszkę inaczej w przypadku popularnego "Poldiego". Ten młody napastnik cały czas podkreślał i cały czas powtarza, że czuje się Polakiem i że chciał grać dla Polski. Niestety jego apele oraz prośby do władz PZPN nic nie dały ponieważ cała świta wraz z Panem Michałem Listkiewiczem na czele stwierdziła, że Podolski jest zbyt słabo znany i nie ma co się interesować zdolnym chłopakiem. Porażka na Euro 2008 z Niemcami pokazała kogo Listkiewicz i reszta ferajny puściła do Naszych zachodnich sąsiadów. Naszym zdaniem bardzo dobrze się stało, że przegraliśmy z Niemcami po dwóch bramkach Podolskiego. Może to uświadomi ludziom na górze, że Polska ma naprawdę utalentowanych piłkarzy, o których warto powalczyć i ściągnąć z zagranicy do reprezentacji.
Klose i Podolski są jednego pochodzenia ale są jak dwa różne światy. Klose wypiera się polskości u czuje się Niemcem. Nie pochwalamy tego przyjmujemy do wiadomości. Natomiast Podolski przy każdej sposobności podkreśla, że jest polakiem i czuję się nim i to jest bardzo ważne. Nie zawsze jest ważne dla kogo się gra, ważne kim się jest.
Pan Orzechowski z LPR to powinien się zastanowić nad słowami, które wypowiada na łamach prasy dotyczące odebrania obywatelstwa piłkarzom. Są to słowa niepoważne, z których śmieje się cała Polska i Europa. Chłopak nie miał wyjścia bo skoro PZPN go nie chciał to wybrał inną drogę. Jakby miał patrzeć tylko na polskie władze to do niczego by nie doszedł i niczego by nie osiągnął. Zmarnował by się jak większość piłkarzy, którzy czasem bez powodzenia czekają na odzew PZPN zamiast patrzeć w przyszłość. A obywatelstwo to powinno się odebrać władzom PZPN nie tylko za korupcję ale za puszczanie utalentowanych piłkarzy do innych reprezentacji. Oponujemy aby obywatelstwo polskie odebrać w trybie natychmiastowym Panu Orzechowskiemu, który zapewne jeszcze nie wie, że Podolski nie posiada nawet polskiego paszportu :-). Szacunek dla Podolskiego, panie Orzechowski!.
Chcemy też opublikować wywiad z Łukaszem Podolskim, który ukazał się na łamach polskiej prasy. Wywiad został udzielony po przegranym przez Polskę meczu. My wierzymy w słowa piłkarzy, którzy chcieli grać dla Polski i czują się polakami i nie wstydzą się swojego pochodzenia. A słowa te widać, że są szczere i prawdziwe. A już napewno nie wierzymy w słowa władz PZPN bo one już nie raz pokazały na co je stać i każdy polski kibic wie doskonale jak wygląda piłkarska rzeczywistość w Polsce.
To były najsmutniejsze gole w mojej karierze. Przecież ja zawsze mówię, że mam polskie serce. Tyle że losy potoczyły się tak, a nie inaczej i gram dla Niemiec. To nie zmienia jednak mojego nastawienia. Polska zawsze będzie dla mnie ważna i trudno mi było cieszyć się z tego, że strzelam bramki rodakom – powiedział po meczu z Polską, Lukas Podolski.
- Jeszcze przed meczem postanowiłem sobie, że jeśli trafię, to nie będę wykonywał żadnych gestów radości. Zrobiłem swoje, ale naprawdę z dużym bólem serca. Czułem się trochę tak, jakbym strzelał swoim – dodał.
A to dowód, że Podolski wie jak pocieszać polskich piłkarzy, nawet załamanego po porażce Artura Boruca.
poniedziałek, 9 czerwca 2008
Kobieta potrafi
Niektórzy mówią, że kobiety potrafią prowadzić auta. Inni mówią, że kobiety totalnie nie nadają się na kierowców i że nie powinno się im dawać prawa jazdy i auta. Ja osobiście twierdzę, że są kobiety które mają predyspozycje do prowadzeni auta. Zresztą każdy ma prawo do posiadania prawa jazdy oraz auta. Najważniejsze jest aby odbywało się to bezpiecznie i z głową. Niestety niektóre przypadki pokazują, że niektóre kobiety naprawdę nie mają prawa posiadać prawa jazdy, a jak już je mają to powinne troszkę pomyśleć zanim zaparkują auto i udają się na zakupy. Czasem trzeba pomyśleć o innych użytkownikach dróg, a nie tylko o sobie.
Zwycięstwo Roberta Kubicy!
Robert Kubica po raz pierwszy w swojej karierze zwyciężył w wyścigu Formuły 1. Na dodatek na torze na, którym rok temu miał bardzo poważny wypadek. Polak na torze w Montrealu wystartował z drugiej pozycji, w pierwszej linii. Kubica pokazał , że w tym sezonie wszystko może się zdarzyć i tym samym udowodnił przeciwnikom, że muszą się z nim liczyć w każdym wyścigu.
Po raz pierwszy w wyścigach F1 zabrzmiał hymn Polski.
A to już fragment nagrania z bolidu Roberta Kubicy. Jak widać prędkości osiągane przez bolidy F1 są ogromne i bardzo niebezpieczne dla życia kierowcy.
Polski kierowca dzięki temu triumfowi objął także prowadzenie w klasyfikacji generalnej F1 co jest podwójnym sukcesem Roberta Kubicy.
Wyniki (GP Montrealu w Kanadzie):
1. Robert Kubica - BMW Sauber
2. Nick Heidfeld - BMW Sauber +16.4 sek.
3. David Coulthard - Red Bull +23.3 sek.
4. Timo Glock - Toyota +42.6 sek.
5. Felipe Massa - Ferrari +43.9 sek.
6. Jarno Trulli - Toyota +47.7 sek.
7. Rubens Barrichello - Honda +53.5 sek.
8. Sebastian Vettel - Toro Rosso +54.1 sek.
9. Heikki Kovalainen - McLaren +54.4 sek.
10. Nico Rosberg - Williams +57.7 sek.
11. Jenson Button - Honda +67.5 sek.
12. Mark Webber - Red Bull +71.2 sek.
13. Sebastien Bourdais - Toro Rosso +1 okr.
Przypomnijmy też groźny wypadek Roberta Kubicy. Polak siadając za kierownicę bolidu podjął dalszą walkę i pokazał, że nadal chce walczyć o najwyższe trofea.
Po raz pierwszy w wyścigach F1 zabrzmiał hymn Polski.
A to już fragment nagrania z bolidu Roberta Kubicy. Jak widać prędkości osiągane przez bolidy F1 są ogromne i bardzo niebezpieczne dla życia kierowcy.
Polski kierowca dzięki temu triumfowi objął także prowadzenie w klasyfikacji generalnej F1 co jest podwójnym sukcesem Roberta Kubicy.
Wyniki (GP Montrealu w Kanadzie):
1. Robert Kubica - BMW Sauber
2. Nick Heidfeld - BMW Sauber +16.4 sek.
3. David Coulthard - Red Bull +23.3 sek.
4. Timo Glock - Toyota +42.6 sek.
5. Felipe Massa - Ferrari +43.9 sek.
6. Jarno Trulli - Toyota +47.7 sek.
7. Rubens Barrichello - Honda +53.5 sek.
8. Sebastian Vettel - Toro Rosso +54.1 sek.
9. Heikki Kovalainen - McLaren +54.4 sek.
10. Nico Rosberg - Williams +57.7 sek.
11. Jenson Button - Honda +67.5 sek.
12. Mark Webber - Red Bull +71.2 sek.
13. Sebastien Bourdais - Toro Rosso +1 okr.
Przypomnijmy też groźny wypadek Roberta Kubicy. Polak siadając za kierownicę bolidu podjął dalszą walkę i pokazał, że nadal chce walczyć o najwyższe trofea.
piątek, 6 czerwca 2008
Euro 2008 !!! ....
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej rozpoczynają się na dobre. Wszystkie gazety publikują niezliczone ilości kalendarzy, terminarzy i skarbów kibica. My nie chcąc pozostawać w tyle postanowiliśmy zadbać o polskich kibiców i udostępnić im kalendarz kibica Euro 2008. Jest to oficjalny terminarz udostępniony przez światowa federację piłki nożnej FIFA.
Rozpiskę można pobrać w formacie XLS oraz w formacie PDF.
A dla wszystkich miłośników oraz fanów piłki nożnej mamy nie lada gratkę w postaci filmiku ukazującego 10 najlepszych euro-bramek z ostatnich lat. Są to bramki, które przeszły do historii rozrywek "Mistrzostw Starego Kontynentu" czyli piłkarskich Mistrzostw Europy.
czwartek, 5 czerwca 2008
Bardzo interesująca rozmowa ... ;-)
[11:23:18] 1. dobra, nie marudzić. wziąć się za sport i do roboty!
[11:23:19] 2. hahah
[11:23:23] 2. dobra od jutra będę biegać :D
[11:23:25] 1. dać wam fife do testowania? ;)
[11:23:39] 2. ja robię e720 tombraidera
[11:24:33] 3. w sumie mamy co robić
[11:24:38] 3. a pilne to jest? to zrobimy
[11:25:17] 1. lol
[11:25:27] 1. fife = sport ;)
[11:25:34] 4. deadline za pół roku :P
[11:25:39] 2. :)
[11:25:46] 3. (yawn) nic nie kuma
[11:26:05] 2. mamy uprawiać sport i robić a potem się zobaczy co dalej :D
[11:26:09] 4. a czym ta fifa nabita ? :D
[11:26:35] 2. o lol to o faje chodzi :) fifa = faja :)
[11:26:41] 4. sport w sensie kto szybciej odpadnie? :P
[11:26:51] 2. kto większego sztacha walnie :)
Jakiś komentarz ?? ;-)
[11:23:19] 2. hahah
[11:23:23] 2. dobra od jutra będę biegać :D
[11:23:25] 1. dać wam fife do testowania? ;)
[11:23:39] 2. ja robię e720 tombraidera
[11:24:33] 3. w sumie mamy co robić
[11:24:38] 3. a pilne to jest? to zrobimy
[11:25:17] 1. lol
[11:25:27] 1. fife = sport ;)
[11:25:34] 4. deadline za pół roku :P
[11:25:39] 2. :)
[11:25:46] 3. (yawn) nic nie kuma
[11:26:05] 2. mamy uprawiać sport i robić a potem się zobaczy co dalej :D
[11:26:09] 4. a czym ta fifa nabita ? :D
[11:26:35] 2. o lol to o faje chodzi :) fifa = faja :)
[11:26:41] 4. sport w sensie kto szybciej odpadnie? :P
[11:26:51] 2. kto większego sztacha walnie :)
Jakiś komentarz ?? ;-)
wtorek, 3 czerwca 2008
Mądry Piortuś ...
Czyżby Pan Piotruś Śi. wziął się teraz za krytykę? no proszę. Szkoda, że wcześniej nie popatrzył na siebie jak grał na mistrzostwach świata w Korei i Japonii. To co pokazał to wołało o pomstę do nieba. Jak widać wolał reklamować zupki z Radomia niż brać udział w treningach i przygotowaniach do mundialu. A teraz to on się mądry zrobił, że nie pogadasz!. Czyżby zapomniał wół jak cielęciem był?? hmm... Teraz zamiast wesprzeć dobrym słowem chłopaków, których zna z boiska to się wziął za ich krytykowanie. To przykre, że facet którego doświadczenie boiskowe jest ogromne teraz takie bzdury opowiada. Zamiast życzyć chłopakom jak najlepiej, podzielić się doświadczeniami to krytykuje i tylko z tego wynika że bardzo by chciał aby nasza reprezentacja się skompromitowała na boiskach Austrii i Szwajcarii. Pan Piotrek już zna gorycz takiej porażki. A w ogóle to co to są za słowa, że Leo Beenhakker jest oszustem, a jego podopieczni okłamują społeczeństwo??. Panie Piotrku niech się Pan zastanowi nad tym co mówi, przecież każdy trzeźwo myślący Polak i Pan sam wie, że to jest taktyka, żeby nie pokazywać przeciwnikowi za dużo. Oto przecież chodzi aby w przygotowaniach i meczach sparingowych, które są podglądane przez wysłanników przeciwnych ekip, wypaść średnio lub zadowalająco. Takie mecze mają być sprawdzianem dającym do myślenia naszym kadrowiczom. Z tego co Pan mówi to najlepiej pokazać przeciwnikowi wszystkie atuty jakie się ma w kieszeni i najlepiej dać im się talerzu tak żeby przegrać ile się da. Panie Piotrze Pana kariera reprezentacyjna się już zakończyła i niech Pan ją miło wspomina, a nie robi z siebie błazna w telewizji i prasie. Pana wypowiedzi są po prostu karygodne.
W internecie doszukaliśmy się pełnego artykułu, który pozwolimy sobie opublikować. Tekst można przeczytać tutaj
A co Wy sądzicie o wypowiedziach Pana Piotrka?, bo naszym zdaniem to czysta zazdrość z niemożności pojechania na taki turniej i przede wszystkim woda sodowa, która uderzyła do głowy.
W internecie doszukaliśmy się pełnego artykułu, który pozwolimy sobie opublikować. Tekst można przeczytać tutaj
A co Wy sądzicie o wypowiedziach Pana Piotrka?, bo naszym zdaniem to czysta zazdrość z niemożności pojechania na taki turniej i przede wszystkim woda sodowa, która uderzyła do głowy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)