Równo pięć lat temu, 29 sierpnia 2003 roku pojawił się Skype - program, który zrewolucjonizował ideę rozmów przez Internet.
Początkowym zastosowaniem Skypa były rozmowy między użytkownikami. Po niecałym roku uruchomiono usługę Skype Out, umożliwiającą połączenia użytkownika Skypa z siecią publiczną.
Pierwsza wersja programu działała na komputerach z MS Windows. Obecnie dostępne są wersje dla Windows, Linuksa (dystrybucje SuSE i Fedora Core 2), Mac OS X oraz Windows Mobile 5.
Początkowo rozmowy były możliwe jedynie za pomocą słuchawek i mikrofonu podłączonych do karty dźwiękowej komputera. Później pojawiły się urządzenia podłączane poprzez USB i telefony pracujące przy użyciu sieci WiFi. Do swojej oferty Skypa włączył brytyjski operator komórkowy "3".
W okresie pięciu lat na całym świecie założono ok. 340 milionów kont. Według PBI w Polsce zasięg Skype wynosi ok. 30 proc., co daje 4,56 mln użytkowników.
W październiku 2005 roku Skype został kupiony przez eBay za rekordową kwotę 2,6 mld dolarów.
W Polsce partnerem Skypa jest Onet.pl. Dedykowana dla polskich użytkowników strona znajduje się pod adresem skype.onet.pl
Źródło: fkn.pl
piątek, 29 sierpnia 2008
czwartek, 28 sierpnia 2008
Absurdy gazet lokalnych ...
Przez pół godziny (około godziny 15.00) cztery psy uprawiały seks na środku ulicy Zamkowej przy ul. Kilińskiego. Całkowicie sparaliżowały ruch samochodów. Zatrzymały nawet tramwaje miejskie. Nie pomogło nawet trąbienie samochodowymi klaksonami. Psy w końcu zeszły same z jezdni.
Źródło: wykop.pl; zyciepabianic.pl
Źródło: wykop.pl; zyciepabianic.pl
Ewolucja Windows'a (1983 - 2008)
Filmik przedstawia nam ewolucję systemu operacyjnego Microsoft Windows. Można tu zobaczyć jak wyglądała popularna "Winda" na początku swego istnienia i jak zmieniała się w czasie.
Virus SLD - Paweł Kukiz
Wideoklip przeznaczony jest wyłącznie dla osób dorosłych ponieważ użyte są w nim bardzo wulgarne i nie stosowne słowa.
środa, 27 sierpnia 2008
BDSM
Mianem BDSM określa się pewną grupę zachowań seksualnych, z których najważniejsze opisane są przez rozwinięcie tego skrótu:
- Wiązanie i Dyscyplina (ang. Bondage & Discipline, B&D)
- Dominacja i Uległość (ang. Domination & submission, D&S)
- Sadyzm* i Masochizm* (ang. Sadism & Masochism, S&M)
*Sadyzm - rodzaj zaburzenia seksualnego, w którym jednostka odczuwa podniecenie seksualne w wyniku zadawaniu partnerowi fizycznego i psychicznego bólu oraz upokarzania go. Jego przeciwieństwem jest masochizm, dlatego związki sadomasochistyczne mogą stanowić źródło satysfakcji dla obu stron. Przeważającą większość sadystów stanowią mężczyźni.
Dość powszechne fantazje seksualne, których głównym motywem jest cierpienie i upokorzenie, nie wystarczają do stwierdzenia, że mamy do czynienia z sadyzmem.
Nazwa sadyzm pochodzi od nazwiska Markiza de Sade, powieściopisarza żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który zasłynął barwnymi opisami praktyk sadomasochistycznych. Potocznie terminu sadyzm używa się nieprawidłowo także ogólnie na określenie okrucieństwa zadawanego człowiekowi, bez kontekstu seksualnego.
Sadyzm seksualny należy różnicować z okrucieństwem w kontaktach seksualnych, będących przejawem np. zaburzeń osobowości, jak np. psychopatia.
*Masochizm - rodzaj zaburzenia preferencji seksualnych, w którym jednostka odczuwa podniecenie seksualne w sytuacjach, kiedy zadawany jest jej fizyczny i psychiczny ból lub gdy jest poniżana. Przeważającą część masochistów (jak i sadystów) stanowią mężczyźni.
Nazwa masochizm pochodzi od nazwiska Leopolda Sachera-Masocha, popularnego, XIX-wiecznego powieściopisarza, którego bohaterki lub bohaterowie często byli poniżani seksualnie przez swych partnerów.
- Wiązanie i Dyscyplina (ang. Bondage & Discipline, B&D)
- Dominacja i Uległość (ang. Domination & submission, D&S)
- Sadyzm* i Masochizm* (ang. Sadism & Masochism, S&M)
*Sadyzm - rodzaj zaburzenia seksualnego, w którym jednostka odczuwa podniecenie seksualne w wyniku zadawaniu partnerowi fizycznego i psychicznego bólu oraz upokarzania go. Jego przeciwieństwem jest masochizm, dlatego związki sadomasochistyczne mogą stanowić źródło satysfakcji dla obu stron. Przeważającą większość sadystów stanowią mężczyźni.
Dość powszechne fantazje seksualne, których głównym motywem jest cierpienie i upokorzenie, nie wystarczają do stwierdzenia, że mamy do czynienia z sadyzmem.
Nazwa sadyzm pochodzi od nazwiska Markiza de Sade, powieściopisarza żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który zasłynął barwnymi opisami praktyk sadomasochistycznych. Potocznie terminu sadyzm używa się nieprawidłowo także ogólnie na określenie okrucieństwa zadawanego człowiekowi, bez kontekstu seksualnego.
Sadyzm seksualny należy różnicować z okrucieństwem w kontaktach seksualnych, będących przejawem np. zaburzeń osobowości, jak np. psychopatia.
*Masochizm - rodzaj zaburzenia preferencji seksualnych, w którym jednostka odczuwa podniecenie seksualne w sytuacjach, kiedy zadawany jest jej fizyczny i psychiczny ból lub gdy jest poniżana. Przeważającą część masochistów (jak i sadystów) stanowią mężczyźni.
Nazwa masochizm pochodzi od nazwiska Leopolda Sachera-Masocha, popularnego, XIX-wiecznego powieściopisarza, którego bohaterki lub bohaterowie często byli poniżani seksualnie przez swych partnerów.
Wnętrze mężczyzny oraz czego pragną kobiety
"Wnętrze mężczyzny" oraz "Czego pragną kobiety" czyli genialna produkcja twórców animacji o tematyce typowo humorystycznej i życiowej :-).
Absurdy prawa pocztowego w Polsce
Według Prezesa UKE dociążanie przesyłek pocztowych przez prywatnych operatorów może być niezgodne z prawem pocztowym. Wszystko zależy od tego w jaki sposób przesyłka zostanie dociążona. Prezes UKE zaznaczył, że przepisy odnoszące się do przesyłek o masie do 50 g są nieracjonalne i podkreślił, że należałoby się poważnie zastanowić nad całkowitym uwolnieniem rynku pocztowego w Polsce.
Obecnie w praktyce Poczta Polska (PP) ma wyłączność na przesyłki do 50 g, czyli tzw. zwykłe listy. Jej konkurenci nie mogą przyjmować takich przesyłek za opłatę niższą niż 5,25 zł. Nie jest tajemnicą, że operatorzy alternatywni obchodzili przepisy podwyższając masę przesyłki dzięki blaszkom, woreczkom z piaskiem itd.
W trakcie kontroli operatorów prywatnych prowadzonej od 14 maja do 6 czerwca 2008 przez UKE stwierdzono, że w kilku przypadkach dociążanie przesyłek rzeczywiście miało miejsce. Dlatego też UKE postanowił dokonać analizy odpowiednich przepisów Prawa pocztowego, aby ustalić czy dociążanie jest zgodne z prawem.
Według Urzędu już sama czynność przyjmowania przesyłek z korespondencją o masie do 50 g za opłatę niższą niż 5,25 zł stanowi naruszenie przepisów. Nie ma znaczenia, czy na dalszym etapie przesyłki te są przez operatora dociążane. Niewłaściwe jest według UKE założenie, że dopiero łączne spełnienie trzech przesłanek: przyjmowanie, doręczanie i przesyłanie przesyłek o masie do 50 g za cenę niższą niż 5,25 zł stanowiłoby naruszenie przepisów Prawa pocztowego.
Prezes UKE zauważa jednak, że w związku z brzmieniem art. 47 ust. 2 Prawa pocztowego pozostaje aktualna opinia, zgodnie z którą przyjęcie, przemieszczenie i doręczenie przez operatora przesyłki obciążonej nie stanowi naruszenia przepisów prawa pocztowego. Dlaczego? Otóż Trudno byłoby przyjąć, ażeby waga przesyłek przyjmowanych przez Pocztę Polską uwzględniała opakowanie i zabezpieczenie tych przesyłek, natomiast waga przesyłek przyjmowanych przez innych operatorów obliczana byłaby bez opakowania i zabezpieczenia przesyłki.
Wychodzi więc na to, że kwalifikacja prawna naruszenia obszaru zastrzeżonego dla Poczty Polskiej zależy od tego kto (nadawca, operator) dociąża przesyłkę oraz na jakim etapie to robi (przed przyjęciem do doręczenia czy po przyjęciu przesyłki). Zdaniem UKE ten dziwny stan rzeczy jest następstwem braku racjonalności przepisów.
UKE wskazuje też, że w obecnym stanie prawnym przepisy nie zamykają zupełnie rynku usług pocztowych dla operatorów alternatywnych. Wprowadzają one jednak minimalną cenę na te produkty dla konkurentów Poczty Polskiej. Wynosi ona 2,5-krotność opłaty za przesyłkę listową najniższego przedziału wagowego najszybszej kategorii w cenniku operatora publicznego. W praktyce oznacza to nieopłacalność w konkurowaniu z Pocztą Polską.
W opinii UKE taka sytuacja nie sprzyja rozwojowi uczciwej i efektywnej konkurencji i powinna stanowić punkt wyjścia do dyskusji nad całkowitym uwolnieniem rynku pocztowego w Polsce.
Źródł: Dziennik Internautów di.com.pl
Obecnie w praktyce Poczta Polska (PP) ma wyłączność na przesyłki do 50 g, czyli tzw. zwykłe listy. Jej konkurenci nie mogą przyjmować takich przesyłek za opłatę niższą niż 5,25 zł. Nie jest tajemnicą, że operatorzy alternatywni obchodzili przepisy podwyższając masę przesyłki dzięki blaszkom, woreczkom z piaskiem itd.
W trakcie kontroli operatorów prywatnych prowadzonej od 14 maja do 6 czerwca 2008 przez UKE stwierdzono, że w kilku przypadkach dociążanie przesyłek rzeczywiście miało miejsce. Dlatego też UKE postanowił dokonać analizy odpowiednich przepisów Prawa pocztowego, aby ustalić czy dociążanie jest zgodne z prawem.
Według Urzędu już sama czynność przyjmowania przesyłek z korespondencją o masie do 50 g za opłatę niższą niż 5,25 zł stanowi naruszenie przepisów. Nie ma znaczenia, czy na dalszym etapie przesyłki te są przez operatora dociążane. Niewłaściwe jest według UKE założenie, że dopiero łączne spełnienie trzech przesłanek: przyjmowanie, doręczanie i przesyłanie przesyłek o masie do 50 g za cenę niższą niż 5,25 zł stanowiłoby naruszenie przepisów Prawa pocztowego.
Prezes UKE zauważa jednak, że w związku z brzmieniem art. 47 ust. 2 Prawa pocztowego pozostaje aktualna opinia, zgodnie z którą przyjęcie, przemieszczenie i doręczenie przez operatora przesyłki obciążonej nie stanowi naruszenia przepisów prawa pocztowego. Dlaczego? Otóż Trudno byłoby przyjąć, ażeby waga przesyłek przyjmowanych przez Pocztę Polską uwzględniała opakowanie i zabezpieczenie tych przesyłek, natomiast waga przesyłek przyjmowanych przez innych operatorów obliczana byłaby bez opakowania i zabezpieczenia przesyłki.
Wychodzi więc na to, że kwalifikacja prawna naruszenia obszaru zastrzeżonego dla Poczty Polskiej zależy od tego kto (nadawca, operator) dociąża przesyłkę oraz na jakim etapie to robi (przed przyjęciem do doręczenia czy po przyjęciu przesyłki). Zdaniem UKE ten dziwny stan rzeczy jest następstwem braku racjonalności przepisów.
UKE wskazuje też, że w obecnym stanie prawnym przepisy nie zamykają zupełnie rynku usług pocztowych dla operatorów alternatywnych. Wprowadzają one jednak minimalną cenę na te produkty dla konkurentów Poczty Polskiej. Wynosi ona 2,5-krotność opłaty za przesyłkę listową najniższego przedziału wagowego najszybszej kategorii w cenniku operatora publicznego. W praktyce oznacza to nieopłacalność w konkurowaniu z Pocztą Polską.
W opinii UKE taka sytuacja nie sprzyja rozwojowi uczciwej i efektywnej konkurencji i powinna stanowić punkt wyjścia do dyskusji nad całkowitym uwolnieniem rynku pocztowego w Polsce.
Źródł: Dziennik Internautów di.com.pl
Kto słucha Radia Maryja?
Słuchacze toruńskiej rozgłośni to ludzie starsi, mieszkają na wsi lub w miasteczku, połowa z nich mam podstawowe wykształcenie - wynika z sondażu CBOS. Jednak nie wszyscy pilnie słuchają o. Rydzyka, co czwarty słuchacz radia głosowałby na PO.
11 proc. dorosłych Polaków - co najmniej kilka razy w miesiącu. CBOS od maja do lipca badał, jacy są słuchacze radiostacji o. Tadeusza Rydzyka. Słuchacze, a ściślej słuchaczki, bo 64 proc. z nich to kobiety.
Jaki jest autoportret słuchaczy radia?
42 proc. (płci obojga) przekroczyło 65. rok życia, kolejne 19 proc. mieści się między 55. a 64. rokiem życia. Tylko 12 proc. to osoby między 18. a 34. rokiem życia.
49 proc. mieszka na wsi, a ledwie 6 proc. - w wielkim mieście.
49 proc. ma wykształcenie podstawowe, 23 proc. ma wykształcenie średnie. Nieznacznie mniej niż w całym społeczeństwie jest wśród słuchaczy radia osób z wykształceniem wyższym - 8 proc.
44 proc. uzyskuje miesięczne dochody na głowę w wysokości od 501 zł do 900 zł, a 21 proc. - od 901 zł do 1200 zł.
Z większym pesymizmem niż ogół Polaków patrzą na sprawy kraju, są bardziej krytyczni wobec rządu oraz Sejmu.
„Takie » dobranie się «pewnych środowisk społecznych (religijnych starszych ludzi, słabo wykształconych, mieszkających poza dużymi miastami) i jednej rozgłośni radiowej, choć znaczące, nie jest niczym nadzwyczajnym. Problem jednak polega na tym, że Radio Maryja - jak utrzymują jego krytycy - kształtuje przekonania polityczne słuchaczy, mobilizuje ich do wzięcia udziału w wyborach, wskazuje, na kogo głosować, a na kogo nie głosować” - pisze Mirosława Grabowska, socjolog i dyrektor CBOS.
Jaka jest siła polityczna radia? Dobór polityków, którzy występują w programach, i ton komentarzy wskazują, że o. Rydzyk sympatie ma wyraziste. I potrafi zmobilizować słuchaczy - dwukrotnie, w 2001 i 2005 r. frekwencja wśród słuchaczy była sporo wyższa niż wśród wszystkich Polaków. Tylko w 2007 r. była podobna - ale wtedy zmobilizowali się wszyscy.
Nie było wyborów, w których głosy słuchaczy przesądziłyby o czyimś zwycięstwie. Radio na pewno jednak pomogło wejść LPR do Sejmu w 2001 r. (41 proc. słuchaczy poparło partię Romana Giertycha), a potem - gdy o. Rydzyk stwierdził, że LPR jest na katafalku - skorzystał PiS.
I teraz to PiS jest ulubioną partią słuchaczy Radia, choć poparcie dla niego jest znacznie niższe niż w momencie wyborów (33 proc. wobec 62 proc.). Popularność PO dotarła nawet w te rejony - 24 proc. słuchaczy wskazuje na PO.
To może być teren do odzyskania dla PiS. Trzy osoby, którym słuchacze ufają najbardziej to Lech Kaczyński, Jarosław Kaczyński i o. Rydzyk.
- Doświadczenie pokazuje, że potrafią oni zarówno zmobilizować do udziału w wyborach, jak i ukierunkować wyborcze poparcie - pisze Grabowska.
•CBOS, próba reprezentatywna: 9-12 maja (1116 osób), 6-9 czerwca (1107 osób), 4-7 lipca (1094 osób)
Na kogo głosowali słuchacze Radia Maryja?
2001r.: LPR - 41 proc., Samoobrona - 14 proc., AWS - 10 proc.
2005r.: PiS - 40 proc., PO - 16 proc., LPR - 12 proc., Samoobrona - 11 proc.
2007r.: PiS - 62 proc., PO - 20 proc., PSL - 8 proc., LPR i Samoobrona - po 3 proc.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Ja tam nigdy tego radia nie słuchałem i słuchać nie będę. Tym bardziej nie włączę tv trwam bo sam nie wiem co gorsze trwam czy radio Maryja pomimo tego że to jest ta sama instytucja.
A co sądzę o ridziku i kaczkach to wszystko wyjaśni poniższy obrazek. Jedna kaczka jest warta drugiej więc oboje trzymają sztamę z ojczulkiem.
Moim zdaniem ridzik ma w głowie swoją doktrynę, która się kieruje. Chciałby wszystko i wszystkich przyporządkować sobie. Mam nadzieję, że w Polsce są trzeźwo myślący ludzi i widząc co się dzieje zrobią co trzeba aby tego człowieka, delikatnie mówiąc, odsunąć od polityki, władzy i pieniędzy. Zagraniczni politolodzy mieli rację jasno twierdząc, że ridzik to biznesmen w koloratce.
11 proc. dorosłych Polaków - co najmniej kilka razy w miesiącu. CBOS od maja do lipca badał, jacy są słuchacze radiostacji o. Tadeusza Rydzyka. Słuchacze, a ściślej słuchaczki, bo 64 proc. z nich to kobiety.
Jaki jest autoportret słuchaczy radia?
42 proc. (płci obojga) przekroczyło 65. rok życia, kolejne 19 proc. mieści się między 55. a 64. rokiem życia. Tylko 12 proc. to osoby między 18. a 34. rokiem życia.
49 proc. mieszka na wsi, a ledwie 6 proc. - w wielkim mieście.
49 proc. ma wykształcenie podstawowe, 23 proc. ma wykształcenie średnie. Nieznacznie mniej niż w całym społeczeństwie jest wśród słuchaczy radia osób z wykształceniem wyższym - 8 proc.
44 proc. uzyskuje miesięczne dochody na głowę w wysokości od 501 zł do 900 zł, a 21 proc. - od 901 zł do 1200 zł.
Z większym pesymizmem niż ogół Polaków patrzą na sprawy kraju, są bardziej krytyczni wobec rządu oraz Sejmu.
„Takie » dobranie się «pewnych środowisk społecznych (religijnych starszych ludzi, słabo wykształconych, mieszkających poza dużymi miastami) i jednej rozgłośni radiowej, choć znaczące, nie jest niczym nadzwyczajnym. Problem jednak polega na tym, że Radio Maryja - jak utrzymują jego krytycy - kształtuje przekonania polityczne słuchaczy, mobilizuje ich do wzięcia udziału w wyborach, wskazuje, na kogo głosować, a na kogo nie głosować” - pisze Mirosława Grabowska, socjolog i dyrektor CBOS.
Jaka jest siła polityczna radia? Dobór polityków, którzy występują w programach, i ton komentarzy wskazują, że o. Rydzyk sympatie ma wyraziste. I potrafi zmobilizować słuchaczy - dwukrotnie, w 2001 i 2005 r. frekwencja wśród słuchaczy była sporo wyższa niż wśród wszystkich Polaków. Tylko w 2007 r. była podobna - ale wtedy zmobilizowali się wszyscy.
Nie było wyborów, w których głosy słuchaczy przesądziłyby o czyimś zwycięstwie. Radio na pewno jednak pomogło wejść LPR do Sejmu w 2001 r. (41 proc. słuchaczy poparło partię Romana Giertycha), a potem - gdy o. Rydzyk stwierdził, że LPR jest na katafalku - skorzystał PiS.
I teraz to PiS jest ulubioną partią słuchaczy Radia, choć poparcie dla niego jest znacznie niższe niż w momencie wyborów (33 proc. wobec 62 proc.). Popularność PO dotarła nawet w te rejony - 24 proc. słuchaczy wskazuje na PO.
To może być teren do odzyskania dla PiS. Trzy osoby, którym słuchacze ufają najbardziej to Lech Kaczyński, Jarosław Kaczyński i o. Rydzyk.
- Doświadczenie pokazuje, że potrafią oni zarówno zmobilizować do udziału w wyborach, jak i ukierunkować wyborcze poparcie - pisze Grabowska.
•CBOS, próba reprezentatywna: 9-12 maja (1116 osób), 6-9 czerwca (1107 osób), 4-7 lipca (1094 osób)
Na kogo głosowali słuchacze Radia Maryja?
2001r.: LPR - 41 proc., Samoobrona - 14 proc., AWS - 10 proc.
2005r.: PiS - 40 proc., PO - 16 proc., LPR - 12 proc., Samoobrona - 11 proc.
2007r.: PiS - 62 proc., PO - 20 proc., PSL - 8 proc., LPR i Samoobrona - po 3 proc.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Ja tam nigdy tego radia nie słuchałem i słuchać nie będę. Tym bardziej nie włączę tv trwam bo sam nie wiem co gorsze trwam czy radio Maryja pomimo tego że to jest ta sama instytucja.
A co sądzę o ridziku i kaczkach to wszystko wyjaśni poniższy obrazek. Jedna kaczka jest warta drugiej więc oboje trzymają sztamę z ojczulkiem.
Moim zdaniem ridzik ma w głowie swoją doktrynę, która się kieruje. Chciałby wszystko i wszystkich przyporządkować sobie. Mam nadzieję, że w Polsce są trzeźwo myślący ludzi i widząc co się dzieje zrobią co trzeba aby tego człowieka, delikatnie mówiąc, odsunąć od polityki, władzy i pieniędzy. Zagraniczni politolodzy mieli rację jasno twierdząc, że ridzik to biznesmen w koloratce.
Historyczny triumf Wisły Kraków!
To był historyczny wieczór polskiej piłki nożnej. Wisła Kraków jako pierwsza polska drużyna, a Pan Maciej Skorża jako pierwszy polski trener pokonali legendarną FC Barcelonę w oficjalnym meczu o wielką stawkę. To historia pisana łzami, bo nie pomogło to krakowianom awansować do elitarnej Ligi Mistrzów UEFA. Jednak prasa jak i kibice wypowiadają się w samych superlatywach oraz dziękują piłkarzom oraz sztabowi trenerskiemu za ogromny wysiłek, pracę i walkę z hiszpańską drużyną.
W rewanżowym meczu 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Wisła Kraków pokonała FC Barcelonę 1:0 (0:0). Zwycięską bramkę strzelił Cleber w 52. min spotkania. Mimo porażki to Barca zagra w Lidze Mistrzów, gdyż w pierwszym meczu, na Camp Nou wygrała aż 4:0. Wisłę czeka teraz gra w Pucharze UEFA.
Rewanż z Barceloną to dla nas szansa na rehabilitację. Chcemy pokazać, że potrafimy zagrać lepiej niż na Camp Nou i strzelać bramki Barcelonie. To jest nasz główny cel - zapewnił Przegląd Sportowy" Maciej Skorża. I nie były to słowa na wiatr.
Nie było cudu w Krakowie. Co prawda Wisła wygrała, ale strata czterech bramek z Hiszpanii była nie do odrobienia dla mistrzów Polski.
Wisła objęła prowadzenie objęła w 52. minucie po strzale głową Clebera. Kilkadziesiąt sekund wcześniej śmiałym rajdem między piłkarzami Barcelony popisał się Marcin Baszczyński. Ostatecznie piłka trafiła do Pawła Brożka, po strzale którego Victor Valdes z wielkim trudem wybił piłkę na róg. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomasa Jirsaka i zagraniu obrońcy Wisły było 1:0. Po stracie gola inicjatywę miała FC Barcelona ale goście nie potrafili wyrównać. W 55. minucie mogło być 1:1 ale Mariusz Pawełek cudem obronił strzał Samuela Eto'o. Z kolei w 61. minucie, po "główce" Gerarda Piqueta, piłka odbiła się od poprzeczki. Ten sam zawodnik w 82. minucie z 6 m uderzył wysoko nad poprzeczką. Pięć minut później Thierry Henry, mając przed sobą tylko bramkarza Wisły, uderzył nad bramką.
W pierwszej połowie - ku zdziwieniu wielu obserwatorów - inicjatywę miała Wisła, która wypracowała kilka okazji do objęcia prowadzenia.
Na przykład w 12. minucie groźnie - z 17 m - strzelał Junior Diaz, ale Valdes bez problemów obronił.
Osiem minut później w polu karnym Katalończyków Gerard Piquet nie wiedział co zrobić z piłką, gdy był naciskany przez Pawła Brożka. Ostatecznie ta trafiła do Valdesa, który ją wybił wprost pod nogi Wojciecha Łobodzińskiego. Ten - będąc w rogu pola karnego - zdecydował się na strzał, który był jednak niecelny.
W 37. minucie świetnie "główkował" Paweł Brożek, ale bramkarz Barcelony, choć z trudem, obronił.
Dwie minuty później - według wielu obserwatorów meczu - Eric Abidal zagrał w polu karnym przyjezdnych ręką, ale sędzia nie podyktował karnego.
Pod koniec pierwszej połowy "obudzili się" piłkarze z Hiszpanii. W 39. minucie wspomniany Abidal mógł zdobyć gola dla swojego zespołu, ale po jego strzale z rzutu wolnego z ok 25 m. piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Z kolei na trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony Thierry Henry, mając przed sobą tylko Pawełka (nieudana pułapka ofsajdowa Wisły), strzelił niecelnie.
Wisła Kraków - FC Barcelona 1:0 (0:0)
BRAMKA: Cleber (`52 min. - głową)
Żółta kartka - Wisła Kraków: Piotr Brożek; - FC Barcelona: Thierry Henry.
Sędziował: Lubos Michel (Słowacja)
Widzów: 14 000
Wisła Kraków:
Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcin Baszczyński, Cleber, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (`82 Patryk Małecki), Junior Diaz, Tomas Jirsak, Rafał Boguski (`68 Andrzej Niedzielan), Marek Zieńczuk (`90 Tomasz Dawidowski) - Paweł Brożek
FC Barcelona:
Victor Valdes - Daniel Alves, Carles Puyol, Gerard Piquet, Eric Abidal - Seydou Keita, Andres Iniesta (`66 Aleksander Hleb), Yaya Toure, Xavi Hernandez (`57 Eidur Gudjohnsen), Thierry Henry - Samuel Eto'o (`73 Bojan Krkic).
---------------------------
Przebieg spotkania
`90 min. - Pan Michel kończy mecz gwiżdżąc po raz ostatni w tym spotkaniu.
`88 min. - to jest dzień Wisły, opatrzność dała nam wygrać. No bo jak nazwać inaczej sytuację Bojana Krkica, który z pięciu metrów, nie naciskany, nie trafia nawet w bramkę. To już chyba dziesiąta taka sytuacja Barcy....
`87 min - Toure nie trafia do pustej bramki, po tym jak (kolejny raz) Pawełek opuścił bramkę i minął się z dośrodkowaniem
`86 min. Co tu się dzieje! Najpierw Wisła gra w 'dziada' z napastnikami Barcy na własnym polu karnym (na szczęście skutecznie) a chwilę później Małecki jak dziecko ograł obrońcę Barcy przy linii bocznej i popędził na barmakę, ale powztrzymał go Puyol
`81 min. - mamy furę szczęścia, bo Pique marnuje sytuację za sytuację: np. niepilnowany, będąc 6 metrów przed Pawełkiem, strzela ....6 metrów nad poprzeczką.
`78 min. - Barca atakuje i tak już chyba będzie do końca. Gudjohnsen położył obrońców Wisły, ale znów ci się rehabilitują i w ostatnim momencie blokują strzał Islandczyka.
`69 min - Łobo ograł z łatwością na prawej flance Hleba i technicznym strzałem z ostrego kąta - chyba trochę 'myślenia życzeniowego' - próbował lobować wysuniętego z bramki Valdesa. Zabrakło niewiele, gdyby wpadło - gola tego pokazywałyby wszystkie telewizje świata.
`67 min - Andrzej Niedzielan zmienia Rafała Boguskiego
`62 min - Ależ było blisko! Rzut rożny dla Barcelony. Dośrodkowuje Dani Alves, prosto na głowę Gerarda Pique, ale ten strzela w poprzeczkę!
`59 min. - Eto'o był po świetnym podaniu z głębi pola - sam przed Pawełkiem, zwiódł Baszczyńskiego, ale ten zaraz naprawił swój błąd. Świetny mecz Marcina.
`55. min. Bardzo groźna okazja dla Barcelony. Strzela Eto'o, ale Pawełek świetnie broni. Jeszcze do piłki dopada Henry, ale musi wycofać ją przed pole karne. Barcelona chyba się zdenerwowała.
Gdyby nie pamiętać 0:4 na Camp Nou można by napisać, że to cud nad Wisłą.
`51 min - GOOOOOOOOOOL Wisła prowadzi z wielką Barcą po przepięknym strzale głową Clebera i wcześniejszym dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Oto gol strzelony przez brazylijczyka Clebera:
`50 min. - Zieńczuk z pierwszej piłki i ...mało brakowało. Piękny strzał z pierwszej piłki skozłował jeszcze przed Valdesem, ale hiszpański bramkarz wyciągnał sie jak struna i dopadł wybił piłke na rzut rożny
Wisła w I połowie była lepsza od Barcelony. Tak, tak! Ale bramek nie strzeliła. Szkoda, że krakowianie tak nie grali w I meczu.
`42 - Mamy szczęście. Henry rozszalał się ma lewej flance. Wcześniej dwukrotnie groźnie dośrodkowywał a teraz strzelił płasko, ale minimalnie niecelnie po rozegraniu piłki przez Iniestę (ładnie 'zlekceważył' w tej akcji Eto'o, który był na spalonym)
`36 min - No to już pech. Paweł Brożek był w wymarzonej sytuacji do zdobycia bramki, która - jeśli Wisła tego nie wygra - zamieni mu sie w koszmar. Jirsak przerzucił do Zieńczuka a ten precyzyjnie zacentrował do niepilnowanego właściwie, stojącego na szóstym metrze Brożka. Paweł strzelił mocno głową, jednak prawie prosto w Valdesa.
`34 min. - kopia sytuacji sprzed 8 minut tylko groźniejsza z Henry jako wykonawcą dośrodkowania. Piotr Brożek uprzedził jednak Iniestę.
`26 min. - pierwsza szarża Katalończyków. Thierry Henry popędził z piłką kilkanaście metrów i dośrodkował z lewej strony. Paweł był na miejscu.
`20 min. - pressingu ciąg dalszy Brożek atakuje Valdesa - ten nie może łapać i fatalnie wybija wprost pod nogi Łobodzińskiego. Wojtek lobuje tuż zza pola karnego i myli się o centymetry. 2:0 dla Wisły w groźnych sytuacjach.
Wisła chce się pokazać i zmazać choć trochę plamę sprzed dwóch tygodni. Stara się grać pressingiem i nieźle to jej wychodzi.
`13 min. - po spokojnym a raczej nudnym początku, Junior Diaz bliski uszczęśliwienia 14 000 krakowskich 'tifosi'. Strzelił mocno z 20 metrów, ale Valdes był na posterunku. Sytuacja strzelecka Diaza to skutek ostrego presssingu Wisły w polu karnym gości.
`1 min. - Sędzia Lubos Michel rozpoczyna spotkanie.
Źródło: onet.pl
W rewanżowym meczu 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Wisła Kraków pokonała FC Barcelonę 1:0 (0:0). Zwycięską bramkę strzelił Cleber w 52. min spotkania. Mimo porażki to Barca zagra w Lidze Mistrzów, gdyż w pierwszym meczu, na Camp Nou wygrała aż 4:0. Wisłę czeka teraz gra w Pucharze UEFA.
Rewanż z Barceloną to dla nas szansa na rehabilitację. Chcemy pokazać, że potrafimy zagrać lepiej niż na Camp Nou i strzelać bramki Barcelonie. To jest nasz główny cel - zapewnił Przegląd Sportowy" Maciej Skorża. I nie były to słowa na wiatr.
Nie było cudu w Krakowie. Co prawda Wisła wygrała, ale strata czterech bramek z Hiszpanii była nie do odrobienia dla mistrzów Polski.
Wisła objęła prowadzenie objęła w 52. minucie po strzale głową Clebera. Kilkadziesiąt sekund wcześniej śmiałym rajdem między piłkarzami Barcelony popisał się Marcin Baszczyński. Ostatecznie piłka trafiła do Pawła Brożka, po strzale którego Victor Valdes z wielkim trudem wybił piłkę na róg. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomasa Jirsaka i zagraniu obrońcy Wisły było 1:0. Po stracie gola inicjatywę miała FC Barcelona ale goście nie potrafili wyrównać. W 55. minucie mogło być 1:1 ale Mariusz Pawełek cudem obronił strzał Samuela Eto'o. Z kolei w 61. minucie, po "główce" Gerarda Piqueta, piłka odbiła się od poprzeczki. Ten sam zawodnik w 82. minucie z 6 m uderzył wysoko nad poprzeczką. Pięć minut później Thierry Henry, mając przed sobą tylko bramkarza Wisły, uderzył nad bramką.
W pierwszej połowie - ku zdziwieniu wielu obserwatorów - inicjatywę miała Wisła, która wypracowała kilka okazji do objęcia prowadzenia.
Na przykład w 12. minucie groźnie - z 17 m - strzelał Junior Diaz, ale Valdes bez problemów obronił.
Osiem minut później w polu karnym Katalończyków Gerard Piquet nie wiedział co zrobić z piłką, gdy był naciskany przez Pawła Brożka. Ostatecznie ta trafiła do Valdesa, który ją wybił wprost pod nogi Wojciecha Łobodzińskiego. Ten - będąc w rogu pola karnego - zdecydował się na strzał, który był jednak niecelny.
W 37. minucie świetnie "główkował" Paweł Brożek, ale bramkarz Barcelony, choć z trudem, obronił.
Dwie minuty później - według wielu obserwatorów meczu - Eric Abidal zagrał w polu karnym przyjezdnych ręką, ale sędzia nie podyktował karnego.
Pod koniec pierwszej połowy "obudzili się" piłkarze z Hiszpanii. W 39. minucie wspomniany Abidal mógł zdobyć gola dla swojego zespołu, ale po jego strzale z rzutu wolnego z ok 25 m. piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Z kolei na trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony Thierry Henry, mając przed sobą tylko Pawełka (nieudana pułapka ofsajdowa Wisły), strzelił niecelnie.
Wisła Kraków - FC Barcelona 1:0 (0:0)
BRAMKA: Cleber (`52 min. - głową)
Żółta kartka - Wisła Kraków: Piotr Brożek; - FC Barcelona: Thierry Henry.
Sędziował: Lubos Michel (Słowacja)
Widzów: 14 000
Wisła Kraków:
Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcin Baszczyński, Cleber, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (`82 Patryk Małecki), Junior Diaz, Tomas Jirsak, Rafał Boguski (`68 Andrzej Niedzielan), Marek Zieńczuk (`90 Tomasz Dawidowski) - Paweł Brożek
FC Barcelona:
Victor Valdes - Daniel Alves, Carles Puyol, Gerard Piquet, Eric Abidal - Seydou Keita, Andres Iniesta (`66 Aleksander Hleb), Yaya Toure, Xavi Hernandez (`57 Eidur Gudjohnsen), Thierry Henry - Samuel Eto'o (`73 Bojan Krkic).
---------------------------
Przebieg spotkania
`90 min. - Pan Michel kończy mecz gwiżdżąc po raz ostatni w tym spotkaniu.
`88 min. - to jest dzień Wisły, opatrzność dała nam wygrać. No bo jak nazwać inaczej sytuację Bojana Krkica, który z pięciu metrów, nie naciskany, nie trafia nawet w bramkę. To już chyba dziesiąta taka sytuacja Barcy....
`87 min - Toure nie trafia do pustej bramki, po tym jak (kolejny raz) Pawełek opuścił bramkę i minął się z dośrodkowaniem
`86 min. Co tu się dzieje! Najpierw Wisła gra w 'dziada' z napastnikami Barcy na własnym polu karnym (na szczęście skutecznie) a chwilę później Małecki jak dziecko ograł obrońcę Barcy przy linii bocznej i popędził na barmakę, ale powztrzymał go Puyol
`81 min. - mamy furę szczęścia, bo Pique marnuje sytuację za sytuację: np. niepilnowany, będąc 6 metrów przed Pawełkiem, strzela ....6 metrów nad poprzeczką.
`78 min. - Barca atakuje i tak już chyba będzie do końca. Gudjohnsen położył obrońców Wisły, ale znów ci się rehabilitują i w ostatnim momencie blokują strzał Islandczyka.
`69 min - Łobo ograł z łatwością na prawej flance Hleba i technicznym strzałem z ostrego kąta - chyba trochę 'myślenia życzeniowego' - próbował lobować wysuniętego z bramki Valdesa. Zabrakło niewiele, gdyby wpadło - gola tego pokazywałyby wszystkie telewizje świata.
`67 min - Andrzej Niedzielan zmienia Rafała Boguskiego
`62 min - Ależ było blisko! Rzut rożny dla Barcelony. Dośrodkowuje Dani Alves, prosto na głowę Gerarda Pique, ale ten strzela w poprzeczkę!
`59 min. - Eto'o był po świetnym podaniu z głębi pola - sam przed Pawełkiem, zwiódł Baszczyńskiego, ale ten zaraz naprawił swój błąd. Świetny mecz Marcina.
`55. min. Bardzo groźna okazja dla Barcelony. Strzela Eto'o, ale Pawełek świetnie broni. Jeszcze do piłki dopada Henry, ale musi wycofać ją przed pole karne. Barcelona chyba się zdenerwowała.
Gdyby nie pamiętać 0:4 na Camp Nou można by napisać, że to cud nad Wisłą.
`51 min - GOOOOOOOOOOL Wisła prowadzi z wielką Barcą po przepięknym strzale głową Clebera i wcześniejszym dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Oto gol strzelony przez brazylijczyka Clebera:
`50 min. - Zieńczuk z pierwszej piłki i ...mało brakowało. Piękny strzał z pierwszej piłki skozłował jeszcze przed Valdesem, ale hiszpański bramkarz wyciągnał sie jak struna i dopadł wybił piłke na rzut rożny
Wisła w I połowie była lepsza od Barcelony. Tak, tak! Ale bramek nie strzeliła. Szkoda, że krakowianie tak nie grali w I meczu.
`42 - Mamy szczęście. Henry rozszalał się ma lewej flance. Wcześniej dwukrotnie groźnie dośrodkowywał a teraz strzelił płasko, ale minimalnie niecelnie po rozegraniu piłki przez Iniestę (ładnie 'zlekceważył' w tej akcji Eto'o, który był na spalonym)
`36 min - No to już pech. Paweł Brożek był w wymarzonej sytuacji do zdobycia bramki, która - jeśli Wisła tego nie wygra - zamieni mu sie w koszmar. Jirsak przerzucił do Zieńczuka a ten precyzyjnie zacentrował do niepilnowanego właściwie, stojącego na szóstym metrze Brożka. Paweł strzelił mocno głową, jednak prawie prosto w Valdesa.
`34 min. - kopia sytuacji sprzed 8 minut tylko groźniejsza z Henry jako wykonawcą dośrodkowania. Piotr Brożek uprzedził jednak Iniestę.
`26 min. - pierwsza szarża Katalończyków. Thierry Henry popędził z piłką kilkanaście metrów i dośrodkował z lewej strony. Paweł był na miejscu.
`20 min. - pressingu ciąg dalszy Brożek atakuje Valdesa - ten nie może łapać i fatalnie wybija wprost pod nogi Łobodzińskiego. Wojtek lobuje tuż zza pola karnego i myli się o centymetry. 2:0 dla Wisły w groźnych sytuacjach.
Wisła chce się pokazać i zmazać choć trochę plamę sprzed dwóch tygodni. Stara się grać pressingiem i nieźle to jej wychodzi.
`13 min. - po spokojnym a raczej nudnym początku, Junior Diaz bliski uszczęśliwienia 14 000 krakowskich 'tifosi'. Strzelił mocno z 20 metrów, ale Valdes był na posterunku. Sytuacja strzelecka Diaza to skutek ostrego presssingu Wisły w polu karnym gości.
`1 min. - Sędzia Lubos Michel rozpoczyna spotkanie.
Źródło: onet.pl
Ukryte ikony Skype
Skype jak każdy inny komunikator internetowy posiada ukryte emotikonki. Oczywiście jest to podyktowane "cenzurą". Poniżej można zobaczyć zestaw podstawowych ukrytych ikonek, które ukażą się na okienku czatu po poprawnym wpisaniu i zatwierdzeniu.
W zestawie tym nie ma ujętej jeszcze jednej emotki. Jest to flaga państwa, która może się ukazać. Wystarczy wpisać (flag:PL) i zatwierdzić, a w okienku czatu ukaże się flaga polski. Sprawa jest analogiczna z innymi państwami. Wystarczy wpisać poprawny skrót danego państwa i flaga się ukaże.
W zestawie tym nie ma ujętej jeszcze jednej emotki. Jest to flaga państwa, która może się ukazać. Wystarczy wpisać (flag:PL) i zatwierdzić, a w okienku czatu ukaże się flaga polski. Sprawa jest analogiczna z innymi państwami. Wystarczy wpisać poprawny skrót danego państwa i flaga się ukaże.
Jak zbudować domową sieć PLC
Położenie kablowej sieci LAN nie zawsze jest możliwe. Czasami ze względu na zbyt duże tłumienie fal radiowych nie da się również korzystać z sieci Wi-Fi. Wówczas wtedy jedynym rozwiązaniem naszych problemów jest technologia PLC (PowerLine Communication), która pozwala wykorzystać do przesyłu danych zwykłą sieć energetyczną. Tak, tak – tę samą, do której podłączyliśmy wcześniej pralkę, lodówkę i telewizor.
Najczęściej problemy z położeniem tradycyjnej sieci kablowej występują w starych, zabytkowych budynkach. Wówczas wykuwanie jakichkolwiek dziur, robienie przewiertów czy kładzenie korytek wymaga nie tylko zgody administratora budynku, ale również konserwatora zabytków. Takie budowle mają też to do siebie, że ich mury są bardzo grube, co w znaczący sposób tłumi transmisję fal radiowych, komplikując lub wręcz uniemożliwiając zbudowanie sieci bezprzewodowej, obejmującej swoim zasięgiem więcej niż jedno pomieszczenie.
Kłopoty ze zbudowaniem lokalnej sieci mogą się też pojawić w kilkupiętrowych budynkach. Jeżeli chcemy połączyć na przykład komputer znajdujący się na parterze z pecetem znajdującym się kilka pięter wyżej, też możemy natrafić na przeszkody techniczne nie do pokonania. Jeśli w budynku nie ma specjalnych pionów dla kabli, wówczas nie da się bez robienia przewiertów między stropami nijak poprowadzić przewodu łączącego obie maszyny. Komunikacja bezprzewodowa również odpada, gdyż sygnał z anteny Access Pointa czy karty Wi-Fi nie jest w stanie przejść przez stropy, gdzie ulega tłumieniu. Ponadto warto wiedzieć, że bezprzewodowy sprzęt sieciowy konstruowany jest w taki sposób, aby umożliwić budowę sieci na jednej kondygnacji i sygnał rozprzestrzeniający się w kierunku pionowym jest znacznie słabszy i zwykle pozwala na komunikację co najwyżej między dwoma piętrami.
Połączenie z gniazdkiem
Opisane powyżej przykłady to tylko przykłady sytuacji, w których nie da się połączyć komputerów za pomocą sieci przewodowej i gdy jednocześnie zawodzi komunikacja bezprzewodowa. Wówczas chcąc stworzyć lokalną sieć, można podeprzeć się wspomnianą na początku technologią PLC.
Technika PLC to zespół technologii umożliwiających transmisję danych za pomocą istniejących w budynkach linii zasilających niskiego napięcia 220–230 V, czyli po prostu przewodów, którymi dostarczany jest prąd do gniazdek zasilających. Sama technika PLC pozwala też przesyłać dane na większe odległości przy wykorzystaniu linii energetycznych średniego i wysokiego napięcia, ale do tego celu jest obecnie stosowana bardzo rzadko. Do niedawna próbowano też wykorzystać tę technologię (znaną w tym wypadku pod nazwą BPL – Broadband Over Power Line) do zapewnienia dostępu do Internetu, ale gwałtowny rozwój łączy xDSL (takich jak np. Neostrada) spowodował, że przedsiębiorstwa energetyczne (jednym z nich był m.in. warszawski Stoen) zrezygnowały z tego pomysłu. Obecnie technologię PLC wykorzystuje się niemal wyłącznie do tworzenia sieci lokalnych, w których działa od kilku do kilkunastu komputerów.
Podstawową zasadą przesyłania danych w technologii PLC jest modulacja i demodulacja sygnału, w taki sam sposób jak odbywa się to w wypadku tradycyjnego modemu podłączanego do linii telefonicznej. Zmodulowany sygnał wysokiej częstotliwości (1,6–30 MHz) dodawany jest do przebiegu napięcia w linii zasilającej. Sygnał ten rozchodzi się po przewodach zasilających i jest odbierany przez urządzenie odbiorcze. Demodulacja sygnału pozwala na odtworzenie oryginalnych danych.
Do przesyłania danych starsze urządzenia PLC wymagały, aby nadajnik i odbiornik podpięte były do tej samej fazy. W wypadku adapterów produkowanych od mniej więcej dwóch-trzech lat nie musi już tak być i urządzenia PLC mogą być bez problemu podpinane do gniazdek zasilających korzystających z różnych faz zasilania. Co więcej, na rynku dostępne są adaptery z wbudowanymi routerami przewodowymi i bezprzewodowymi, dzięki czemu sieć PLC można łatwo i szybko wpiąć do istniejącej infrastruktury sieci LAN i WLAN. W większości wypadków wystarczy po prostu podłączyć urządzenia i ewentualnie skonfigurować je za pomocą przeglądarki internetowej lub dołączonego oprogramowania. Cała rozbudowa sieci nie powinna trwać dłużej niż kilkanaście minut.
Urządzenia PLC wymagają jedynie wpięcia do gniazdka elektrycznego i skonfigurowania komputerów tak samo jak w wypadku każdej innej sieci LAN. Sieć PLC po tych zabiegach jest gotowa do użytku. Podobnie wygląda sprawa w przypadku łączenia dwóch lub większej liczby komputerów w sieć PLC. Wystarczy wpiąć adaptery sieciowe w gniazdka zasilające i połączyć je z komputerami – bądź to za pomocą zwykłego kabla sieciowego Ethernet, bądź przy wykorzystaniu złącza USB. W wypadku urządzeń USB nie obędzie się bez instalacji sterowników dołączonych przez producenta urządzenia.
Źródło: webhosting.pl
Najczęściej problemy z położeniem tradycyjnej sieci kablowej występują w starych, zabytkowych budynkach. Wówczas wykuwanie jakichkolwiek dziur, robienie przewiertów czy kładzenie korytek wymaga nie tylko zgody administratora budynku, ale również konserwatora zabytków. Takie budowle mają też to do siebie, że ich mury są bardzo grube, co w znaczący sposób tłumi transmisję fal radiowych, komplikując lub wręcz uniemożliwiając zbudowanie sieci bezprzewodowej, obejmującej swoim zasięgiem więcej niż jedno pomieszczenie.
Kłopoty ze zbudowaniem lokalnej sieci mogą się też pojawić w kilkupiętrowych budynkach. Jeżeli chcemy połączyć na przykład komputer znajdujący się na parterze z pecetem znajdującym się kilka pięter wyżej, też możemy natrafić na przeszkody techniczne nie do pokonania. Jeśli w budynku nie ma specjalnych pionów dla kabli, wówczas nie da się bez robienia przewiertów między stropami nijak poprowadzić przewodu łączącego obie maszyny. Komunikacja bezprzewodowa również odpada, gdyż sygnał z anteny Access Pointa czy karty Wi-Fi nie jest w stanie przejść przez stropy, gdzie ulega tłumieniu. Ponadto warto wiedzieć, że bezprzewodowy sprzęt sieciowy konstruowany jest w taki sposób, aby umożliwić budowę sieci na jednej kondygnacji i sygnał rozprzestrzeniający się w kierunku pionowym jest znacznie słabszy i zwykle pozwala na komunikację co najwyżej między dwoma piętrami.
Połączenie z gniazdkiem
Opisane powyżej przykłady to tylko przykłady sytuacji, w których nie da się połączyć komputerów za pomocą sieci przewodowej i gdy jednocześnie zawodzi komunikacja bezprzewodowa. Wówczas chcąc stworzyć lokalną sieć, można podeprzeć się wspomnianą na początku technologią PLC.
Technika PLC to zespół technologii umożliwiających transmisję danych za pomocą istniejących w budynkach linii zasilających niskiego napięcia 220–230 V, czyli po prostu przewodów, którymi dostarczany jest prąd do gniazdek zasilających. Sama technika PLC pozwala też przesyłać dane na większe odległości przy wykorzystaniu linii energetycznych średniego i wysokiego napięcia, ale do tego celu jest obecnie stosowana bardzo rzadko. Do niedawna próbowano też wykorzystać tę technologię (znaną w tym wypadku pod nazwą BPL – Broadband Over Power Line) do zapewnienia dostępu do Internetu, ale gwałtowny rozwój łączy xDSL (takich jak np. Neostrada) spowodował, że przedsiębiorstwa energetyczne (jednym z nich był m.in. warszawski Stoen) zrezygnowały z tego pomysłu. Obecnie technologię PLC wykorzystuje się niemal wyłącznie do tworzenia sieci lokalnych, w których działa od kilku do kilkunastu komputerów.
Podstawową zasadą przesyłania danych w technologii PLC jest modulacja i demodulacja sygnału, w taki sam sposób jak odbywa się to w wypadku tradycyjnego modemu podłączanego do linii telefonicznej. Zmodulowany sygnał wysokiej częstotliwości (1,6–30 MHz) dodawany jest do przebiegu napięcia w linii zasilającej. Sygnał ten rozchodzi się po przewodach zasilających i jest odbierany przez urządzenie odbiorcze. Demodulacja sygnału pozwala na odtworzenie oryginalnych danych.
Do przesyłania danych starsze urządzenia PLC wymagały, aby nadajnik i odbiornik podpięte były do tej samej fazy. W wypadku adapterów produkowanych od mniej więcej dwóch-trzech lat nie musi już tak być i urządzenia PLC mogą być bez problemu podpinane do gniazdek zasilających korzystających z różnych faz zasilania. Co więcej, na rynku dostępne są adaptery z wbudowanymi routerami przewodowymi i bezprzewodowymi, dzięki czemu sieć PLC można łatwo i szybko wpiąć do istniejącej infrastruktury sieci LAN i WLAN. W większości wypadków wystarczy po prostu podłączyć urządzenia i ewentualnie skonfigurować je za pomocą przeglądarki internetowej lub dołączonego oprogramowania. Cała rozbudowa sieci nie powinna trwać dłużej niż kilkanaście minut.
Urządzenia PLC wymagają jedynie wpięcia do gniazdka elektrycznego i skonfigurowania komputerów tak samo jak w wypadku każdej innej sieci LAN. Sieć PLC po tych zabiegach jest gotowa do użytku. Podobnie wygląda sprawa w przypadku łączenia dwóch lub większej liczby komputerów w sieć PLC. Wystarczy wpiąć adaptery sieciowe w gniazdka zasilające i połączyć je z komputerami – bądź to za pomocą zwykłego kabla sieciowego Ethernet, bądź przy wykorzystaniu złącza USB. W wypadku urządzeń USB nie obędzie się bez instalacji sterowników dołączonych przez producenta urządzenia.
Źródło: webhosting.pl
wtorek, 26 sierpnia 2008
Co w facetach drażni kobiety?
Naukowcy z uniwersytetu w Melbourne przepytali grupę Australijek o najbardziej drażniące cechy mężczyzn. Wszystkie pytane kobiety były zgodne co do pięciu podstawowych grzechów brzydkiej płci. Jakich?
Po pierwsze okazuje się, że kobiety wcale nie przepadają za facetami w typie macho. Szybkie samochody, sport w telewizji i popijawy z kumplami są dobre tylko w opinii panów, bo kobiety takich mężczyzn wręcz unikają.
Na drugim miejscu znalazła się higiena. Skoro panowie lubią eleganckie i pachnące kobiety, chyba nic dziwnego, że kobiety tego samego oczekują od swoich partnerów.
Trzeci z grzechów to męskie ego. Wielu facetów ma o sobie wysokie mniemanie i przekonanie, że zawsze mają oni rację. Nic bardziej mylnego. Kobiety tego nie znoszą.
Czwartym grzechem głównym jest porównywanie swojej partnerki do matki lub innej kobiety. Kto lubi konkurencje?
To, co wzbudza podziw u kolegów, w oczach kobiety jest szczeniackie i odrażające. Niechlubną listę męskich cech, które drażnią kobiety zamykają: pajacowanie, przechwałki, zakłady i barowe popisy.
Źródło: se.pl
Po pierwsze okazuje się, że kobiety wcale nie przepadają za facetami w typie macho. Szybkie samochody, sport w telewizji i popijawy z kumplami są dobre tylko w opinii panów, bo kobiety takich mężczyzn wręcz unikają.
Na drugim miejscu znalazła się higiena. Skoro panowie lubią eleganckie i pachnące kobiety, chyba nic dziwnego, że kobiety tego samego oczekują od swoich partnerów.
Trzeci z grzechów to męskie ego. Wielu facetów ma o sobie wysokie mniemanie i przekonanie, że zawsze mają oni rację. Nic bardziej mylnego. Kobiety tego nie znoszą.
Czwartym grzechem głównym jest porównywanie swojej partnerki do matki lub innej kobiety. Kto lubi konkurencje?
To, co wzbudza podziw u kolegów, w oczach kobiety jest szczeniackie i odrażające. Niechlubną listę męskich cech, które drażnią kobiety zamykają: pajacowanie, przechwałki, zakłady i barowe popisy.
Źródło: se.pl
Czy Gadu-Gadu to szkodnik??
Z załączonego screena wynika, iż najpopularniejszy polski komunikator internetowy "Gadu-Gadu" zawiera w sobie kod szkodliwy dla użytkownika. Może to jakiś szpieg zaimplementowany w bibliotece ggwhook.dll? To właśnie o nią najbardziej czepia się program antywirusowy podczas użytkowania komunikatora. Gadu już od jakiegoś czasu mówiąc delikatnie brzydko “schodzi na psy” ale żeby takie coś?...
Pudelsi - Anarchia w IV RP
Chamstwo i głupota świętują swe racje
Ich tanie państwo to fikcja i kłamstwo
Orzeł w koronie na sztandarze się chwieje
Ta cała hałastra okrada wsie i miasta
…
Politycy, kabotyni, lunatycy i kretyni
Łapówkarze i dewianci, rządni władzy aroganci
Popelina, politura, wazelina i cenzura
Polityczna schizofrenia to sejmowa epidemia
Fałsz, miernota, boruta i draństwo
Droga władza, ale tanie państwo
Kult oprawcy nie ofiary
Kult mordercy nie do wiary
Ich tanie państwo to fikcja i kłamstwo
Orzeł w koronie na sztandarze się chwieje
Ta cała hałastra okrada wsie i miasta
…
Politycy, kabotyni, lunatycy i kretyni
Łapówkarze i dewianci, rządni władzy aroganci
Popelina, politura, wazelina i cenzura
Polityczna schizofrenia to sejmowa epidemia
Fałsz, miernota, boruta i draństwo
Droga władza, ale tanie państwo
Kult oprawcy nie ofiary
Kult mordercy nie do wiary
Sprawiedliwość społeczna ...
Załóżmy, że każdego popołudnia 10 znajomych wybiera się wspólnie na obiad do restauracji. Rachunek za cały obiad wynosi 100 zł. Ponieważ cała dziesiątka nie zarabia po równo, a wręcz przeciwnie - mają bardzo zróżnicowane zarobki, postanowili, że rachunek będą płacić w następujący sposób:
* Czterech najbiedniejszych nie zapłaci nic.
* Piąty od końca pod względem dochodów zapłaci 1 zł.
* Szósty - 3 zł.
* Siódmy - 7 zł.
* Ósmy - 12 zł.
* Dziewiąty - 18 zł.
* Dziesiąty, najbogatszy z nich wszystkich - 59 zł.
Tak sobie postanowili.
Ale pewnego dnia właściciel restauracji oznajmił im:
-Jesteście takimi dobrymi klientami, że obniżę wam cenę za 10 obiadów o 20 zł.
Więc posiłek kosztował ich 80 zł. Ale ciągle chcieli płacić rachunek w ten sam sposób. Więc 4 najbiedniejszych ciągle jadłoby za darmo. Pozostałych 6 policzyło, że obniżka, 20 zł, podzielona na 6 daje 3,33 zł, jeśli więc każdemu płacącemu oddać te pieniądze, to właściwie piąty i szósty dostaliby pieniądze za zjedzenie posiłku. Właściciel restauracji, widząc, że panowie mają problem z podzieleniem kwoty obniżki, zaproponował im, żeby każdy z płacących dostał zwrot proporcjonalny do tego, ile wcześniej płacił. I tak:
* Czterech najbiedniejszych ciągle jadło za darmo.
* Piąty, teraz nie płaci nic, tak jak poprzednich czterech.
* Szósty teraz płaci 2 zł, zamiast 3 zł (obniżka o 33%).
* Siódmy - 5 zł, zamiast 7 zł (obniżka o 28%).
* Ósmy - 9 zł, zamiast 12 zł (obniżka o 25%).
* Dziewiąty - 14 zł, zamiast 18 zł (obniżka o 22%)
* Dziesiąty - 49 zł, zamiast 59 zł (obniżka o 16%).
Pierwszych czterech ciągle je za darmo, a z pozostałej szóstki każdy skorzystał i je taniej niż poprzednio. Jednak kiedy wyszli z restauracji zaczęli porównywać, ile każdy zyskał:
- Dostałem tylko złotówkę z 20 zł - powiedział Szósty - ale Dziesiąty dostał połowę, 10 zł!
- Właśnie! Ja też dostałem tylko złotówkę - przytaknął mu Piąty - To niesprawiedliwe, że on dostał 10 razy więcej niż ja!
- To prawda! - dodał Siódmy - Czemu on dostał 10 zł, a ja tylko 2zł? Bogaci dostają najwięcej!
- A my nic nie dostaliśmy - zaczęła krzyczeć pierwsza czwórka - Ten system wykorzystuje najbiedniejszych!
Cała dziewiątka otoczyła Dziesiątego i dotkliwie go pobiła. Następnego dnia znów przyszli na obiad. Ale Dziesiąty się nie pojawił.
Kiedy przyszło do płacenia rachunku, zorientowali się, że pomimo obniżki ceny, nie są w stanie zapłacić nawet połowy rachunku!
I tak to już jest z podatkami, drodzy lewicowcy, zwolennicy państwa socjalnego i głosiciele “sprawiedliwości społecznej”.
Bogaci najbardziej zyskują na obniżce podatków, ale spróbujcie ich opodatkować za bardzo, atakujcie za bycie bogatymi, a następnym razem mogą nie pokazać się przy stoliku. Jest wiele świetnych restauracji w innych krajach.
Źródło: polinik.pl
* Czterech najbiedniejszych nie zapłaci nic.
* Piąty od końca pod względem dochodów zapłaci 1 zł.
* Szósty - 3 zł.
* Siódmy - 7 zł.
* Ósmy - 12 zł.
* Dziewiąty - 18 zł.
* Dziesiąty, najbogatszy z nich wszystkich - 59 zł.
Tak sobie postanowili.
Ale pewnego dnia właściciel restauracji oznajmił im:
-Jesteście takimi dobrymi klientami, że obniżę wam cenę za 10 obiadów o 20 zł.
Więc posiłek kosztował ich 80 zł. Ale ciągle chcieli płacić rachunek w ten sam sposób. Więc 4 najbiedniejszych ciągle jadłoby za darmo. Pozostałych 6 policzyło, że obniżka, 20 zł, podzielona na 6 daje 3,33 zł, jeśli więc każdemu płacącemu oddać te pieniądze, to właściwie piąty i szósty dostaliby pieniądze za zjedzenie posiłku. Właściciel restauracji, widząc, że panowie mają problem z podzieleniem kwoty obniżki, zaproponował im, żeby każdy z płacących dostał zwrot proporcjonalny do tego, ile wcześniej płacił. I tak:
* Czterech najbiedniejszych ciągle jadło za darmo.
* Piąty, teraz nie płaci nic, tak jak poprzednich czterech.
* Szósty teraz płaci 2 zł, zamiast 3 zł (obniżka o 33%).
* Siódmy - 5 zł, zamiast 7 zł (obniżka o 28%).
* Ósmy - 9 zł, zamiast 12 zł (obniżka o 25%).
* Dziewiąty - 14 zł, zamiast 18 zł (obniżka o 22%)
* Dziesiąty - 49 zł, zamiast 59 zł (obniżka o 16%).
Pierwszych czterech ciągle je za darmo, a z pozostałej szóstki każdy skorzystał i je taniej niż poprzednio. Jednak kiedy wyszli z restauracji zaczęli porównywać, ile każdy zyskał:
- Dostałem tylko złotówkę z 20 zł - powiedział Szósty - ale Dziesiąty dostał połowę, 10 zł!
- Właśnie! Ja też dostałem tylko złotówkę - przytaknął mu Piąty - To niesprawiedliwe, że on dostał 10 razy więcej niż ja!
- To prawda! - dodał Siódmy - Czemu on dostał 10 zł, a ja tylko 2zł? Bogaci dostają najwięcej!
- A my nic nie dostaliśmy - zaczęła krzyczeć pierwsza czwórka - Ten system wykorzystuje najbiedniejszych!
Cała dziewiątka otoczyła Dziesiątego i dotkliwie go pobiła. Następnego dnia znów przyszli na obiad. Ale Dziesiąty się nie pojawił.
Kiedy przyszło do płacenia rachunku, zorientowali się, że pomimo obniżki ceny, nie są w stanie zapłacić nawet połowy rachunku!
I tak to już jest z podatkami, drodzy lewicowcy, zwolennicy państwa socjalnego i głosiciele “sprawiedliwości społecznej”.
Bogaci najbardziej zyskują na obniżce podatków, ale spróbujcie ich opodatkować za bardzo, atakujcie za bycie bogatymi, a następnym razem mogą nie pokazać się przy stoliku. Jest wiele świetnych restauracji w innych krajach.
Źródło: polinik.pl
Test na perkusistę ;-)
A teraz przeprowadźmy szybki i mały teścik czy nadajesz się na perkusistę ;-)
1. Usiądź na krześle.
2. Podnieś prawą nogę do góry i zacznij kręcić nią okręgi zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
3. W trakcie kręcenia nogą spróbuj prawą ręką napisać “szóstkę” w powietrzu.
Coś nie tak ? :-)p
1. Usiądź na krześle.
2. Podnieś prawą nogę do góry i zacznij kręcić nią okręgi zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
3. W trakcie kręcenia nogą spróbuj prawą ręką napisać “szóstkę” w powietrzu.
Coś nie tak ? :-)p
Czyje to kamaszki?? :-)
Ciekawe kto nosi tak piękne kamasze na plaży. Dodam, że jest to ktoś znany. Przyznam również, że buty te na plaże są jak znalazł. Wszystkie klapki i japonki wysiadają przy tak gustownych buciczkach :-).
A oto odpowiedź
TAK!! to Przemysław "Gosiu" Gosiewski! we własnej osobie :-).
"Fakt" wyśledził szefa klubu PiS na urlopie nad morzem - Gosiewski zabrał na plażę mamę ;-) LOL. Wyróżniał się wśród urlopowiczów awangardowymi, czarnymi butami i komórką, z którą nie rozstawał się nawet na plaży. Do tego eleganckie, szare szorty - PolitGroszkom bardzo podoba się plażowa stylizacja Przemysława Gosiewskiego.
Niestety, Gosiewski krótko wypoczywał na plaży: najwyraźniej dostał pilne wezwanie od kogoś ważnego...Pobiegł z plaży prosto do domu. "Aż wyganiał mamę, by wsiadła do samochodu" - relacjonuje "Fakt". "Za nic miał ograniczenia prędkości i padający deszcz. Tak bardzo mu się śpieszyło, że momentami jego auto pędziło aż 140 km/h!" - czytamy.
Źródło: Fakt
Gosiewski piratem drogowym?
Wąskie, kręte drogi na wybrzeżu. Ulewny deszcz nie pozostawia miejsca na żadną pomyłkę, pobocze usiane jest drzewami, które przy takiej pogodzie lubią niespodziewanie "wybiegać na jezdnię".
Kierowcy zwalniają, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przecież ryzykował życia. Z peletonu co chwila wychyla się jednak granatowy dziób toyoty i brawurowym manewrem "wycina" kolejne "zawalidrogi". Miejscami samochód jedzie nawet 140 km/h. Nie jest to jednak celica prowadzona przez pozbawionego doświadczenia i wyobraźni, tryskającego testosteronem, młodzieńca. To avensis posła Gosiewskiego, któremu najwyraźniej bardzo się spieszy. Na drogowym piractwie prominentnego działacza PiS przyłapali dziennikarze "Faktu".
Poseł Przemysław spędzał właśnie nad Bałtykiem weekend z mamą. Gdy beztrosko przechadzał się po plaży, jego spokój niespodziewanie przerwał telefon. Dziennikarzom nie udało się ustalić kto i w jakiej sprawie dzwonił, ale musiało to być coś naprawdę ważnego. Fotoreporter tabloidu widział nawet, jak poseł pogania ukochaną mamę, by jak najprędzej wsiadła do samochodu.
Reporterzy "Faktu", w obawie o życie i zdrowie pana posła, nieśmiało zaproponowali, by zamiast szarżować po drogach Gosiewski przesiadł się do pociągu. My również podpisujemy się pod tym wnioskiem. We Włoszczowej mają przecież takie piękne perony, a immunitet poselski nie chroni wcale przed wypadkami...
Źródło: poboczem.p
Ciekawe czy owe buciki i komóreczkę też zabierał do łóżka i toalety?. Posłowie PIS nie liczą się w ogóle z ludźmi więc co dopiero z użytkownikami drogi. Przecież mają immunitet, który według nich pozwala im na wszystko. Policja jest od łapania szarych ludzi, a nie tych z immunitetem.
A oto odpowiedź
TAK!! to Przemysław "Gosiu" Gosiewski! we własnej osobie :-).
"Fakt" wyśledził szefa klubu PiS na urlopie nad morzem - Gosiewski zabrał na plażę mamę ;-) LOL. Wyróżniał się wśród urlopowiczów awangardowymi, czarnymi butami i komórką, z którą nie rozstawał się nawet na plaży. Do tego eleganckie, szare szorty - PolitGroszkom bardzo podoba się plażowa stylizacja Przemysława Gosiewskiego.
Niestety, Gosiewski krótko wypoczywał na plaży: najwyraźniej dostał pilne wezwanie od kogoś ważnego...Pobiegł z plaży prosto do domu. "Aż wyganiał mamę, by wsiadła do samochodu" - relacjonuje "Fakt". "Za nic miał ograniczenia prędkości i padający deszcz. Tak bardzo mu się śpieszyło, że momentami jego auto pędziło aż 140 km/h!" - czytamy.
Źródło: Fakt
Gosiewski piratem drogowym?
Wąskie, kręte drogi na wybrzeżu. Ulewny deszcz nie pozostawia miejsca na żadną pomyłkę, pobocze usiane jest drzewami, które przy takiej pogodzie lubią niespodziewanie "wybiegać na jezdnię".
Kierowcy zwalniają, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przecież ryzykował życia. Z peletonu co chwila wychyla się jednak granatowy dziób toyoty i brawurowym manewrem "wycina" kolejne "zawalidrogi". Miejscami samochód jedzie nawet 140 km/h. Nie jest to jednak celica prowadzona przez pozbawionego doświadczenia i wyobraźni, tryskającego testosteronem, młodzieńca. To avensis posła Gosiewskiego, któremu najwyraźniej bardzo się spieszy. Na drogowym piractwie prominentnego działacza PiS przyłapali dziennikarze "Faktu".
Poseł Przemysław spędzał właśnie nad Bałtykiem weekend z mamą. Gdy beztrosko przechadzał się po plaży, jego spokój niespodziewanie przerwał telefon. Dziennikarzom nie udało się ustalić kto i w jakiej sprawie dzwonił, ale musiało to być coś naprawdę ważnego. Fotoreporter tabloidu widział nawet, jak poseł pogania ukochaną mamę, by jak najprędzej wsiadła do samochodu.
Reporterzy "Faktu", w obawie o życie i zdrowie pana posła, nieśmiało zaproponowali, by zamiast szarżować po drogach Gosiewski przesiadł się do pociągu. My również podpisujemy się pod tym wnioskiem. We Włoszczowej mają przecież takie piękne perony, a immunitet poselski nie chroni wcale przed wypadkami...
Źródło: poboczem.p
Ciekawe czy owe buciki i komóreczkę też zabierał do łóżka i toalety?. Posłowie PIS nie liczą się w ogóle z ludźmi więc co dopiero z użytkownikami drogi. Przecież mają immunitet, który według nich pozwala im na wszystko. Policja jest od łapania szarych ludzi, a nie tych z immunitetem.
Mountain Dew Sensei
Bardzo fajna reklama napoju Mountain Dew z udziałem mnichów i sympatycznego, japońskiego Sensei.
Nie zawsze trzeba płacić notariuszowi
Kupując mieszkanie, możemy się starać o zwolnienie z opłat notarialnych, podobnie jak z kosztów sądowych. Niewiele osób korzysta z takiej okazji z powodu niewiedzy
Wszystko zależy od decyzji sądu (rejonowego). Za zwolnionego z opłat obywatela płaci notariuszowi państwo (według taksy). Takie wnioski jednak rzadko są składane. Dlaczego? Sędziowie twierdzą, że powody są dwa: po pierwsze wielu ludzi nie wie o takiej możliwości, po drugie w takich sprawach trudno o jednoznaczne i precyzyjne prawo (ludzie nie bardzo wiedzą, jak mają udowodnić, że nie stać ich na notariusza, skoro np. kupują mieszkanie sporej wartości, choć na kredyt).
Polskie prawo zna kilka rodzajów zwolnień z kosztów czy niektórych opłat dla najuboższych obywateli. Dzięki nim mogą załatwiać sprawy w sądzie. Niejednokrotnie bowiem nie byłoby ich stać na opłacenie wpisu. Do sądów bardzo często trafiają wnioski o zwolnienie z opłat – mówi „Rz” sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. I dodaje, że w zależności od sądu 70 – 90 proc. z nich jest uwzględniana. Piszą je głównie ludzie starsi, utrzymujący się z niewielkich emerytur, załatwiający w sądzie konieczne, życiowe sprawy, np. podział majątku czy zniesienie współwłasności nieruchomości. Zwolnienie z opłat notarialnych to jednak zupełnie co innego. – Takie wnioski zdarzają się dziś bardzo rzadko, wręcz sporadycznie – twierdzi sędzia Łochowski.
Powód?
Warunek zawarty w artykule 6 prawa o notariacie (przewidujący możliwość takiego zwolnienia) brzmi: „Jeżeli strona czynności notarialnej nie jest w stanie bez uszczerbku utrzymania koniecznego dla siebie i rodziny ponieść żądanego przez notariusza wynagrodzenia (...)”. – Bardzo trudno to udowodnić, biorąc spory kredyt – twierdzi sędzia Łochowski. – Banki bardzo rzetelnie badają zdolność kredytową swoich klientów. Rzadko kiedy przyznają go osobom, których nie stać na uiszczenie opłat u notariusza. Jednocześnie zanim sąd podejmie decyzję, także przygląda się wnioskodawcy i jego sytuacji finansowej. Gdyby było inaczej, z pewnością wielu bardziej obrotnych obywateli próbowałoby zaoszczędzić na notariuszu.
– Ten przepis jest praktycznie martwy – dodaje Robert Dor, warszawski notariusz. – W mojej kilkunastoletniej karierze zawodowej spotkałem się z takim zwolnieniem trzy, może cztery razy – twierdzi.
Dużo częściej klienci, którzy mają problem finansowy, indywidualnie negocjują niższą taksę. Zdarza się, że w skrajnej sytuacji notariusz pobiera taksę symboliczną. Głównym powodem niewielkiej popularności zwolnienia z opłat notarialnych jest zdaniem środowiska niewiedza obywateli.
Kilka lat temu było inaczej
Do września 2004 r. w procedurze cywilnej był przepis, który ograniczał prawa niezamożnych do korzystania ze zwolnień w opłatach za wpis do ksiąg wieczystych. Cztery lata temu, 7 września, Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że przepis, który uprawniał do tych zwolnień tylko osoby, które swoje sprawy majątkowe załatwiały u notariusza, jest niezgodny z konstytucją. Dwa tygodnie później przepis przestał istnieć.
Wnioski o zwolnienie z opłat notarialnych, mimo dzisiejszej niewielkiej skali, mogą niebawem zyskać na popularności. W środowisku sędziowskim, niezadowolonym z poczynań rządu w sprawie podwyżek, pojawił się pomysł, by wyedukować społeczeństwo w tej sprawie. Co bardziej gorliwi chcą masowo upowszechniać wzór wniosku o takie zwolnienie (pojawiają się pomysły, by wywieszać go w sądach) i myślą o masowym ich uwzględnianiu. Ma to być pomysł na kolejną akcję protestacyjną (najbliższa jest zapowiedziana na koniec września i będą to dwa dni bez wokandy). Obciążany opłatami na dużą skalę Skarb Państwa szybko odczułby taką dolegliwość.
Źródło: Rzeczpospolita rp.pl
Wszystko zależy od decyzji sądu (rejonowego). Za zwolnionego z opłat obywatela płaci notariuszowi państwo (według taksy). Takie wnioski jednak rzadko są składane. Dlaczego? Sędziowie twierdzą, że powody są dwa: po pierwsze wielu ludzi nie wie o takiej możliwości, po drugie w takich sprawach trudno o jednoznaczne i precyzyjne prawo (ludzie nie bardzo wiedzą, jak mają udowodnić, że nie stać ich na notariusza, skoro np. kupują mieszkanie sporej wartości, choć na kredyt).
Polskie prawo zna kilka rodzajów zwolnień z kosztów czy niektórych opłat dla najuboższych obywateli. Dzięki nim mogą załatwiać sprawy w sądzie. Niejednokrotnie bowiem nie byłoby ich stać na opłacenie wpisu. Do sądów bardzo często trafiają wnioski o zwolnienie z opłat – mówi „Rz” sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. I dodaje, że w zależności od sądu 70 – 90 proc. z nich jest uwzględniana. Piszą je głównie ludzie starsi, utrzymujący się z niewielkich emerytur, załatwiający w sądzie konieczne, życiowe sprawy, np. podział majątku czy zniesienie współwłasności nieruchomości. Zwolnienie z opłat notarialnych to jednak zupełnie co innego. – Takie wnioski zdarzają się dziś bardzo rzadko, wręcz sporadycznie – twierdzi sędzia Łochowski.
Powód?
Warunek zawarty w artykule 6 prawa o notariacie (przewidujący możliwość takiego zwolnienia) brzmi: „Jeżeli strona czynności notarialnej nie jest w stanie bez uszczerbku utrzymania koniecznego dla siebie i rodziny ponieść żądanego przez notariusza wynagrodzenia (...)”. – Bardzo trudno to udowodnić, biorąc spory kredyt – twierdzi sędzia Łochowski. – Banki bardzo rzetelnie badają zdolność kredytową swoich klientów. Rzadko kiedy przyznają go osobom, których nie stać na uiszczenie opłat u notariusza. Jednocześnie zanim sąd podejmie decyzję, także przygląda się wnioskodawcy i jego sytuacji finansowej. Gdyby było inaczej, z pewnością wielu bardziej obrotnych obywateli próbowałoby zaoszczędzić na notariuszu.
– Ten przepis jest praktycznie martwy – dodaje Robert Dor, warszawski notariusz. – W mojej kilkunastoletniej karierze zawodowej spotkałem się z takim zwolnieniem trzy, może cztery razy – twierdzi.
Dużo częściej klienci, którzy mają problem finansowy, indywidualnie negocjują niższą taksę. Zdarza się, że w skrajnej sytuacji notariusz pobiera taksę symboliczną. Głównym powodem niewielkiej popularności zwolnienia z opłat notarialnych jest zdaniem środowiska niewiedza obywateli.
Kilka lat temu było inaczej
Do września 2004 r. w procedurze cywilnej był przepis, który ograniczał prawa niezamożnych do korzystania ze zwolnień w opłatach za wpis do ksiąg wieczystych. Cztery lata temu, 7 września, Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że przepis, który uprawniał do tych zwolnień tylko osoby, które swoje sprawy majątkowe załatwiały u notariusza, jest niezgodny z konstytucją. Dwa tygodnie później przepis przestał istnieć.
Wnioski o zwolnienie z opłat notarialnych, mimo dzisiejszej niewielkiej skali, mogą niebawem zyskać na popularności. W środowisku sędziowskim, niezadowolonym z poczynań rządu w sprawie podwyżek, pojawił się pomysł, by wyedukować społeczeństwo w tej sprawie. Co bardziej gorliwi chcą masowo upowszechniać wzór wniosku o takie zwolnienie (pojawiają się pomysły, by wywieszać go w sądach) i myślą o masowym ich uwzględnianiu. Ma to być pomysł na kolejną akcję protestacyjną (najbliższa jest zapowiedziana na koniec września i będą to dwa dni bez wokandy). Obciążany opłatami na dużą skalę Skarb Państwa szybko odczułby taką dolegliwość.
Źródło: Rzeczpospolita rp.pl
poniedziałek, 25 sierpnia 2008
Niesamowity teatr CIENI ...
Wciągające i bardzo fajne widowisko, które trzeba zobaczyć. Tego nie da się opisać w słowach to po prostu trzeba zobaczyć samemu.
Stare i nie jare!
Czy pamiętacie jeszcze stare filmy, które były puszczane przed laty na polskich ekranach. Co starsi pewnie pamiętają niezniszczalną "Dynastię", "Nieustraszonego" albo "Mac Gyvera". To były hity lat 80-tych i 90-tych. Przypomnijmy sobie czołówki dawno już zapomnianych filmów, które w czasach swojej świetności królowały w polskich domach, a ludzie z wielka uwaga oglądali wszystkie odcinki. A zatem przypomnijmy sobie czołówki tych starych i niestety powoli zapomnianych seriali, których zebrało się dosyć sporo.
1. Dynasty - Dynastia (1981-1989):
2. Zmiennicy (1986):
3. MacGyver (1985-1992):
4. Knight Rider - Nieustraszony (1982-1986):
5. Baywatch - Słoneczny patrol (1989-2001):
6. Alf (1986-1990):
7. A-team - Drużyna A (1983-1987):
8. True Blue - Zawód Policjant (1989):
9. Airwolf (1984-1987):
10. Beverly Hills 90210 (1990-2000):
11. The Wonder Years - Cudowne lata (1988-1993):
12. Sliders (1995-2000):
13. X-Files - Z archiwum X (1993-2002):
14. Twin Peaks - Miasteczko Twin Piks (1990-1991):
15. Star Trek (1966-1994):
16. Full House - Pelna Chata (1987-1995):
17. Muñeca Brava - Zbuntowany Anioł (1998-1999):
18. Northern Exposure - Przystanek Alaska (1990-1995):
19. Miami Vice - Policjanci z Miami (1984-1989):
20. Dempsey & Makepeace - Dempsey i Makepeace na tropie (1985-1986):
1. Dynasty - Dynastia (1981-1989):
2. Zmiennicy (1986):
3. MacGyver (1985-1992):
4. Knight Rider - Nieustraszony (1982-1986):
5. Baywatch - Słoneczny patrol (1989-2001):
6. Alf (1986-1990):
7. A-team - Drużyna A (1983-1987):
8. True Blue - Zawód Policjant (1989):
9. Airwolf (1984-1987):
10. Beverly Hills 90210 (1990-2000):
11. The Wonder Years - Cudowne lata (1988-1993):
12. Sliders (1995-2000):
13. X-Files - Z archiwum X (1993-2002):
14. Twin Peaks - Miasteczko Twin Piks (1990-1991):
15. Star Trek (1966-1994):
16. Full House - Pelna Chata (1987-1995):
17. Muñeca Brava - Zbuntowany Anioł (1998-1999):
18. Northern Exposure - Przystanek Alaska (1990-1995):
19. Miami Vice - Policjanci z Miami (1984-1989):
20. Dempsey & Makepeace - Dempsey i Makepeace na tropie (1985-1986):
Sokół & Pono
Skoro takie utwory wśród młodzieży są hitami na czasie to ja się już chyba naprawdę starzeję :-).
Słownik pojęć CB
Tutaj nie trzeba nic chyba tłumaczyć ponieważ każdy kto posiada w swoim samochodzie "CB Radio" na pewno zna radiowy slang. Jednak dla osób początkujących i niewtajemniczonych podajemy krótki opis oraz najważniejsze pojęcia, które powinno się znać podczas korzystania z "CB Radia".
mobilki - kierowcy,
dróżka, ścieżka - droga,
miśki, misiaki - policja,
miśkowóz - radiowóz,
misiek na hulajnodze - policjant na motorze,
misiek z okularami - policjant z lornetką,
Lepper - ciągnik rolniczy,
krawaciarz - mieszkaniec stolicy,
ręczniak - ręczne radio CB,
Manik - MAN,
Skakanka - SCANIA,
Renia - Renault,
Tandem - Sam. ciężarowy + przyczepa,
Zestaw - Ciągnik siodłowy + naczepa,
Solówka - Zazwyczaj. sam ciężarowy bez naczepy, przyczepy itp...
Patelnia - Ciągnik + naczepa do przewozu kamienia, żwiru, ziemi itp...
Firanka - Pojazd, w którym część załadowcza okryta jest plandeką,
Lodówka - Pojazd chłodnia, izoterma,
Poligon - dziurawa, nierówna droga,
Zwężka - zwężenie drogi,
Wahadełko - ruch wahadłowy,
Margines - pobocze,
Suszarka, zakład fryzjerski - radar,
Aparat, fotograf - fotoradar,
automat do lodów - dziwka...
pusty gołębnik - nieuzbrojony (pusty) stacjonarny fotoradar,
Videokameralna Vectra/Omega itp - nieoznakowany pojazd policji wyposażony w kamerę,
Krokodyle, zieloni, ITD - Inspekcja Transportu drogowego,
"zielono na bramkach" - bramki przy autostradzie obstawione przez ITD,
"ogólnie czysto ale w okolicach Babic się miśkuje" - w okolicach podanej miejscowości kręci się Policja,
"szerokości" - szerokiej drogi,
"przyczepności" - adekwatnie do powyższego,
"na TRZY OSIEM PIĘĆ przy PIĄTYM słupku kolizja" - cyfry oznaczają kilometr i numer słupka (pisane czarnymi literami na słupkach biało-czerwonych ustawionych co 100m. W tym przypadku małymi literami 385 i większymi literami 5),
"na drugiej pięćdziesiątce masz suszarkę..." - na drugim z kolei ograniczeniu prędkości do 50km/h spotkamy policjanta z radarem,
"dziękuje, lustereczko dla Ciebie/w Twoja stronę..." - podziękowanie za pozdrowienia i życzenie drugiemu tego samego,
skręcone radio - użytkownik ma tak mocno wyciszone szumy ze nie słyszy NIC,
rozkręć radyjko - polecenie by zmniejszyć moc wyciszania szumów, na tyle, by nie było słychać szumów ale słychać innych mobilków,
"lewe/prawe oczko" - lewe/prawe światło,
Zrobić oberka na ślimakach - zawrócić na zjazdach, zazwyczaj na autostradzie, drodze szybkiego ruchu, drodze expresowej,
"wiadukt jest trzy pięć, ale trzy siedem pięć przechodzi spokojnie" - informacja o wiadukcie, nad którym widnieje znak ZAKAZ WJAZDU POJAZDOM O WYSOKOŚCI PONAD 3,5m ale mieszczą się tam pojazdy o wys 3,75m,
oszczędności - zaoszczędzony ON do sprzedania,
gruszka - mikrofon, do którego mówimy,
bat, bacik - antena CB,
papuga - głośnik/megafon zamontowany na zewnatrz auta. Gdy przełączymy radio a tryb papugi (PA), to co powiemy do gruszki będzie słyszane tylko na zewnątrz auta (do dziękowania/opieprzania przechodniów itp...)
"dziękuje kolego 73 dla Ciebie..." - 73 ~ pozdrowienia
...55 ~ powodzenia
...88 ~ ucałowania
...99 ~ znikaj, wszystkiego najgorszego, wyp******
...51 ~ nie daj się złapać.
mobilki - kierowcy,
dróżka, ścieżka - droga,
miśki, misiaki - policja,
miśkowóz - radiowóz,
misiek na hulajnodze - policjant na motorze,
misiek z okularami - policjant z lornetką,
Lepper - ciągnik rolniczy,
krawaciarz - mieszkaniec stolicy,
ręczniak - ręczne radio CB,
Manik - MAN,
Skakanka - SCANIA,
Renia - Renault,
Tandem - Sam. ciężarowy + przyczepa,
Zestaw - Ciągnik siodłowy + naczepa,
Solówka - Zazwyczaj. sam ciężarowy bez naczepy, przyczepy itp...
Patelnia - Ciągnik + naczepa do przewozu kamienia, żwiru, ziemi itp...
Firanka - Pojazd, w którym część załadowcza okryta jest plandeką,
Lodówka - Pojazd chłodnia, izoterma,
Poligon - dziurawa, nierówna droga,
Zwężka - zwężenie drogi,
Wahadełko - ruch wahadłowy,
Margines - pobocze,
Suszarka, zakład fryzjerski - radar,
Aparat, fotograf - fotoradar,
automat do lodów - dziwka...
pusty gołębnik - nieuzbrojony (pusty) stacjonarny fotoradar,
Videokameralna Vectra/Omega itp - nieoznakowany pojazd policji wyposażony w kamerę,
Krokodyle, zieloni, ITD - Inspekcja Transportu drogowego,
"zielono na bramkach" - bramki przy autostradzie obstawione przez ITD,
"ogólnie czysto ale w okolicach Babic się miśkuje" - w okolicach podanej miejscowości kręci się Policja,
"szerokości" - szerokiej drogi,
"przyczepności" - adekwatnie do powyższego,
"na TRZY OSIEM PIĘĆ przy PIĄTYM słupku kolizja" - cyfry oznaczają kilometr i numer słupka (pisane czarnymi literami na słupkach biało-czerwonych ustawionych co 100m. W tym przypadku małymi literami 385 i większymi literami 5),
"na drugiej pięćdziesiątce masz suszarkę..." - na drugim z kolei ograniczeniu prędkości do 50km/h spotkamy policjanta z radarem,
"dziękuje, lustereczko dla Ciebie/w Twoja stronę..." - podziękowanie za pozdrowienia i życzenie drugiemu tego samego,
skręcone radio - użytkownik ma tak mocno wyciszone szumy ze nie słyszy NIC,
rozkręć radyjko - polecenie by zmniejszyć moc wyciszania szumów, na tyle, by nie było słychać szumów ale słychać innych mobilków,
"lewe/prawe oczko" - lewe/prawe światło,
Zrobić oberka na ślimakach - zawrócić na zjazdach, zazwyczaj na autostradzie, drodze szybkiego ruchu, drodze expresowej,
"wiadukt jest trzy pięć, ale trzy siedem pięć przechodzi spokojnie" - informacja o wiadukcie, nad którym widnieje znak ZAKAZ WJAZDU POJAZDOM O WYSOKOŚCI PONAD 3,5m ale mieszczą się tam pojazdy o wys 3,75m,
oszczędności - zaoszczędzony ON do sprzedania,
gruszka - mikrofon, do którego mówimy,
bat, bacik - antena CB,
papuga - głośnik/megafon zamontowany na zewnatrz auta. Gdy przełączymy radio a tryb papugi (PA), to co powiemy do gruszki będzie słyszane tylko na zewnątrz auta (do dziękowania/opieprzania przechodniów itp...)
"dziękuje kolego 73 dla Ciebie..." - 73 ~ pozdrowienia
...55 ~ powodzenia
...88 ~ ucałowania
...99 ~ znikaj, wszystkiego najgorszego, wyp******
...51 ~ nie daj się złapać.
30 lat Poloneza
Historia Poloneza sięga połowy lat 70-tych. Tchnąca świeżością sylwetka auta pokazać miała światu, że Polak potrafi.
Sama nazwa Polonez została wybrana już po rozpoczęciu produkcji w 1978 roku, w wyniku plebiscytu "Życia Warszawy" - wspomina pismo polskiej fabryki Volkswagena "Cylinder". Nadwozia oparte były w głównej mierze o wersję hatchback. Jednak inżynierowie z FSO brali też pod uwagę różne zapotrzebowania klientów. I pod koniec 1994 roku FSO zaprezentowało prototyp sedana (późniejszy Atu). Nie była to jednak tylko zmiana bryły nadwozia, ponieważ zmieniono tylne zawieszenie, rezygnując z tradycyjnych wzdłużnych resorów piórowych na korzyść sprężyn śrubowych. Zabudowano wzmocniony układ hamulcowy, pochodzący od firmy Lucas. W lutym 1996 roku w sprzedaży pojawił się Atu z tylnymi pionowymi lampami, rok później Atu Plus.
Wraz z prototypem sedana pokazano również wersję kombi, ale na wersję finalną trzeba było czekać do połowy maja 1998 roku. W standardowym wyposażeniu oferowano m.in. wspomaganie kierownicy czy zegar cyfrowy. Pojemność bagażnika wynosiła 449 litrów, a po złożeniu tylnej kanapy wzrastała do 1539 litrów. Dostęp do bagażnika umożliwiały wysoko podnoszone tylne drzwi. Osobną historię stanowiły nadwozia użytkowe z Truckiem na czele. Już pod koniec lat 80-tych w dziale konstrukcji nadwozi powstał projekt zakładający wykorzystanie przodu modelu Coupe (szerokie drzwi) i płaskiej ramy, na której mogłyby funkcjonować różne zabudowy. Truck powstawał w zakładach w Nysie.
Od roku 1992 produkowano, oprócz wersji standardowej też dwa inne modele LB (Long Bad) dwuosobowy o długiej skrzyni i DC (Double Cab) czteroosobowy o skrzyni jak w wersji standardowej. W roku 1995 pojawił się model Roy, który oferował nadwozie czterodrzwiowe. Będący niegdyś przedmiotem pożądania Polonez to prawdziwa historia rodzimej motoryzacji.
Źródło: hotmoney.pl
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych FSO z pomocą speców z Fiata rozpoczęli prace nad nowym modelem samochodu - następcy starzejącego się Fiata 125p. Auto otrzymało nazwę Polonez, jego pierwsze egzemplarze opuściły fabrykę w 1977 roku, a seryjnie zaczęto je montować w 1978 roku. Auto było nowocześniejsze od poprzednika, ale do jego produkcji zastosowano wiele części z "dużego fiata". Nowy samochód miał w ciągu pięciu lat zupełnie zastąpić fiata, ale stan wojenny oraz problemy z pełnym opanowaniem technologii spowodowały, że oba samochody produkowano jednocześnie do 1991 roku, kiedy fabrykę opuścił ostatni Fiat 125p.
Polonez przez wiele lat występował niemal wyłącznie jako pięciodrzwiowy samochód. W latach 1980 - 1983 wyprodukowano też w niewielkiej liczbie kilkuset sztuk auta z nadwoziem trzydrzwiowym, które miały powiększoną przednią parę drzwi (nawiasem mówiąc, później takie same drzwi zastosowano w Polonezie Truck). Trójdrzwiowy Polonez występował w dwóch odmianach - "zwykłej" oraz "X Coupé", które były produkowane głównie dla dyrektorów "flagowych" polskich przedsiębiorstw.
Polonez 1.5 X Coupé, posiadał szeroki chromowany środkowy słupek, troszkę większe tylne okna, bardziej komfortowe fotele, wnętrze wykończone miękkim materiałem (a nie skajem). Auto napędzał silnik 1500ccm, o mocy maksymalnej 82KM (60,3 kW) uzyskiwanej przy 5200 obr/min oraz maksymalnym momencie obrotowym 114 Nm, występującym przy 3400 obr/min. Pozwalało rozpędzić auto do 155 km/h oraz osiągnięcie "setki" w 15 sekund. Niestety, auto w tej wersji było sporo droższe od pięciodrzwiowego modelu, dlatego wyprodukowano je w tak niewielkiej liczbie egzemplarzy.
Polonez mimo podobnych wymiarów zewnętrznych, był bardziej komfortowy od "dużego fiata" i miał większy bagażnik. Odziedziczył po nim niestety niektóre wady, takie jak zbyt mały rozstaw kół, niezbyt dynamiczne silniki, słabą wentylację wnętrza i inne. Sylwetka samochodu, była jak na owe czasy nowoczesna, pod względem stylistycznym auto było troszkę podobne do ówczesnych konstrukcji renomowanych koncernów (VW, Renault, GM). Współczynnik oporów powietrza pierwszej wersji Poloneza Cx=0.4, co nie jest złym wynikiem (dziś normą jest około 0,3). Początkowo auto oferowało dwa silniki: 1300ccm oraz 1500ccm, pochodzące z Fiata 125p, lecz w znacznym stopniu zmodernizowane. W roku 1983 z taśm montażowych zjechało 100 sztuk Poloneza 2.0D, wyposażonego w wysokoprężny silnik 1995ccm, o mocy maksymalnej 84 KM (62 kW) przy 4300 obr/min i maksymalnym momencie obrotowym 163 Nm przy 2500 obr/min, który pozwalał na rozpędzenie samochodu do 146 km/h, a "setkę" osiągał w 20 sekund. W 1987 roku doszedł 1600ccm o mocy 87 KM. Od tego roku dostępne dla potrzeb rajdowych były również wzmocnione wersje 1.5. Pierwsza o mocy 106 KM (78 kW) przy 6000 obr/min oraz momencie obrotowym 180 Nm przy 3200 obr/min pozwalała na rozwinięcie szybkości 180 km/h, a 100 km/h samochód osiągał po 11 s. Druga, dość wyżyłowana, wersja, oferowała 190 KM (140 kW) przy 7000 obr/min i 240 Nm przy 3200 obr/min, co zapewniało 8,5 sekundy do "setki" i 220 km/h.
W roku 1990 z taśm zjechała krótka seria Polonezów 2.0 SLE, których "sercem" był fordowski dwulitrowy silnik o mocy maksymalnej 105 KM (77 kW), który pozwalał na rozpędzenie "poldka" do 100 km/w w 12,5 sekundy i maksymalnie do 165 km/h. W latach dziewięćdziesiątych, przez pewien czas stosowano także dynamiczny silnik Rovera 1400ccm o mocy 103 KM oraz diesla Citroen'a o pojemności 1905 ccm, 68 KM (50 kW), 120 Nm, 140 km/h. Później w produkcji seryjnej pozostał tylko silnik 1600. Szkoda, że zrezygnowano z motoru 1400 albo nie wprowadzono jednostki napędowej np. z Daewoo Lanosa, wtedy auto przynajmniej pod tym względem byłoby nowoczesne.
Przez ponad dwadzieścia lat produkcji auto doczekało się wielu modernizacji zarówno zewnętrznych jak i tych nie widocznych dla naszych oczu. Poważne zmiany nastąpiły w 1991 roku, kiedy na rynek trafił Polonez Caro. "Poldek" miał zmieniony przód, zderzaki, hamulce i inne drobiazgi, które choć trochę go odmłodziły. W kwietniu 1997 roku światło dzienne ujrzał Polonez Caro Plus oraz Polonez Atu Plus. Ten ostatni to czterodrzwiowa wersja sedan. W "Plusach" zastosowano nowe zderzaki, klamki, tylną listwę ozdobną oraz mały spoiler, wzmocnienia drzwi oraz zderzaków, nową tapicerkę oraz nową, całkiem ładną i nowoczesną deskę rozdzielczą. W nowych "poldkach" standardowo montowany jest układ wspomagania kierownicy, więc manewrowanie nim nie jest tak uciążliwe jak w starszych wersjach auta. W kwietniu 1999 roku Daewoo-FSO zaprezentowało nową wersję nadwoziową - Poloneza Kombi, charakteryzującą się kanciastym tyłem kryjącym spory bagażnik. Produkowane są również dostawcze i użytkowe wersje Poloneza - Truck oraz Cargo, czyli "zwykły" Polonez z nadbudówką z tworzyw sztucznych.
* Cargo - auto jest wyższe i dłuższe od wersji osobowych, gdyż w miejsce dachu oraz tylnych drzwi założono dobudówkę z tworzywa.
* Sanitarka - odpowiednio wyposażona wersja Cargo
* Radiowóz - odpowiednio wyposażona pięciodrzwiowa wersja samochodu
* Truck - posiada skrzynię ładunkową nad tylną osią, występują wersje dwu- i pięcioosobowe, wyposażone w niewielką ławeczkę za przednimi siedzeniami
* Roy - w pełni pięcioosobowa ciężarówka - czworo drzwi, a za nimi skrzynia (long vehicle)
Obecnie popularność Poloneza gwałtownie spada. Cóż nie da się produkować samochodu wiecznie. Jednak auto nadal jest wśród dziesiątki najchętniej kupowanych samochodów w Polsce. Jest tańsze od prawie wszystkich aut na rynku, nawet tych dużo mniejszych (tańszy jest "maluch" (końcówki magazynowe, ZAZ Tavria i Yugo Koral (czy je ktoś w ogóle sprowadza?) i "żelazko" czyli Daewoo Tico, oferuje całkiem duże wnętrze i dość wysoki poziom bezpieczeństwa czynnego. Polonez pomyślnie przeszedł crash-testy. Niestety wciąż brak poduszek powietrznych czy ABS-u. Przez długi okres produkcji, fabrykę opuściło prawie milion Polonezów.
Sama nazwa Polonez została wybrana już po rozpoczęciu produkcji w 1978 roku, w wyniku plebiscytu "Życia Warszawy" - wspomina pismo polskiej fabryki Volkswagena "Cylinder". Nadwozia oparte były w głównej mierze o wersję hatchback. Jednak inżynierowie z FSO brali też pod uwagę różne zapotrzebowania klientów. I pod koniec 1994 roku FSO zaprezentowało prototyp sedana (późniejszy Atu). Nie była to jednak tylko zmiana bryły nadwozia, ponieważ zmieniono tylne zawieszenie, rezygnując z tradycyjnych wzdłużnych resorów piórowych na korzyść sprężyn śrubowych. Zabudowano wzmocniony układ hamulcowy, pochodzący od firmy Lucas. W lutym 1996 roku w sprzedaży pojawił się Atu z tylnymi pionowymi lampami, rok później Atu Plus.
Wraz z prototypem sedana pokazano również wersję kombi, ale na wersję finalną trzeba było czekać do połowy maja 1998 roku. W standardowym wyposażeniu oferowano m.in. wspomaganie kierownicy czy zegar cyfrowy. Pojemność bagażnika wynosiła 449 litrów, a po złożeniu tylnej kanapy wzrastała do 1539 litrów. Dostęp do bagażnika umożliwiały wysoko podnoszone tylne drzwi. Osobną historię stanowiły nadwozia użytkowe z Truckiem na czele. Już pod koniec lat 80-tych w dziale konstrukcji nadwozi powstał projekt zakładający wykorzystanie przodu modelu Coupe (szerokie drzwi) i płaskiej ramy, na której mogłyby funkcjonować różne zabudowy. Truck powstawał w zakładach w Nysie.
Od roku 1992 produkowano, oprócz wersji standardowej też dwa inne modele LB (Long Bad) dwuosobowy o długiej skrzyni i DC (Double Cab) czteroosobowy o skrzyni jak w wersji standardowej. W roku 1995 pojawił się model Roy, który oferował nadwozie czterodrzwiowe. Będący niegdyś przedmiotem pożądania Polonez to prawdziwa historia rodzimej motoryzacji.
Źródło: hotmoney.pl
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych FSO z pomocą speców z Fiata rozpoczęli prace nad nowym modelem samochodu - następcy starzejącego się Fiata 125p. Auto otrzymało nazwę Polonez, jego pierwsze egzemplarze opuściły fabrykę w 1977 roku, a seryjnie zaczęto je montować w 1978 roku. Auto było nowocześniejsze od poprzednika, ale do jego produkcji zastosowano wiele części z "dużego fiata". Nowy samochód miał w ciągu pięciu lat zupełnie zastąpić fiata, ale stan wojenny oraz problemy z pełnym opanowaniem technologii spowodowały, że oba samochody produkowano jednocześnie do 1991 roku, kiedy fabrykę opuścił ostatni Fiat 125p.
Polonez przez wiele lat występował niemal wyłącznie jako pięciodrzwiowy samochód. W latach 1980 - 1983 wyprodukowano też w niewielkiej liczbie kilkuset sztuk auta z nadwoziem trzydrzwiowym, które miały powiększoną przednią parę drzwi (nawiasem mówiąc, później takie same drzwi zastosowano w Polonezie Truck). Trójdrzwiowy Polonez występował w dwóch odmianach - "zwykłej" oraz "X Coupé", które były produkowane głównie dla dyrektorów "flagowych" polskich przedsiębiorstw.
Polonez 1.5 X Coupé, posiadał szeroki chromowany środkowy słupek, troszkę większe tylne okna, bardziej komfortowe fotele, wnętrze wykończone miękkim materiałem (a nie skajem). Auto napędzał silnik 1500ccm, o mocy maksymalnej 82KM (60,3 kW) uzyskiwanej przy 5200 obr/min oraz maksymalnym momencie obrotowym 114 Nm, występującym przy 3400 obr/min. Pozwalało rozpędzić auto do 155 km/h oraz osiągnięcie "setki" w 15 sekund. Niestety, auto w tej wersji było sporo droższe od pięciodrzwiowego modelu, dlatego wyprodukowano je w tak niewielkiej liczbie egzemplarzy.
Polonez mimo podobnych wymiarów zewnętrznych, był bardziej komfortowy od "dużego fiata" i miał większy bagażnik. Odziedziczył po nim niestety niektóre wady, takie jak zbyt mały rozstaw kół, niezbyt dynamiczne silniki, słabą wentylację wnętrza i inne. Sylwetka samochodu, była jak na owe czasy nowoczesna, pod względem stylistycznym auto było troszkę podobne do ówczesnych konstrukcji renomowanych koncernów (VW, Renault, GM). Współczynnik oporów powietrza pierwszej wersji Poloneza Cx=0.4, co nie jest złym wynikiem (dziś normą jest około 0,3). Początkowo auto oferowało dwa silniki: 1300ccm oraz 1500ccm, pochodzące z Fiata 125p, lecz w znacznym stopniu zmodernizowane. W roku 1983 z taśm montażowych zjechało 100 sztuk Poloneza 2.0D, wyposażonego w wysokoprężny silnik 1995ccm, o mocy maksymalnej 84 KM (62 kW) przy 4300 obr/min i maksymalnym momencie obrotowym 163 Nm przy 2500 obr/min, który pozwalał na rozpędzenie samochodu do 146 km/h, a "setkę" osiągał w 20 sekund. W 1987 roku doszedł 1600ccm o mocy 87 KM. Od tego roku dostępne dla potrzeb rajdowych były również wzmocnione wersje 1.5. Pierwsza o mocy 106 KM (78 kW) przy 6000 obr/min oraz momencie obrotowym 180 Nm przy 3200 obr/min pozwalała na rozwinięcie szybkości 180 km/h, a 100 km/h samochód osiągał po 11 s. Druga, dość wyżyłowana, wersja, oferowała 190 KM (140 kW) przy 7000 obr/min i 240 Nm przy 3200 obr/min, co zapewniało 8,5 sekundy do "setki" i 220 km/h.
W roku 1990 z taśm zjechała krótka seria Polonezów 2.0 SLE, których "sercem" był fordowski dwulitrowy silnik o mocy maksymalnej 105 KM (77 kW), który pozwalał na rozpędzenie "poldka" do 100 km/w w 12,5 sekundy i maksymalnie do 165 km/h. W latach dziewięćdziesiątych, przez pewien czas stosowano także dynamiczny silnik Rovera 1400ccm o mocy 103 KM oraz diesla Citroen'a o pojemności 1905 ccm, 68 KM (50 kW), 120 Nm, 140 km/h. Później w produkcji seryjnej pozostał tylko silnik 1600. Szkoda, że zrezygnowano z motoru 1400 albo nie wprowadzono jednostki napędowej np. z Daewoo Lanosa, wtedy auto przynajmniej pod tym względem byłoby nowoczesne.
Przez ponad dwadzieścia lat produkcji auto doczekało się wielu modernizacji zarówno zewnętrznych jak i tych nie widocznych dla naszych oczu. Poważne zmiany nastąpiły w 1991 roku, kiedy na rynek trafił Polonez Caro. "Poldek" miał zmieniony przód, zderzaki, hamulce i inne drobiazgi, które choć trochę go odmłodziły. W kwietniu 1997 roku światło dzienne ujrzał Polonez Caro Plus oraz Polonez Atu Plus. Ten ostatni to czterodrzwiowa wersja sedan. W "Plusach" zastosowano nowe zderzaki, klamki, tylną listwę ozdobną oraz mały spoiler, wzmocnienia drzwi oraz zderzaków, nową tapicerkę oraz nową, całkiem ładną i nowoczesną deskę rozdzielczą. W nowych "poldkach" standardowo montowany jest układ wspomagania kierownicy, więc manewrowanie nim nie jest tak uciążliwe jak w starszych wersjach auta. W kwietniu 1999 roku Daewoo-FSO zaprezentowało nową wersję nadwoziową - Poloneza Kombi, charakteryzującą się kanciastym tyłem kryjącym spory bagażnik. Produkowane są również dostawcze i użytkowe wersje Poloneza - Truck oraz Cargo, czyli "zwykły" Polonez z nadbudówką z tworzyw sztucznych.
* Cargo - auto jest wyższe i dłuższe od wersji osobowych, gdyż w miejsce dachu oraz tylnych drzwi założono dobudówkę z tworzywa.
* Sanitarka - odpowiednio wyposażona wersja Cargo
* Radiowóz - odpowiednio wyposażona pięciodrzwiowa wersja samochodu
* Truck - posiada skrzynię ładunkową nad tylną osią, występują wersje dwu- i pięcioosobowe, wyposażone w niewielką ławeczkę za przednimi siedzeniami
* Roy - w pełni pięcioosobowa ciężarówka - czworo drzwi, a za nimi skrzynia (long vehicle)
Obecnie popularność Poloneza gwałtownie spada. Cóż nie da się produkować samochodu wiecznie. Jednak auto nadal jest wśród dziesiątki najchętniej kupowanych samochodów w Polsce. Jest tańsze od prawie wszystkich aut na rynku, nawet tych dużo mniejszych (tańszy jest "maluch" (końcówki magazynowe, ZAZ Tavria i Yugo Koral (czy je ktoś w ogóle sprowadza?) i "żelazko" czyli Daewoo Tico, oferuje całkiem duże wnętrze i dość wysoki poziom bezpieczeństwa czynnego. Polonez pomyślnie przeszedł crash-testy. Niestety wciąż brak poduszek powietrznych czy ABS-u. Przez długi okres produkcji, fabrykę opuściło prawie milion Polonezów.
sobota, 23 sierpnia 2008
piątek, 22 sierpnia 2008
Kobiety i ich stosunek do facetów
PRAWDA O KOBIETACH!
- Facet ma mieć siły i ochotę zawsze wtedy, gdy chce tego kobieta.
- Facet nie ma prawa mieć ochoty ani nawet spojrzeć, gdy chce tego inna kobieta.
- Facet ma móc dowolnie długo, w każdej pozycji, aż zaspokoi kobietę.
- Facet ma się wstrzymać ze swoimi chęciami, jeśli kobieta akurat nie ma ochoty.
- Facet ma po skończonym seksie mieć siły i ochotę do konwersacji, ładnie pachnieć, nie być spoconym i najlepiej wyciągnąć spod łóżka bukiet kwiatów.
- Facet powinien odgadnąć wszystkie życzenia i chęci kobiety, zwłaszcza takie, których ona sama sobie nie uświadamia.
- Facet powinien wyglądać i zachowywać się zawsze tak, jak wczoraj obejrzany amant z brazylijskiego serialu.
NATOMIAST:
- Gdy kobieta coś złego zrobi, to facet powinien jej wybaczyć, bo to będzie oznaczało, że kocha.
- Gdy kobieta o siebie nie dba, facet będzie musiał to zaakceptować, bo to będzie oznaczało, że kocha.
- Gdy kobieta nie chce seksu, to facet musi to akceptować i dalej ją kochać.
- Gdy kobieta nie spełnia fantazji faceta, gdy marudzi w łóżku, gdy nie chce zrobić tego czy tamtego - ponownie odzywa się "miłość".
- Gdy facet zerwie z kobietą, która nie spełniała jego fantazji i po prostu była beznadziejna, to będzie to oznaczało "że jej nie kochał", co z resztą potwierdzą jej koleżanki, po czym nazwą wspólnie faceta "tym, który nie potrafi kochać" i stwierdzą, że "wszyscy faceci są tacy".
W drastyczniejszych przypadkach wyjdzie na to, że "faceci myślą tylko o seksie".
I przy tym uroczej księżniczki nawet nie dotknie odrobina odpowiedzialności za to jaka jest i co dawała swojemu mężczyźnie.
I jak, Panowie? Samo życie, nieprawdaż? ;-).
- Facet ma mieć siły i ochotę zawsze wtedy, gdy chce tego kobieta.
- Facet nie ma prawa mieć ochoty ani nawet spojrzeć, gdy chce tego inna kobieta.
- Facet ma móc dowolnie długo, w każdej pozycji, aż zaspokoi kobietę.
- Facet ma się wstrzymać ze swoimi chęciami, jeśli kobieta akurat nie ma ochoty.
- Facet ma po skończonym seksie mieć siły i ochotę do konwersacji, ładnie pachnieć, nie być spoconym i najlepiej wyciągnąć spod łóżka bukiet kwiatów.
- Facet powinien odgadnąć wszystkie życzenia i chęci kobiety, zwłaszcza takie, których ona sama sobie nie uświadamia.
- Facet powinien wyglądać i zachowywać się zawsze tak, jak wczoraj obejrzany amant z brazylijskiego serialu.
NATOMIAST:
- Gdy kobieta coś złego zrobi, to facet powinien jej wybaczyć, bo to będzie oznaczało, że kocha.
- Gdy kobieta o siebie nie dba, facet będzie musiał to zaakceptować, bo to będzie oznaczało, że kocha.
- Gdy kobieta nie chce seksu, to facet musi to akceptować i dalej ją kochać.
- Gdy kobieta nie spełnia fantazji faceta, gdy marudzi w łóżku, gdy nie chce zrobić tego czy tamtego - ponownie odzywa się "miłość".
- Gdy facet zerwie z kobietą, która nie spełniała jego fantazji i po prostu była beznadziejna, to będzie to oznaczało "że jej nie kochał", co z resztą potwierdzą jej koleżanki, po czym nazwą wspólnie faceta "tym, który nie potrafi kochać" i stwierdzą, że "wszyscy faceci są tacy".
W drastyczniejszych przypadkach wyjdzie na to, że "faceci myślą tylko o seksie".
I przy tym uroczej księżniczki nawet nie dotknie odrobina odpowiedzialności za to jaka jest i co dawała swojemu mężczyźnie.
I jak, Panowie? Samo życie, nieprawdaż? ;-).
Z czego składa się świat??
Dworce polskie. Smród Główny, brud Centralny
Białystok i Lublin mają najlepsze dworce kolejowe w kraju. Najgorsze: Gorzów, Katowice i Warszawa. Według reporterów "Gazety", którzy spędzili na dworcach kilka tygodni, właśnie na Śląsku i w stolicy jest największy brud.
Zatrzymaliśmy się na 23 dworcach największych miast, ocenialiśmy je w dziesięciu kategoriach (szczegóły rankingu na serwisach lokalnych, zobacz niżej). Wypadły fatalnie. W wielu miastach świata są ich dumą, a w Polsce to przestrzeń wstydu: zdegradowanej architektury, brudu, zagrożenia i organizacyjnego chaosu. Najlepiej radzą sobie te mniejsze - Białystok, Lublin i Częstochowa - gdzie ruch niewielki, więc pasażer nie śmieci, nie czeka na przesiadkę i rzadko kupuje bilet. Większa liczba podróżnych jest już dla kolei wyzwaniem ponad siły. Na dużych dworcach trudno coś odnaleźć wśród setek szyldów, kas mało, a jedno przetarcie podłogi na dobę sprawia, że brud przez lata odkłada się warstwami.
W Krakowie w informacji nie zawsze na trafimy na kogoś, kto włada angielskim. W Szczecinie podróżni próżno szukają w holu wskazówek, jak dojść na perony. W Łodzi Fabrycznej kasjerki zajmują się drobną paserką.
Największy postęp odkryliśmy tam, gdzie przez lata baliśmy się zaglądać - w dworcowych toaletach. Często okazywały się prawdziwymi oazami czystości. W Białymstoku w WC są nawet kwiaty.
Jak powstał ranking?
Najlepsze dworce mają ok. 70 pkt, co i tak daje w skali szkolnej słabą czwórkę. Zwycięzcy nie powinni się więc zbytnio podniecać. Powody do zadowolenia wprawdzie są, ale wiele trzeba jeszcze poprawić (najrówniejszy wydaje nam się Lublin).
Wynik poniżej 60 pkt oznacza, że dworcowi dużo brakuje do doskonałości - ma na ogół swe lepsze (na tle kraju strony) ale i gorsze
Wynik poniżej 50 pkt traktujmy jako alarmujący: Nie jest to dworzec wygodny, w którym pasażerowie dobrze się czują
Ocena jest w pewnej mierze (mimo zastosowania kryteriów, o czym poniżej) subiektywna: stanowi wypadkową odczuć i potrzeb dwóch różnych charakterologicznie reporterów: jedno z nas ma naturę ustatkowanego pasażera, ceniącego wygodę i spokój. Drugie jest raczej typem młodzieżowego podróżnika. Sądzimy, że kompilacja ocen takich dwóch osób pozwoliła na właściwe sklasyfikowanie dworców.
Co ocenialiśmy?
WC
Przede wszystkim czystość. Ale ważna jest też estetyka pomieszczenia, ponieważ pasażer ocenia klasę ubikacji nie tylko węchem ale i wzrokiem. Więcej punktów otrzymały więc toalety wyremontowane. Jeśli na dworcu jest kilka toalet (pomijaliśmy jednak tzw. restauracyjne) - to oceniliśmy najgorszą.
KASY
Nie jest ważna ich liczba bezwzględna, ale liczba w stosunku do potrzeb. Wyznacznikiem tego są kolejki lub ich brak.
Z założenia obcinaliśmy przynajmniej punkt, jeśli kasy podzielone są na dwóch właścicieli: PKP IC i PKP PR. Pasażera nie interesuje bowiem, kto prowadzi kasę - a niech to robi Królewna Śnieżka - lecz JAKIE bilety w danym okienku możemy kupić. Niestety, typowy jest widok, gdy do PKP PR jest długa kolejka a obok do PKP IC prawie nikt nie stoi (lub na odwrót), choć i jedne i drugie sprzedają bilety na wszystko. Bo ludzie sugerują się logo kasy. Czasem, mimo logo, jest oznaczenie, co tak naprawdę sprzedaje kasa - wtedy liczba odjętych punktów jest mniejsza.Biura Obsługi Klienta (jeśli takowe są) nie punktują - bo obserwacja zachowań podróżnych pokazała, iż to oferta dla wtajemniczonych.
INFORMACJA
Wyświetlacze - czy są, czy są sprawne i obsługiwane z głową (tu często jej brakuje, zwłaszcza pozycja "Przez" traktowana jest po macoszemu i wyświetla się często mało znana stacja a pomijane duże miasto). Megafony - czy słyszalne. Okienko informacji - czy są kolejki. Informacja wizualna - strzałki i drogowskazy. W tym wypadku ważna jest ich jednolitość ale też to, czy są łatwo wyławialne przez wzrok, czy też giną w morzu komercyjnych szyldów i szyldzików
POCZEKALNIA
Jeśli w poczekalni jest smród i nie da się wysiedzieć - to punktów jest za nią jest tyle, co za brak poczekalni w ogóle. Czyli zero. Za poczekalnię uznawaliśmy też siedzonka w holach kasowych. Oczywiście ważna jest też ich liczba w stosunku do ruchu. Natomiast ławki na peronach - jako narażone na warunki atmosferyczne - wchodzą w skład kryterium ''perony i dojścia''. W tej kategorii umieściliśmy równie z przechowalnie bagażu uznając, że jeden pasażer czeka, a drugi zostawia bagaż i idzie na miasto.
USŁUGI DWORCOWE
Czyli wszystko, co pomoże zabić czas oczekiwania na pociąg, bądź pozwoli w ostatniej chwili zaopatrzyć się na podróż. Czyli gastronomia (ważna jej różnorodność), sklepy, kafejki internetowe, hot-spoty, usługi różnorakie typu fryzjer, księgarnie - także sklepy.
PERONY, DOJŚCIA
Perony - wysokie, czy niskie, czy zadaszone i czy wiata jest na całej długości. Stan nawierzchni, ławki. Także wygoda dojścia do peronów z budynku dworca: odległość, lepszy tunel niż kładka, bo mniej schodów. Stan techniczny i estetyczny przejść podziemnych: rozbite gabloty czy pokruszone kafle obniżały oceny.
CZYSTOŚĆ
Nie ważne jak często sprzątają, lecz czy sobie radzą. Bardzo ważne były też doznania węchowe
BEZPIECZEŃSTWO
A raczej poczucie bezpieczeństwa. jeśli pętają się bezdomni, żebracy, naciągacze i menele - ocena niższa. Jeśli w dodatku policja czy SOK na to nie reaguje - jeszcze niższa ocena. Ale też ważna jest skuteczność tych działań. Na poprawę poczucia bezpieczeństwa wpływ ma również przechadzanie się patroli po budynku dworca, peronów. Plusem jest komisariat kolejowy - bo w razie kradzieży jest gdzie na miejscu zwrócić się o pomoc.
POWIĄZANIE Z MIASTEM
Czy jest bezpłatny podjazd pod sam budynek, by wysadzić pasażera z bagażem, czy parking ma wystarczającą liczbą miejsc. Przychylniej patrzyliśmy na miasta, które obok parkingu płatnego mają możliwość zaparkowania gdzieś dalej bezpłatnie. Z drugiej strony parking bezpłatny przed dworcem - ale brak na nim permanentnie miejsca - nie jest istotnym plusem dworca.
Komunikacja publiczna - czy przystanki są zlokalizowane pod samym dworcem, czy też trzeba do nich dochodzić przez serie przejść podziemnych, kładek i skrzyżowań. Czy jest informacja czym i gdzie dojechać. Oraz czy są plany miasta, oraz jakieś drogowskazy.
INFORMACJA TURYSTYCZNA
Bardzo ważne: plac dworcowy - jak urządzony. Czy ładny - bo to nasz pierwszy kontakt z miastem.
ESTETYKA, ARCHITEKTURA
Tu gra rolę i architektura ale też utrzymanie budynku we właściwym stanie, panowanie nad reklamami, szyldami, wyglądem budek gastronomicznych i handlowych. Handel łóżkowy. Tu także funkcjonalność wnętrza (na tym przejechał się Gdańsk).
Źródło: wyborcza.pl
Szkoda, że Panowie reporterzy nie wizytowali stacji i dworca PKP w Kędzierzynie Koźlu. Tam to dopiero jest hardcore. Ja na moje nieszczęście i chyba szczęście tylko przejeżdżałem pociągiem i raz przejeżdżałem obok budynku stacyjnego autem. Jeszcze bardziej obskurnego, zdewastowanego i brudnego dworca nie widziałem. Jestem nawet skłonny powiedzieć, że od samego - oczywiście chwilowego - pobytu tam i tylko samego wdychania tego powietrza można by się nabawić jakieś choroby wenerycznej. To dopiero jest wizytówka polskiego dworca PKP przez który codziennie przejeżdża masa pociągów pośpiesznych i expresowych wiozących turystów oraz polaków z całego kraju.
Nic dodać nic ująć. Jak kibice i turyści zjadą się na Euro to dopiero będzie heca. Takiej wizytówki jak polskie dworce kolejowe to może pozazdrościć Nam cała Europa :-). Wstyd na cały świat będzie chociaż już pewnie jest. A PKP jak nic nie robiło w tej kwestii tak nadal nic nie robi. Jak zwykle kończy się na deklaracjach, z których nic nie wynika.
Zatrzymaliśmy się na 23 dworcach największych miast, ocenialiśmy je w dziesięciu kategoriach (szczegóły rankingu na serwisach lokalnych, zobacz niżej). Wypadły fatalnie. W wielu miastach świata są ich dumą, a w Polsce to przestrzeń wstydu: zdegradowanej architektury, brudu, zagrożenia i organizacyjnego chaosu. Najlepiej radzą sobie te mniejsze - Białystok, Lublin i Częstochowa - gdzie ruch niewielki, więc pasażer nie śmieci, nie czeka na przesiadkę i rzadko kupuje bilet. Większa liczba podróżnych jest już dla kolei wyzwaniem ponad siły. Na dużych dworcach trudno coś odnaleźć wśród setek szyldów, kas mało, a jedno przetarcie podłogi na dobę sprawia, że brud przez lata odkłada się warstwami.
W Krakowie w informacji nie zawsze na trafimy na kogoś, kto włada angielskim. W Szczecinie podróżni próżno szukają w holu wskazówek, jak dojść na perony. W Łodzi Fabrycznej kasjerki zajmują się drobną paserką.
Największy postęp odkryliśmy tam, gdzie przez lata baliśmy się zaglądać - w dworcowych toaletach. Często okazywały się prawdziwymi oazami czystości. W Białymstoku w WC są nawet kwiaty.
Jak powstał ranking?
Najlepsze dworce mają ok. 70 pkt, co i tak daje w skali szkolnej słabą czwórkę. Zwycięzcy nie powinni się więc zbytnio podniecać. Powody do zadowolenia wprawdzie są, ale wiele trzeba jeszcze poprawić (najrówniejszy wydaje nam się Lublin).
Wynik poniżej 60 pkt oznacza, że dworcowi dużo brakuje do doskonałości - ma na ogół swe lepsze (na tle kraju strony) ale i gorsze
Wynik poniżej 50 pkt traktujmy jako alarmujący: Nie jest to dworzec wygodny, w którym pasażerowie dobrze się czują
Ocena jest w pewnej mierze (mimo zastosowania kryteriów, o czym poniżej) subiektywna: stanowi wypadkową odczuć i potrzeb dwóch różnych charakterologicznie reporterów: jedno z nas ma naturę ustatkowanego pasażera, ceniącego wygodę i spokój. Drugie jest raczej typem młodzieżowego podróżnika. Sądzimy, że kompilacja ocen takich dwóch osób pozwoliła na właściwe sklasyfikowanie dworców.
Co ocenialiśmy?
WC
Przede wszystkim czystość. Ale ważna jest też estetyka pomieszczenia, ponieważ pasażer ocenia klasę ubikacji nie tylko węchem ale i wzrokiem. Więcej punktów otrzymały więc toalety wyremontowane. Jeśli na dworcu jest kilka toalet (pomijaliśmy jednak tzw. restauracyjne) - to oceniliśmy najgorszą.
KASY
Nie jest ważna ich liczba bezwzględna, ale liczba w stosunku do potrzeb. Wyznacznikiem tego są kolejki lub ich brak.
Z założenia obcinaliśmy przynajmniej punkt, jeśli kasy podzielone są na dwóch właścicieli: PKP IC i PKP PR. Pasażera nie interesuje bowiem, kto prowadzi kasę - a niech to robi Królewna Śnieżka - lecz JAKIE bilety w danym okienku możemy kupić. Niestety, typowy jest widok, gdy do PKP PR jest długa kolejka a obok do PKP IC prawie nikt nie stoi (lub na odwrót), choć i jedne i drugie sprzedają bilety na wszystko. Bo ludzie sugerują się logo kasy. Czasem, mimo logo, jest oznaczenie, co tak naprawdę sprzedaje kasa - wtedy liczba odjętych punktów jest mniejsza.Biura Obsługi Klienta (jeśli takowe są) nie punktują - bo obserwacja zachowań podróżnych pokazała, iż to oferta dla wtajemniczonych.
INFORMACJA
Wyświetlacze - czy są, czy są sprawne i obsługiwane z głową (tu często jej brakuje, zwłaszcza pozycja "Przez" traktowana jest po macoszemu i wyświetla się często mało znana stacja a pomijane duże miasto). Megafony - czy słyszalne. Okienko informacji - czy są kolejki. Informacja wizualna - strzałki i drogowskazy. W tym wypadku ważna jest ich jednolitość ale też to, czy są łatwo wyławialne przez wzrok, czy też giną w morzu komercyjnych szyldów i szyldzików
POCZEKALNIA
Jeśli w poczekalni jest smród i nie da się wysiedzieć - to punktów jest za nią jest tyle, co za brak poczekalni w ogóle. Czyli zero. Za poczekalnię uznawaliśmy też siedzonka w holach kasowych. Oczywiście ważna jest też ich liczba w stosunku do ruchu. Natomiast ławki na peronach - jako narażone na warunki atmosferyczne - wchodzą w skład kryterium ''perony i dojścia''. W tej kategorii umieściliśmy równie z przechowalnie bagażu uznając, że jeden pasażer czeka, a drugi zostawia bagaż i idzie na miasto.
USŁUGI DWORCOWE
Czyli wszystko, co pomoże zabić czas oczekiwania na pociąg, bądź pozwoli w ostatniej chwili zaopatrzyć się na podróż. Czyli gastronomia (ważna jej różnorodność), sklepy, kafejki internetowe, hot-spoty, usługi różnorakie typu fryzjer, księgarnie - także sklepy.
PERONY, DOJŚCIA
Perony - wysokie, czy niskie, czy zadaszone i czy wiata jest na całej długości. Stan nawierzchni, ławki. Także wygoda dojścia do peronów z budynku dworca: odległość, lepszy tunel niż kładka, bo mniej schodów. Stan techniczny i estetyczny przejść podziemnych: rozbite gabloty czy pokruszone kafle obniżały oceny.
CZYSTOŚĆ
Nie ważne jak często sprzątają, lecz czy sobie radzą. Bardzo ważne były też doznania węchowe
BEZPIECZEŃSTWO
A raczej poczucie bezpieczeństwa. jeśli pętają się bezdomni, żebracy, naciągacze i menele - ocena niższa. Jeśli w dodatku policja czy SOK na to nie reaguje - jeszcze niższa ocena. Ale też ważna jest skuteczność tych działań. Na poprawę poczucia bezpieczeństwa wpływ ma również przechadzanie się patroli po budynku dworca, peronów. Plusem jest komisariat kolejowy - bo w razie kradzieży jest gdzie na miejscu zwrócić się o pomoc.
POWIĄZANIE Z MIASTEM
Czy jest bezpłatny podjazd pod sam budynek, by wysadzić pasażera z bagażem, czy parking ma wystarczającą liczbą miejsc. Przychylniej patrzyliśmy na miasta, które obok parkingu płatnego mają możliwość zaparkowania gdzieś dalej bezpłatnie. Z drugiej strony parking bezpłatny przed dworcem - ale brak na nim permanentnie miejsca - nie jest istotnym plusem dworca.
Komunikacja publiczna - czy przystanki są zlokalizowane pod samym dworcem, czy też trzeba do nich dochodzić przez serie przejść podziemnych, kładek i skrzyżowań. Czy jest informacja czym i gdzie dojechać. Oraz czy są plany miasta, oraz jakieś drogowskazy.
INFORMACJA TURYSTYCZNA
Bardzo ważne: plac dworcowy - jak urządzony. Czy ładny - bo to nasz pierwszy kontakt z miastem.
ESTETYKA, ARCHITEKTURA
Tu gra rolę i architektura ale też utrzymanie budynku we właściwym stanie, panowanie nad reklamami, szyldami, wyglądem budek gastronomicznych i handlowych. Handel łóżkowy. Tu także funkcjonalność wnętrza (na tym przejechał się Gdańsk).
Źródło: wyborcza.pl
Szkoda, że Panowie reporterzy nie wizytowali stacji i dworca PKP w Kędzierzynie Koźlu. Tam to dopiero jest hardcore. Ja na moje nieszczęście i chyba szczęście tylko przejeżdżałem pociągiem i raz przejeżdżałem obok budynku stacyjnego autem. Jeszcze bardziej obskurnego, zdewastowanego i brudnego dworca nie widziałem. Jestem nawet skłonny powiedzieć, że od samego - oczywiście chwilowego - pobytu tam i tylko samego wdychania tego powietrza można by się nabawić jakieś choroby wenerycznej. To dopiero jest wizytówka polskiego dworca PKP przez który codziennie przejeżdża masa pociągów pośpiesznych i expresowych wiozących turystów oraz polaków z całego kraju.
Nic dodać nic ująć. Jak kibice i turyści zjadą się na Euro to dopiero będzie heca. Takiej wizytówki jak polskie dworce kolejowe to może pozazdrościć Nam cała Europa :-). Wstyd na cały świat będzie chociaż już pewnie jest. A PKP jak nic nie robiło w tej kwestii tak nadal nic nie robi. Jak zwykle kończy się na deklaracjach, z których nic nie wynika.
czwartek, 21 sierpnia 2008
Latający złom MD-80
Czarna seria samolotów McDonnell Douglas MD-80 trwa w najlepsze. Katastrofa w Madrycie to już kolejny w ostatnich latach wypadek z udziałem samolotu serii MD-80. W marcu i kwietniu tego roku kontrola bezpieczeństwa zmusiła linie American Airlines do wstrzymania lotów całej floty maszyn tego typu. Wcześniej doszło do serii tragicznych wypadków samolotów MD-80.
Wiosną tego roku, z powodu wykrytej usterki w przewodach hydraulicznych, American Airlines musiały anulować blisko 6000 lotów tych maszyn. Także linie lotnicze Delta Airlines zdecydowały wówczas o odwołaniu 275 lotów samolotów MD-80.
Sky News zestawiła listę wypadków z udziałem maszyn tego typu. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat zginęło w nich blisko 400 osób.
30 listopada 2007 - MD-83 Atlasjet rozbił się w południowo-zachodniej Turcji, zginęli wszyscy pasażerowie - 57 osób.
28 września 2007 - Silnik MD-80 lecącego do Chicago stanął w ogniu. Samolot na szczęście wylądował bezpiecznie.
16 września 2007 - MD-82 One-Two-GO Airlines rozbił się na pasie startowym lotniska na tajskiej wyspie Phuket - zginęło ponad 80 osób.
16 sierpnia 2005 – katastrofa MD-82 West Caribbean Airways w północno-zachodniej Wenezueli. 160 ofiar śmiertelnych.
30 listopada 2004 - MD-82 rozbił się w indonezyjskiej Surakarcie - zginęło 25 osób.
7 maja 2002 – wypadek MD-82 China Northern Airlines lecącego z Pekinu do Dalian, 111 zabitych
8 października 2001 - MD-87 zderzył się z Cessną podczas startu z mediolańskiego lotniska Linate. 118 ofiar.
31 stycznia 2000 - MD-83 rozbił się nad Pacifikiem. 88 zabitych
McDonnell Douglas MD-80 to seria wąskokadłubowych samolotów pasażerskich średniego zasięgu. Maszyny tego typu produkowano w latach 1979-1999.
Źródło: tvn24.pl
Jak widać ofiary w ludziach są wliczone w ryzyko. Ciekawe dlaczego tak awaryjne maszyny nadal latają i przewożą ludzi?. Aż dziw, że piloci startują i latają takimi maszynami.
Wiosną tego roku, z powodu wykrytej usterki w przewodach hydraulicznych, American Airlines musiały anulować blisko 6000 lotów tych maszyn. Także linie lotnicze Delta Airlines zdecydowały wówczas o odwołaniu 275 lotów samolotów MD-80.
Sky News zestawiła listę wypadków z udziałem maszyn tego typu. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat zginęło w nich blisko 400 osób.
30 listopada 2007 - MD-83 Atlasjet rozbił się w południowo-zachodniej Turcji, zginęli wszyscy pasażerowie - 57 osób.
28 września 2007 - Silnik MD-80 lecącego do Chicago stanął w ogniu. Samolot na szczęście wylądował bezpiecznie.
16 września 2007 - MD-82 One-Two-GO Airlines rozbił się na pasie startowym lotniska na tajskiej wyspie Phuket - zginęło ponad 80 osób.
16 sierpnia 2005 – katastrofa MD-82 West Caribbean Airways w północno-zachodniej Wenezueli. 160 ofiar śmiertelnych.
30 listopada 2004 - MD-82 rozbił się w indonezyjskiej Surakarcie - zginęło 25 osób.
7 maja 2002 – wypadek MD-82 China Northern Airlines lecącego z Pekinu do Dalian, 111 zabitych
8 października 2001 - MD-87 zderzył się z Cessną podczas startu z mediolańskiego lotniska Linate. 118 ofiar.
31 stycznia 2000 - MD-83 rozbił się nad Pacifikiem. 88 zabitych
McDonnell Douglas MD-80 to seria wąskokadłubowych samolotów pasażerskich średniego zasięgu. Maszyny tego typu produkowano w latach 1979-1999.
Źródło: tvn24.pl
Jak widać ofiary w ludziach są wliczone w ryzyko. Ciekawe dlaczego tak awaryjne maszyny nadal latają i przewożą ludzi?. Aż dziw, że piloci startują i latają takimi maszynami.
środa, 20 sierpnia 2008
Do Hajnówki przez Warszawę, czyli absurdy PKP
Cały dzień na dostanie się do miasta wojewódzkiego. Pospieszny wolniejszy od osobowego. Fantazja kolejarzy nie zna granic.
Żeby dostać się do Białegostoku z oddalonej od niego o 64 km Hajnówki, należy poświęcić około siedmiu godzin jazdy pociągiem. Od początku lat 90. nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy tymi miejscowościami. Trzeba jechać przez Warszawę. Jest jeszcze połączenie z przesiadką w Czeremsze, ale na pociąg do Białegostoku czeka się tam 12 godzin. Wyjeżdżając z Hajnówki o godz. 16.45, do Białegostoku dotrzemy o... 6.35 dnia następnego. Z podobnymi trudnościami muszą się liczyć podróżni chcący się dostać do Białegostoku z Lublina.
- Sytuacja ta wynika ze złego stanu torów. Chodzi przede wszystkim o stare drewniane podkłady. Chcąc zachować podstawowe standardy bezpieczeństwa, pociąg z Hajnówki jechałby maksymalnie z prędkością 20 km/h. Do Białegostoku dotarlibyśmy po trzech godzinach. W związku z tym wielokrotnie występowaliśmy do właściciela torów o ich naprawę. Nie było dotąd pozytywnego rozstrzygnięcia - tłumaczy Katarzyna Zajkowska, dyrektor departamentu infrastruktury urzędu marszałkowskiego.
- Nasza spółka nie ma funduszy na modernizację linii o lokalnym znaczeniu. Białystok należy do warszawskiego oddziału regionalnego, na jego terenie prowadzimy obecnie prace m.in. nad liniami do Krakowa, Gdyni, Łodzi i Terespola. Skoro podlaski urząd marszałkowski nie ma pieniędzy, powinien się starać o fundusze unijne na ten cel - komentuje Marta Szklarek, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe SA.
Urzędnicy tłumaczą, że nie mogą tego zrobić, bo nie mają nawet części kwoty potrzebnej do modernizacji. Posiadanie wkładu własnego jest warunkiem otrzymania wsparcia z funduszy unijnych. Według wyliczeń specjalistów koszt naprawy torów na linii Hajnówka - Białystok to kwota ponad 200 mln zł. Jedyne wyjście z sytuacji to dogadanie się z PKP, aby wystąpić o fundusze za jego pośrednictwem. Kierownictwo kolei znów powtarza, że ich spółka ma ważniejsze inwestycje niż przebudowa linii lokalnej i - podobnie jak urzędnicy - tłumaczy się brakiem pieniędzy na zaspokajanie wszystkich potrzeb. Przepychanka trwa w najlepsze, a zmodernizowanej linii jak nie było, tak nie ma.
Zamiast komentarza
Przy okazji udzielania nam informacji dyrektor Zajkowska okazała się być rewolucyjnym językoznawcą. Na pytanie, dlaczego pociąg pospieszny z Białegostoku do Augustowa jedzie o kilka minut dłużej niż osobowy, odpowiedziała ona, że ,,pospieszny" wbrew pozorom nie oznacza, że pociąg przyjedzie szybciej, lecz to, że nie zatrzymuje się on na każdej stacji, że większy jest komfort jazdy oraz że jest droższy od osobowego. Z tym ostatnim trudno się nie zgodzić - bilet na pociąg osobowy kosztuje na tej trasie 17 zł, a na pospieszny 28 zł.
Źródło: gazeta.pl
Jak to mawiają najstarsi górale :-): "Szczęść Wam Boże kolejorze, na kolei po kolei". Z tego wynika, że na PKP wszyscy jada po kolei. Nie ważne czy to osobówka czy pośpiech czy express, każdy musi odstać swoje w kolejce, a jak naprawdę chce szybciej przejechać to najlepiej niech jedzie drogą okrężną :-).
Żeby dostać się do Białegostoku z oddalonej od niego o 64 km Hajnówki, należy poświęcić około siedmiu godzin jazdy pociągiem. Od początku lat 90. nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy tymi miejscowościami. Trzeba jechać przez Warszawę. Jest jeszcze połączenie z przesiadką w Czeremsze, ale na pociąg do Białegostoku czeka się tam 12 godzin. Wyjeżdżając z Hajnówki o godz. 16.45, do Białegostoku dotrzemy o... 6.35 dnia następnego. Z podobnymi trudnościami muszą się liczyć podróżni chcący się dostać do Białegostoku z Lublina.
- Sytuacja ta wynika ze złego stanu torów. Chodzi przede wszystkim o stare drewniane podkłady. Chcąc zachować podstawowe standardy bezpieczeństwa, pociąg z Hajnówki jechałby maksymalnie z prędkością 20 km/h. Do Białegostoku dotarlibyśmy po trzech godzinach. W związku z tym wielokrotnie występowaliśmy do właściciela torów o ich naprawę. Nie było dotąd pozytywnego rozstrzygnięcia - tłumaczy Katarzyna Zajkowska, dyrektor departamentu infrastruktury urzędu marszałkowskiego.
- Nasza spółka nie ma funduszy na modernizację linii o lokalnym znaczeniu. Białystok należy do warszawskiego oddziału regionalnego, na jego terenie prowadzimy obecnie prace m.in. nad liniami do Krakowa, Gdyni, Łodzi i Terespola. Skoro podlaski urząd marszałkowski nie ma pieniędzy, powinien się starać o fundusze unijne na ten cel - komentuje Marta Szklarek, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe SA.
Urzędnicy tłumaczą, że nie mogą tego zrobić, bo nie mają nawet części kwoty potrzebnej do modernizacji. Posiadanie wkładu własnego jest warunkiem otrzymania wsparcia z funduszy unijnych. Według wyliczeń specjalistów koszt naprawy torów na linii Hajnówka - Białystok to kwota ponad 200 mln zł. Jedyne wyjście z sytuacji to dogadanie się z PKP, aby wystąpić o fundusze za jego pośrednictwem. Kierownictwo kolei znów powtarza, że ich spółka ma ważniejsze inwestycje niż przebudowa linii lokalnej i - podobnie jak urzędnicy - tłumaczy się brakiem pieniędzy na zaspokajanie wszystkich potrzeb. Przepychanka trwa w najlepsze, a zmodernizowanej linii jak nie było, tak nie ma.
Zamiast komentarza
Przy okazji udzielania nam informacji dyrektor Zajkowska okazała się być rewolucyjnym językoznawcą. Na pytanie, dlaczego pociąg pospieszny z Białegostoku do Augustowa jedzie o kilka minut dłużej niż osobowy, odpowiedziała ona, że ,,pospieszny" wbrew pozorom nie oznacza, że pociąg przyjedzie szybciej, lecz to, że nie zatrzymuje się on na każdej stacji, że większy jest komfort jazdy oraz że jest droższy od osobowego. Z tym ostatnim trudno się nie zgodzić - bilet na pociąg osobowy kosztuje na tej trasie 17 zł, a na pospieszny 28 zł.
Źródło: gazeta.pl
Jak to mawiają najstarsi górale :-): "Szczęść Wam Boże kolejorze, na kolei po kolei". Z tego wynika, że na PKP wszyscy jada po kolei. Nie ważne czy to osobówka czy pośpiech czy express, każdy musi odstać swoje w kolejce, a jak naprawdę chce szybciej przejechać to najlepiej niech jedzie drogą okrężną :-).
Żelazna dama wyleciała! ...
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński przyjął dziś rezygnację Anny Fotygi ze stanowiska Szefa Kancelarii Prezydenta RP – jedynie taki lakoniczny komunikat wydało w środę wieczorem Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta RP. Nie wiadomo oficjalnie, jakie były powody tej dymisji.
Jak dowiedział się tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta, jest to początek politycznej ofensywy Lecha Kaczyńskiego, której celem jest jego reelekcja. Chodzi o przeprowadzenie zmian personalnych w ekipie prezydenckiej, które poprawiłyby wizerunek Lecha Kaczyńskiego i "oczyściły pole" przed zbliżającą się kampanią prezydencką.
Jednocześnie uznano, że podpisanie umowy ws. tarczy, w czym swój udział miała także Anna Fotyga i co ma być podkreślane, to doskonały moment, aby podziękować jej za dotychczasową współpracę.
Jeszcze w środę rano prezydent dziękował Annie Fotydze za jej wkład w negocjacje tarczy antyrakietowej (wymienił ją po swoim bracie Jarosławie Kaczyńskim, a przed szefem MSZ Radosławem Sikorskim). Wielokrotnie też chwalił szefową swojej Kancelarii, a wcześniej minister spraw zagranicznych, nawet gdy ta była w ogniu krytyki opozycji i mediów.
Od "Solidarności"...
Anna Elżbieta Fotyga z domu Kawecka urodziła się 12 stycznia 1957 w Lęborku. Absolwentka handlu zagranicznego na Uniwersytecie Gdańskim. W 1981 pracowała w dziale zagranicznym Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ "Solidarność". Od 1989 do 1991 pracowała, a następnie kierowała Biurem Spraw Zagranicznych Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Była bliskim współpracownikiem ówczesnego wiceprzewodniczącego Związku Lecha Kaczyńskiego.
Ta działalność zaprocentowała w późniejszej karierze zawodowej, a zwłaszcza politycznej Fotygi. W 2000 była doradcą Prezesa Rady Ministrów do spraw międzynarodowych w rządzie Jerzego Buzka, a w 2001 pełniła obowiązki dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
... przez szefową MSZ...
W wyborach do Parlamentu Europejskiego 13 czerwca 2004 startowała z list Prawa i Sprawiedliwości. Uzyskała mandat poselski. Funkcję polskiej deputowanej VI kadencji PE sprawowała do listopada 2005, kiedy to została mianowana sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
9 maja 2006, po dymisji Stefana Mellera, prezydent mianował ją na stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Utrzymała to stanowisko w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Od 7 września 2006 zasiadała w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
... do Kancelarii Prezydenta
Opozycja nie zostawiała suchej nitki na działalności minister, a w lipcu 2007 PO złożyła do Sejmu wniosek o wotum nieufności. Premier – jako że PiS nie miało już większości w Sejmie - zastosował manewr, dzięki któremu utrzymał kierownictwo MSZ w rękach Fotygi: we wrześniu została odwołana ze stanowiska ministra w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, który równocześnie powołał ją na stanowisko sekretarza stanu w MSZ. A po kilkudziesięciu minutach ponownie na stanowisko ministra. Funkcję ministra pełniła do 16 listopada 2007.
Po wygranych przez PO wyborach, 29 listopada 2007 została przez Lecha Kaczyńskiego powołana na stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta RP.
Źródło: tvn24.pl
Lech Kaczyński dzięki wojnie w Gruzji przeszedł do kontrofensywy w walce o swój wizerunek. Dymisja Anny Fotygi jest jej częścią?
Prezydent po swojej desperackiej - aczkolwiek zauważonej przede wszystkim w kraju - akcji w obronie suwerenności Gruzji odzyskał inicjatywę w polskiej polityce. Wynki sondaży po wizycie w Tbilisi nie są jednoznaczne, ale walka o poprawę wizerunku Lecha Kaczyńskiego już się rozpoczęła.
Tymczasem dziś ze stanowiska rezygnuje Anna Fotyga, szefowa Kancelarii Prezydenta. Dotychczas jedna z grona najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego. Ale i krytykowana - za małostkowość, skłonność do konfliktów i brak obycia w świecie. Kancelarią kierowała od listopada ubiegłego roku, wcześniej była ministrem spraw zagranicznych w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Zajmowała to stanowisko mimo, że było widać, że się na nim nie sprawdza. Posada w kancelarii była przez wielu traktowana jako nagroda za wierność braciom Kaczyńskim.
Tym bardziej zaskakująca jest dzisiejsza wiadomość, zwłaszcza że nie potwierdziły się pogłoski o szykowanej dla Fotygi posadzie ambasadora w Watykanie. Czyżby prezydent rzeczywiście zrezygnował z walki o reelekcję i dał swoim najbliższym współpracownikom wolną rękę w poszukiwaniu nowego zajęcia? A może przeciwnie - w końcu zrozumiał, że jeśli nie zrobi porządku na swoim "strasznym dworze" zwycięstwo w wyborach będzie możliwe tylko cudem?
Jest jeszcze inna teoria - Fotyga odchodzi, żeby zrobić miejsce Witoldowi Waszczykowskiemu, wyrzuconemu z MSZ przez Radka Sikorskiego. To akurat dobra wiadomość - Waszczykowski w przeciwieństwie do byłej już szefowej kancelarii jest doświadczonym dyplomatą.
Żródło: pardon.pl
Jak dla mnie to bardzo dobrze się stało, że w końcu ją wywalili. Nie ważne czy była szefową MSZ czy w wodzem w kancelarii prezydenta Leśia Katzora. Ta kobieta tylko tylko potrafiła narobić obciachu i wsi. Niestety tylko kompromitowała "Polaków" i cały "naród polski" przed Europą i krajami spoza niej. Jej wypowiedzi były wręcz karygodne i bardzo ale to bardzo często wołały o pomstę do nieba. I do tego aparycja tej Pani to już w ogóle mówi sama za siebie lecz to pozostawię bez komentarza. PRECZ KOBIETO!!.
Jak dowiedział się tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta, jest to początek politycznej ofensywy Lecha Kaczyńskiego, której celem jest jego reelekcja. Chodzi o przeprowadzenie zmian personalnych w ekipie prezydenckiej, które poprawiłyby wizerunek Lecha Kaczyńskiego i "oczyściły pole" przed zbliżającą się kampanią prezydencką.
Jednocześnie uznano, że podpisanie umowy ws. tarczy, w czym swój udział miała także Anna Fotyga i co ma być podkreślane, to doskonały moment, aby podziękować jej za dotychczasową współpracę.
Jeszcze w środę rano prezydent dziękował Annie Fotydze za jej wkład w negocjacje tarczy antyrakietowej (wymienił ją po swoim bracie Jarosławie Kaczyńskim, a przed szefem MSZ Radosławem Sikorskim). Wielokrotnie też chwalił szefową swojej Kancelarii, a wcześniej minister spraw zagranicznych, nawet gdy ta była w ogniu krytyki opozycji i mediów.
Od "Solidarności"...
Anna Elżbieta Fotyga z domu Kawecka urodziła się 12 stycznia 1957 w Lęborku. Absolwentka handlu zagranicznego na Uniwersytecie Gdańskim. W 1981 pracowała w dziale zagranicznym Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ "Solidarność". Od 1989 do 1991 pracowała, a następnie kierowała Biurem Spraw Zagranicznych Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Była bliskim współpracownikiem ówczesnego wiceprzewodniczącego Związku Lecha Kaczyńskiego.
Ta działalność zaprocentowała w późniejszej karierze zawodowej, a zwłaszcza politycznej Fotygi. W 2000 była doradcą Prezesa Rady Ministrów do spraw międzynarodowych w rządzie Jerzego Buzka, a w 2001 pełniła obowiązki dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
... przez szefową MSZ...
W wyborach do Parlamentu Europejskiego 13 czerwca 2004 startowała z list Prawa i Sprawiedliwości. Uzyskała mandat poselski. Funkcję polskiej deputowanej VI kadencji PE sprawowała do listopada 2005, kiedy to została mianowana sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
9 maja 2006, po dymisji Stefana Mellera, prezydent mianował ją na stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Utrzymała to stanowisko w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Od 7 września 2006 zasiadała w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
... do Kancelarii Prezydenta
Opozycja nie zostawiała suchej nitki na działalności minister, a w lipcu 2007 PO złożyła do Sejmu wniosek o wotum nieufności. Premier – jako że PiS nie miało już większości w Sejmie - zastosował manewr, dzięki któremu utrzymał kierownictwo MSZ w rękach Fotygi: we wrześniu została odwołana ze stanowiska ministra w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, który równocześnie powołał ją na stanowisko sekretarza stanu w MSZ. A po kilkudziesięciu minutach ponownie na stanowisko ministra. Funkcję ministra pełniła do 16 listopada 2007.
Po wygranych przez PO wyborach, 29 listopada 2007 została przez Lecha Kaczyńskiego powołana na stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta RP.
Źródło: tvn24.pl
Lech Kaczyński dzięki wojnie w Gruzji przeszedł do kontrofensywy w walce o swój wizerunek. Dymisja Anny Fotygi jest jej częścią?
Prezydent po swojej desperackiej - aczkolwiek zauważonej przede wszystkim w kraju - akcji w obronie suwerenności Gruzji odzyskał inicjatywę w polskiej polityce. Wynki sondaży po wizycie w Tbilisi nie są jednoznaczne, ale walka o poprawę wizerunku Lecha Kaczyńskiego już się rozpoczęła.
Tymczasem dziś ze stanowiska rezygnuje Anna Fotyga, szefowa Kancelarii Prezydenta. Dotychczas jedna z grona najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego. Ale i krytykowana - za małostkowość, skłonność do konfliktów i brak obycia w świecie. Kancelarią kierowała od listopada ubiegłego roku, wcześniej była ministrem spraw zagranicznych w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Zajmowała to stanowisko mimo, że było widać, że się na nim nie sprawdza. Posada w kancelarii była przez wielu traktowana jako nagroda za wierność braciom Kaczyńskim.
Tym bardziej zaskakująca jest dzisiejsza wiadomość, zwłaszcza że nie potwierdziły się pogłoski o szykowanej dla Fotygi posadzie ambasadora w Watykanie. Czyżby prezydent rzeczywiście zrezygnował z walki o reelekcję i dał swoim najbliższym współpracownikom wolną rękę w poszukiwaniu nowego zajęcia? A może przeciwnie - w końcu zrozumiał, że jeśli nie zrobi porządku na swoim "strasznym dworze" zwycięstwo w wyborach będzie możliwe tylko cudem?
Jest jeszcze inna teoria - Fotyga odchodzi, żeby zrobić miejsce Witoldowi Waszczykowskiemu, wyrzuconemu z MSZ przez Radka Sikorskiego. To akurat dobra wiadomość - Waszczykowski w przeciwieństwie do byłej już szefowej kancelarii jest doświadczonym dyplomatą.
Żródło: pardon.pl
Jak dla mnie to bardzo dobrze się stało, że w końcu ją wywalili. Nie ważne czy była szefową MSZ czy w wodzem w kancelarii prezydenta Leśia Katzora. Ta kobieta tylko tylko potrafiła narobić obciachu i wsi. Niestety tylko kompromitowała "Polaków" i cały "naród polski" przed Europą i krajami spoza niej. Jej wypowiedzi były wręcz karygodne i bardzo ale to bardzo często wołały o pomstę do nieba. I do tego aparycja tej Pani to już w ogóle mówi sama za siebie lecz to pozostawię bez komentarza. PRECZ KOBIETO!!.
Subskrybuj:
Posty (Atom)